Testy Vaculika podczas IMME. "Jechałem na innym sprzęcie niż zazwyczaj na lidze"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Reprezentant gospodarzy Martin Vaculik stanął na najniższym stopniu podium piątkowych zawodów o IMME. Słowak nie był rozczarowany swoim wynikiem, wręcz przeciwnie.

W tym artykule dowiesz się o:

- Po pierwsze chciałbym podziękować kibicom, którzy przybyli na stadion i tak licznie go wypełnili. Następnie całemu teamowi, bo to oni przygotowali mi tak szybki motor na ten turniej i dlatego mogłem znaleźć się w finale. Czuję wielkie zadowolenie, że mogłem pojechać w takich zawodach, bo stawka była wyśmienita i dla mnie osobiście to było jedno z lepszych spotkań w tym sezonie w ogóle. Życzyłbym sobie więcej takich imprez, bo jest po prostu fajniej kiedy jak najczęściej możesz się sprawdzić w takiej stawce. Było trochę upadków, dlatego życzę chłopakom szybkiego powrotu do zdrowia. Mam nadzieję, że błyskawicznie dojdą do siebie - tłumaczył. [ad=rectangle] Zawodnik ze Słowacji miał dodatkowy bodziec, aby osiągnąć jak najlepszy rezultat. Startował przed własną publicznością. - Cieszy na pewno to, że nie miałem daleko, a wszystko odbywało się na domowym obiekcie w Tarnowie. Miałem pewien atut, ale tor był inny niż zazwyczaj podczas spotkań ligowych. Na początku był odrobinę twardszy. Z biegiem czasu zrobił się co prawda podobny do tego co trener serwuje nam na lidze, ale też nie do końca - wyjaśniał.

Jedną z największych piątkowych bolączek indywidualnego mistrza Europy był element, który w tym roku wychodzi 24-latkowi perfekcyjnie. Mowa o świetnym wyruszaniu spod taśmy. Gros ze swoich punktów wydzierał na trasie przez co był jednym najefektowniejszych i efektywniejszych zawodników z całej stawki. - Faktycznie starty mnie zawodziły. Ale nie martwię się tym. Jechałem też na innym sprzęcie niż ten, który zazwyczaj wyciągam na ligę. Dlatego te zawody potraktowałem też kątem testowym, np. przed bardzo ważnym pojedynkiem u siebie przeciwko Spar Falubazowi na początku września - zdradził.

Były stały uczestnik cyklu Grand Prix chylił czoła przed triumfatorem całej imprezy - Emilem Sajfutdinowem, który nie zaznał goryczki porażki, a rywale w większości nie łapali mu się na szprycę. - Emil był nieprawdopodobnie szybki. Był świetnie dopasowany do startu, potem dobierał optymalne, najlepsze ścieżki. Był nie do ugryzienia dla nas wszystkich - zakończył Vaculik.

Źródło artykułu:
Czy Martin Vaculik w obecnej formie miałby szansę na medal w cyklu Grand Prix?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (10)
avatar
RECON_1
24.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jesli Vacul testowal taka maszyne to chyle czola nad testem:) Vacul szalal chyba najbardziej na trasie i dzieki temu biegi z jego udzialem byly takie fajne:)  
avatar
flondro
23.08.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
tez jestem zdania ze Emil wczoraj był nie do zatrzymania pokazał nam mistrzowski styl ale myśle ze to niebyło zbyt wielkie zaskoczenie dla wszystkich Emil to poprostu mistrzowska klasa w ogóle Czytaj całość
slaw Byd-Zielona
23.08.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Martin wywaliles mnie numer okropny,stawialem na twoje zwyciestwo ;)  
Margit
23.08.2014
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Martin Twoje akcje po przegranych startach , to była kwintesencja speedway'a. Gratuluję pudła :)  
avatar
Marlon
23.08.2014
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Martin robił najlepsze akcje na trasie. Emil rzeczywiście był nie do ruszenia, ale na ligowym torze spokojnie któryś z czwórki Hancock, Kołodziej Łaguta, Vaculik by z nim wygrał.