Kacper Gomólski: W Rzeszowie zrewanżuję się Gregowi Hancockowi

Udany występ w meczu KS Toruń z PGE Stalą Rzeszów zanotował Kacper Gomólski. "Ginger" zgromadził na swym koncie osiem punktów z bonusem.

Krzysztof Wesoły
Krzysztof Wesoły
Kacper Gomólski w niedzielę zanotował już drugi udany występ w barwach swojej nowej drużyny, KS Toruń. 22-latek znów wystąpił w ostatnim biegu dnia, będąc w zasadniczej fazie meczu jedną z najjaśniejszych postaci Aniołów.
"Ginger" w dwóch biegach pierwszej fazy meczu wygrywał podwójnie, jadąc w parze z Chrisem Holderem. W dwóch pozostałych wyścigach, po bardzo ciekawych bataliach, musiał uznać wyższość mistrza świata, Grega Hancocka. Także w ostatniej odsłonie dnia oglądał plecy znakomitego Amerykanina, a także równie szybkiego w Toruniu Petera Kildemanda. - Szkoda, że ten piętnasty bieg pokrzyżował mi trochę plany, bo do tej pory było naprawdę dobrze. Tak naprawdę po walce przegrałem tylko dwa biegi i oba z Gregiem Hancockiem. Nie jest to ujma, a na pewno dla mnie spora lekcja. W Rzeszowie z pewnością mu się zrewanżuję. Mamy za sobą fajne zawody, a ja wiem, że przede mną jeszcze sporo pracy - komentował po meczu Gomólski. W dziesiątym biegu dnia 22-latek zanotował pozornie niegroźny upadek, po tym jak "skosił" go wspomniany już Kildemand. Gomólski wraz z Holderem wychodzili właśnie na podwójne prowadzenie, lecz na drugim łuku Duńczyk z impetem wszedł pod łokieć Polaka. - Składając się w drugi łuk chciałem naturalnie położyć nogę na torze, a tu nagle okazało się, że Peter wchodzi od krawężnika i nogę mi zabrało razem z hakiem. Może nie wyglądało to groźnie, ale gdy doleciałem do bandy, to uderzyłem w nią plecami i ten pierwszy strzał był dość nieprzyjemny. Teraz boli mnie trochę głowa, ale taki jest żużel. Trzeba było wstać, zacisnąć zęby i jechać dalej. Jak się później okazało, z nie najgorszym skutkiem - zauważył "Ginger".

Pierwszy mecz sezonu nie był dla Gomólskiego zbyt udany. Wychowanek Startu Gniezno miał problem ze startami, a na dystansie trudno było odrabiać stracone pozycje. Mecz z PGE Stalą Rzeszów pokazał jednak, że rudowłosy zawodnik coraz lepiej rozumie toruński tor. - Nauka nowego toru to jednak długotrwały proces. W Tarnowie przez trzy lata uczyłem się tamtejszej nawierzchni. Tutaj jestem jednak dobrej myśli, choć mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej i moje zdobycze będą większe. Nie wymaga ode mnie tego klub, ale ja sam przed sobą postawiłem taki cel. Tym bardziej cieszą mnie takie wyniki, jak dzisiaj, szczególnie, że miałem spory wkład w zwycięstwo. Dwa punkty zostają w Toruniu i lecimy w górę - powiedział.

Skrót meczu Skrót meczu KS Toruń - PGE Stal Rzeszów

Kolejny mecz toruńskich Aniołów może być znów udany dla Gomólskiego. Drużyna z grodu Kopernika jedzie bowiem do Gorzowa, gdzie "Ginger" często notował udane występy. Na dodatek mistrzowie Polski są w ogromnym kryzysie i jako jedyni nie zdobyli jeszcze punktów w ligowej tabeli. - W Gorzowie na pewno lubię jeździć, bo w zawodach ligowych jak przyjeżdżałem, to zawsze robiłem satysfakcjonujący wynik. Będę robić wszystko żeby być dla chłopaków takim samym wsparciem, jak dziś - zapowiedział Kacper Gomólski.




KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Kacper Gomólski utrzyma dobrą formę do końca sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×