"W ogniu pytań". Łukasz Sady: Na tę chwilę nie mamy znaczących zaległości

Oliwer Kubus
Oliwer Kubus

Mateusz Szaro: Czy w klubie są na tę chwilę jakieś zadłużenia?

Wszelkie zobowiązania finansowe, zawodnicze i inne, staramy się regulować na bieżąco. Na tę chwilę nie ma znaczących zaległości.

Paweł Bysiek: Dlaczego zarząd klubu po ubiegłorocznym sezonie tak mozolnie rozmawiał z głównym partnerem - Grupą Azoty?

Istniała potrzeba ustalenia wszystkiego, począwszy od spraw globalnych po technikalia, w najdrobniejszych szczegółach. Ponadto Grupa Azoty - nasz główny partner - to korporacja. Korporacja ma swoje procedury, które muszą trwać. Najważniejsze, że ostatecznie udało się porozumieć i podpisać umowę. Bez wsparcia tego sponsora w Tarnowie prawdopodobnie nie istniałby żużel na najwyższym poziomie.

Marek Pawłowski: Jeśli Grupa Azoty po sezonie powiedziałaby "pas", wycofując się całkowicie ze sponsoringu, to jaka czeka przyszłość Unię Tarnów? Czy klub by było stać dalej na jazdę w ekstralidze? Czy ma pan plan B? Żaden sponsor nie jest związany dożywotnio z klubem. Na przykład w Toruniu w tym roku z taką sytuacją (odszedł główny sponsor) poradzili sobie w miarę dobrze. Czy klub ma jakiś plan awaryjny, czy żyje z dnia na dzień, licząc, że "jakoś to będzie" lub "jak do takiej sytuacji dojdzie, to wtedy będziemy się martwić"?

- Jak już wspomniałem, bez Grupy Azoty niezwykle ciężko byłoby startować w ekstralidze. Praktycznie byłoby to niemożliwe. Podobnie bez sponsora, który ewentualnie zastąpiłby głównego partnera. Grupa Azoty jest z tarnowskim żużlem od zawsze. Zmieniały się nazwy firmy, struktury organizacyjne, ale firma zawsze była razem z klubem i bardzo mocno go wspierała. Cały czas poszukujemy sponsorów. Zarówno małych i średnich, jak i dużych - strategicznych. Jeszcze chyba nigdy tak intensywnie jak w tym roku. Do tej chwili rozmawialiśmy z blisko 400 podmiotami. O ile w gronie naszych darczyńców znalazło się w tym roku kilkanaście nowych podmiotów, o tyle nie udało się wciąż pozyskać dużego, możnego mecenasa. W Toruniu prywatna firma wykupiła pakiet akcji klubu i została właścicielem i sponsorem. My w naszych poszukiwaniach, prowadzonych na różnych frontach w całej Polsce, także oferujemy sprzedaż pakietu akcji klubu. Niestety, mimo licznych sukcesów sportowych chętnych na razie brak. Trwają rozmowy z właścicielami czy prezesami kilku dużych firm, osoby te pojawią się na najbliższych meczach jako nasi goście, potem zobaczymy, jak potoczą się dalsze negocjacje.

Damian Ziołański: Czy szansę debiutu w Unii otrzyma utalentowany Patryk Rolnicki?

W swoim czasie na pewno. Na razie jest na to za wcześnie. Niemniej w jego jeździe, jak i podejściu do tematu widać ogromną prace szkoleniową, jaką wykonują Mirosław Cierniak i Paweł Baran.

Michał Łabno: Od kilku lat wokół tarnowskiego żużla prężnie działa Mirek Cierniak wraz ze swoją szkółką żużlową. Jeden z jego wychowanków, 15-letni Eryk Borczuch, robi aktualnie postępy na torach Wielkiej Brytani i wzbudza swoimi wynikami ogromne zainteresowanie brytyjskich promotorów, mediów i kibiców. Czy jest szansa, że młody tarnowianin za rok przywdzieje plastron z Jaskółką? Czy temat zakontraktowania tego młodzieżowca (a może dokładnie - umożliwienia mu zdania licencji w barwach Unii) jest brany pod uwagę? Czy będzie to kolejny młody talent, po Krystianie Rempale, który wejdzie w dorosły żużel w innym klubie? Wydaje mi się, że nazwisko Borczuch, podobnie jak Rempała, mocno kojarzy się z Unią Tarnów i klubowi powinno zależeć na trzymaniu młodych zawodników z "własnego podwórka".

- Żaden żużlowiec o takim nazwisku nie zdawał w naszym klubie licencji. Nie przypominam sobie także, aby był w szkółce Unii Tarnów. Spod ręki Cierniaka wychodzi wielu adeptów, nie każdy jednak zostaje żużlowcem. Także Eryk Borczuch to wychowanek Mirka z UKS Jaskółki. Z tego, co wiem, sytuacja rodzinna zmusiła ich do wyjazdu do Anglii. Jeśli chciałby tu jeździć - drzwi są otwarte. Co do Krystiana Rempały, decyzję o tym, gdzie będzie zdawał licencję i jeździł, podjął jego tata - Jacek.

