Stefan Smołka: Ligowa święta wojna

Stefan Smołka
Stefan Smołka
Wrocław i Gdańsk to w najwyższej lidze miasta największe, ale wśród faworytów rozgrywek raczej ich nie widać. Wrocław zaskakuje in plus już któryś sezon z kolei. Rozważna polityka kadrowa i stabilność finansowa to są mocne atuty. Ostatnimi czasy doszedł czynnik owocnego szkolenia, czego przez dziesięciolecia we Wrocławiu nie było. Wrócił Maciej Janowski, wciąż młody, lecz już dojrzały. Jest IMŚJ oraz mistrzem świata z zespołem narodowym (DPŚ 2013), a jednak to go nie odmieniło, pozostał skromnym chłopakiem. Z Janowskim Sparta powinna być mocniejsza, ponieważ nikt ważny nie ubył, a po młodzieży można oczekiwać progresji.

Beniaminek z Gdańska w końcu skompletował skład niezły, choć oparty głównie o zagraniczny zaciąg. Ciężka praca Stanisława Chomskiego z wychowankami Wybrzeża jeszcze nie zaprocentowała, choć jest to tylko kwestią czasu. Żenujący był wielotygodniowy spektakl związany z kontraktem utalentowanego Krystiana Pieszczka, co na proces kształtowania jego sportowej osobowości na pewno wpłynie negatywnie. Przez takie przeciąganie liny zmarnowało się już wiele talentów. Jest to przy okazji kolejny dowód na szkodliwość sztucznie utrzymywanego od lat zapisu o konieczności w składzie drużyny ligowej dwóch zawodników młodzieżowych. Każdy zespół musi mieć dwóch juniorów w składzie (mieć w składzie - nie szkolić), przez co wypacza się cały sens pierwotnej idei i dochodzi do różnych szopek z tym związanych, a niejeden młody (jego opiekun) stawia warunki godne mistrza świata. Wyrzucić w diabły ten przeżytek, przez co może mniej będzie dla Polaków laurów młodzieżowych, za to więcej w kategorii seniorów, bo zahartowany w ciężkim boju o byt młody zawodnik lepiej radził sobie będzie w konkurencji światowej. Wszystko co sztuczne - do kosza. Zachęty do szkolenia, owszem, ale nie nakazy do posiadania. Temat rzeka.

Druga z kolei liga to od tego sezonu "Nice Polska Liga Żużlowa". To i tak brzmi lepiej niż "pierwsza", bo jak można coś co jest ewidentnie drugie nazywać pierwszym, ale zostawmy to...

Prezesi najgłośniejsi na SportoweFakty.pl już ustalili kolejność. Wygląda ona mniej więcej tak. Pierwsza czwórka to Stal Rzeszów, GKM Grudziądz, Polonia Bydgoszcz i Orzeł Łódź. Do walki może się ew. włączyć Daugavpils. Takie typy... No cóż, widać te typy tak mają.

Chylę czoła przed Rzeszowem, bo tam nie zaniedbuje się szkolenia i jest to proces ciągły. Podobnie w ostatnich latach dzieje się w Bydgoszczy, a Jacka Woźniaka dziś można śmiało stawiać wśród trenerów (instruktorów i wychowawców - nie menedżerów, bo to odrębna kategoria) najlepszych w Polsce. To głównie sprawia, że bydgoską Polonię widzę dziś wyżej niż Stal z Rzeszowa. Atutem Grudziądza jest szalenie wyrównany skład, ale stanowiący zlepek dość przypadkowych osobowości. To może, ale wcale nie musi przynieść efektu. Życzmy im jak najlepiej, bo w Grudziądzu pukają i pukają do bram ekstraligi już od kilku lat.

Lokomotywa z Daugavpils może u siebie rozjechać niejeden team zbyt bojaźliwy, ale w ścisłej czołówce zaplecza ekstraligi raczej ich nie widzę.

Gdy chodzi o Łódź, to mam tu uczucia mieszane. Jest tam prezes, który wie czego chce, jest trener, który już z niejednego pieca jadł i niejeden piec przeżył. Orzeł nigdy dotąd nie latał zbyt wysoko, ale ma aspiracje i to jest dobry początek. Nakupiono tam przed tym sezonem zawodników jak myszy i niektórzy z nich pokazali już nieraz, że sporo potrafią. Czy uskrzydleni prezesowskim (hojnym) słowem wyzwolą całą swą moc? I czy tej mocy wystarczy? Zobaczymy. Start Gniezno wydaje się mieć potencjał zbliżony do Łodzi, natomiast Lublin w tym roku jakby jednak nieco słabszy.

Na koniec Rybnik. Beniaminek PLŻ ma tę przewagę, że nic nie musi. To jeden z powodów, że ROW może być czarnym koniem tegorocznych rozgrywek. Dobra organizacja, rozsądny, twardo stąpający po ziemi prezes i jego pełna pasji ekipa, niebacząca na własne profity. Ogromnie ważna jest wyrazista pomoc miasta. Widoczną w wypowiedziach zazdrość niektórych prezesów rywali można skwitować krótko i żartobliwie (bo nie o licytowanie się tu chodzi). Chcesz mieć podobne wsparcie władz samorządowych swojego miasta dla sportu żużlowego? To proste. Wystarczy tylko wychować sobie takich żużlowców, którzy przez dziesięciolecia rozsławią miasto 12 tytułami drużynowych mistrzostw Polski, zdobędą ponadto 9 tytułów IMP, 8 złotych tytułów MŚ (z zespołem narodowym) seniorów, o medalach podlejszych barw nie wspominając. W działaniach klubu na dziś można dostrzec i rysy (casus Michała Mitki), ale to wymaga odrębnego opisania. Na błędach też można się uczyć, dużo lepiej jednak - na cudzych.

Trzecia z kolei liga, czyli 2. PLŻ wcale nie jest taka słaba, jak by się mogło niektórym wydawać. Udowodniły to zeszłoroczne rozgrywki. Ostrów, Rawicz oraz Piła to są wylęgarnie żużlowej młodzieży, stąd też i rokowania tam nie mogą być złe. Jest oczywiście dylemat, co z dalszym losem młodzieży w warunkach najniższej ligi, gdzie spotkań mało, ludzi na stadionach niewiele, a ze sponsorami krucho. To jest problem, ale karuzela się kręci. Mocny skład wydaje się mieć Wanda Kraków, a w Krośnie Tomasz i Marcin Rempałowie i coraz szlachetniejszy niczym wino Mariusz Fierlej mogą odesłać innych faworytów z kwitkiem. Niestety w Opolu, gdzie wychował się pierwszy Polak indywidualny mistrz świata Jerzy Szczakiel wciąż nie potrafią wyjść na prostą. Szkoda mi ofiarnych działaczy tego ambitnego klubu.

Dla wszystkich liga 2014 niech będzie sezonem odbicia ku lepszemu.

Stefan Smołka

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×