Chciałbym też dodać, że dwa lata temu wprowadziłem w szkółce żużlowej Unii pewną zasadę. Nie trzymamy szkółkowiczów w nieskończoność. Nie ponosimy niemałych nakładów finansowych na kogoś, kto nie robi żadnych postępów, nie rokuje nadziei lub prowadzi niesportowy tryb życia. Kto robi progres, idzie dalej, zostaje w klubie, inwestujemy w niego. Kto nie - zostaje wypożyczony do innego klubu w niższej lidze lub musi odejść. Ewentualnie, jeśli chce nadal trenować w Tarnowie, musi to robić na własny koszt.

Marek Pawłowski: Czy ma pan sobie coś do zarzucenia w kwestii budowania relacji z kibicami? Grupa "Prostacy '05", działająca w Tarnowie i organizująca czynny doping, uważa (najprościej i dosadnie mówiąc), że ma pan ich w d... Co pan powie na ten temat?

- Absolutnie nie, to kolejna bzdura wyssana z palca. Uważam, że bez kibiców żużel, podobnie jak każde inne zawody, nie mają sensu. Również oprawy przygotowywane przez fanów dodają uroku, klimatu, smaku. Grupa "Prostacy '05", która zresztą w ostatnich dniach zmieniła swój brand, zawsze otrzymywała od klubu maksimum tego, co mogła otrzymać: pomieszczenie na stadionie, możliwość przygotowywania na terenie stadionu swoich opraw, jeśli było to możliwe; zarząd załatwiał ponadto w innych klubach tańsze lub darmowe bilety dla sympatyków z Tarnowa. Natomiast nie może być tak, że taka czy inna grupa kibiców tylko żąda, a nie daje nic od siebie; nie potrafi nawet po sobie posprzątać czy dostosować się do obowiązujących regulaminów i przepisów. Nie wspomnę już o tym, że grupa ta, odkąd istnieje, żąda zmiany każdego zarządu klubu, jakikolwiek w tym czasie by nie był.

Daniel Wojtanowski: Moje pytanie dotyczy oprawy przedmeczowej, a raczej jej braku! Od ponad dziesięciu lat zawodników do prezentacji eskortowali motocykliści znanej tarnowskiej konfederacji. Prezentowali oni swoje piękne maszyny - od chopperów po motocykle sportowe - i robili to za darmo! Odkąd nastał pan Sady, brak jakiejkolwiek oprawy, może sporadycznie coś mało atrakcyjnego się wydarzy. Dodam, że panowie ze wspomnianej grupy niejednokrotnie próbowali się kontaktować z panem prezesem, ale byli zbywani lub wmawiano im, że prezesa nie ma (a był, bo wyglądał za chwilę przez okno). To samo spotkało nie tak dawno tarnowskich kibiców ("Prostacy '05").

- Może zacznę od końca - jestem otwarty na spotkania i rozmowy. Nie uciekam od trudnych tematów. Natomiast rozmowa musi być konkretna i merytoryczna. Ja nie mam czasu na czcze gadanie. W przeciwieństwie do większości klubów żużlowych, gdzie zarządy są dwu- lub trzyosobowe, ja jestem w zarządzie sam i naprawdę mam co robić. Nie rozmawiam też z tymi, którzy nie chcą słuchać, a jedynie próbują po swojemu kreować rzeczywistość.

Co do prezentacji przed zawodami. Po pierwsze konfederacja motocyklowa Wataha, o której mowa, wielu kibicom, przez te wspomniane 10 lat, najnormalniej się znudziła. Po drugie, panowie z tej konfederacji, korzystając z tego, że przed każdym meczem eskortują drużyny do prezentacji wokół toru, łamali wszelkie reguły, usiłując na wszelkie możliwe sposoby wprowadzić na stadion "na lewo" inne osoby. A to przez ubranie komuś kamizelki z napisem "Wataha", a to wmawiając ochronie, że na jednym motorze mają się znajdować dwie osoby. Jakby tego było mało, panowie z Watahy niemalże nigdy nie parkowali swoich motocykli na wyznaczonym parkingu, tylko pozostawiali je gdzie popadnie, częstokroć na przykład uniemożliwiając wjazd na tor polewaczce czy ciągnikowi. Zwrócenie uwagi skutkowało zawsze natychmiastową awanturą wszczynaną przez motocyklistów konfederacji.

Po trzecie, zgodnie z obowiązującymi od kilku lat przepisami ekstraligi, w trakcie prezentacji może znajdować się określona, ograniczona liczba pojazdów. W latach ubiegłych były to samochody skoda, z którą wiązała nas umowa reklamowa, w tym roku, również na podstawie umowy, są to pojazdy firmy Autocomplex.

Paweł Bysiek: Jakie atrakcje pozasportowe spotkają kibiców Jaskółek po zakończeniu sezonu? Czy tradycyjnie, jak co roku, czy też pan prezes przewiduje jakieś nowości?

- Przy okazji meczu z Unią Leszno kibiców czeka super niespodzianka. Nie chcę jeszcze podawać szczegółów, ale zapewniam, że będzie to gratka dla fanów sportów motorowych. W ciągu ostatnich lat staraliśmy się, na miarę naszych możliwości, uatrakcyjniać zawody, jak i organizować inne eventy. I tak: gościliśmy kadrę skoczków narciarskich, kierowcę wyścigowego Macieja Dreszera, organizowany był koncert muzyczny, dzień dziecka, wyścigi samochodowe "Formuła 126p", a ten sezon rozpoczęliśmy dniem otwartym dla kibiców połączonym z prezentacją drużyny. A jeśli chodzi o atrakcję na zakończenie sezonu - na te przyjdzie czas.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×