Ostrów jest tym sezonem rozgrzeszony - rozmowa z Michałem Widerą, trenerem ŻKS Litex MDM Polcopper Ostrovia

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Czy któryś z żużlowców rozczarował cię w tym sezonie i odwrotnie: czy któryś zaskoczył pozytywnie?

- Na pewno wiele więcej spodziewałem się po Damianie Michalskim. Występy Adama Skórnickiego - po stracie najlepszego silnika - były próbami szukania prędkości i mina "Skóry" przy tym była nietęga, bo brakowało tej pewności, co odbijało się na wyniku. Apogeum niemocy mieliśmy w Lublinie. Mariusz Staszewski i jego silniki w tym roku to temat na osobny wywiad, ale oczywiście z samym zainteresowanym. Szkoda mi tego zawodnika, bo wiem jaki jest ambitny. Pozytywnie? Na pewno nie zawiódł Nick "Pershing" - ostrowskie objawienie. Twierdzę, że można stworzyć mu bardzo dobre warunki do kontynuowania rozwoju również w Ostrowie. Nick musi systematycznie jeździć i chciałbym, żeby kontynuował z ostrowskim klubem swoją przygodę. Na duże słowa pochwały za ogrom pracy, którą wkłada w ten sezon, zasługuje również Filip Marach. To rozwojowy chłopak. Michał Szczepaniak był zwykle najpewniejszym punktem, a to co zrobił w ostatnim meczu to chylę przed nim czoła.

Czy podobnie jak w zeszłym sezonie problemem Ostrovii nie był brak stabilnego składu? Praktycznie w każdym meczu były jakieś roszady.

- W każdym składzie są mniejsze lub większe roszady, w naszym było ich na pewno mniej niż w ubiegłym roku. Chyba bardziej nam doskwierał brak stabilnej formy, bo dopiero po dobrej końcówce sezonu Michał i Peter wskoczyli do rankingu pierwszej 20-ki średnich meczowych zawodników I ligi.
 Michał Widera podstawowej przyczyny spadku dopatruje się w łatwości ostrowskiego toru Michał Widera podstawowej przyczyny spadku dopatruje się w łatwości ostrowskiego toru
Czy z perspektywy czasu nie uważasz, że zachłysnęliście się zwycięstwem w Łodzi? Trzy dni później przegraliście kluczowy mecz z Lubelskim Węglem. Oczywiście po drodze przydarzyła się kontuzja Petera Karlssona, ale czy zostały popełnione błędy przed meczem z Lublinem? Mam na myśli w ciemno postawienie na Madsa Korneliussena bez skonfrontowania jego formy chociażby z Davidem Ruudem?

- Na mecz z Lublinem przygotowywaliśmy się z takim samym nastawieniem, jak na Łódź. Niestety o kontuzji "PK" dowiedzieliśmy się w nocy z piątku na sobotę, więc o żadnej konfrontacji nie mogło być mowy. W meczu z Lublinem poza pierwszymi biegami Szczepaniaka i Porsinga nie pojechał w zasadzie nikt. Torem zajmował się komisarz i to on zadecydował, że nie może wjechać sprzęt do jego ubicia, ale nie miałem o to pretensji, bo i komisarz dowodził pracami w Lublinie. Po meczu w Łodzi niektórzy zawodnicy mieli jeszcze starty w Anglii i nie było możliwości zrobienia takiego zgrupowania jak przed Grudziądzem, choć był to najważniejszy mecz sezonu.

Adam Skórnicki - jesteś rozczarowany jego postawą? Pojechał we wszystkich meczach, ale jego średnia z pojedynków u siebie i na wyjazdach różni się o 0,6?

- Odpowiedzi, dlaczego w Lublinie Adam nie zdobył ani jednego punktu na swoim sprzęcie, trzeba szukać w jego teamie. Po tym meczu szczerze pogadaliśmy ze "Skórą" i wyraziłem swoją opinię na ten temat. Media nie są od tego, żeby się wzajemnie smarować. Na pewno Adam chciał zrobić więcej punktów w Lublinie i w ostatnim meczu z Grudziądzem.
Michał Szczepaniak był najrówniejszym zawodnikiem drużyny swojego imiennika, Widery Michał Szczepaniak był najrówniejszym zawodnikiem drużyny swojego imiennika, Widery
Nie było jednej przyczyny spadku. Wymień twoim zdaniem te najważniejsze.

- Kilkakrotnie już powtarzałem, że zabrakło nam sportowego szczęścia. Mam tu na myśli brak upadków przed czy w trakcie zawodów. W tym roku "ścinało" na początku meczu w Gdańsku - Porsinga, w Grudziądzu - Skórnickiego, w Ostrowie - Szczepaniaka i Gizatullina, a w weekend przedmeczowy - Karlssona i Korneliussena. Jeszcze ktoś tam się wywrócił w Lublinie. Jednym z elementów również jest fakt, że prawie cały skład startował w lidze angielskiej, często w przeddzień zawodów - wzrastało zmęczenie, kontuzjogenność i brakowało tak ważnej świeżości startowej. Przykładem był Peter Karlsson, który w Gdańsku po dwóch tygodniach odpoczynku i głodu jazdy pojechał najlepszy mecz. Trzeci element, ale powinienem go wymienić na początku tak, jak to zrobiłem obejmując stanowisko trenera w Ostrowie, czyli ostrowski tor. Zwracałem uwagę na to, że tracimy swój handicap, bo na ostrowskim torze jest "za dużo miejsca", a nawierzchnia jest "odczytana" przez zawodników przez ostatnie lata. Innymi słowy ostrowski tor każdemu pasuje.

A propos tematu ostrowskiego toru. W ostatnim meczu okazało się, że można go przygotować inaczej, tak by był on atutem gospodarzy. Na czym polegał błąd w jego przygotowaniu we wcześniejszych meczach? Zawodnicy twierdzą, że dopiero na koniec sezonu był waszym sprzymierzeńcem.

- W ostrowski tor została wsypana kilka lat temu mączka, która bardzo mocno się wiąże przy wysokiej temperaturze. Tor ten można doprowadzić to jakiegoś constansu latem - mocno ubijając - i wtedy mamy nawierzchnię, która jest bardziej pod kontrolą. W innych wariantach - w dodatku przy błędzie w polewaniu - robi się loteria, bo tor jest bardzo łatwy i szybki. Na ostatni mecz tor przygotowywaliśmy z Leonem Kujawskim trzy dni, ale i tak deszcz pokrzyżował nam szyki, jakbyśmy mieli pecha wpisanego do końca.

Czy po tym wszystkim, co wydarzyło się w tym sezonie - mam na myśli nie tylko spadek do II ligi, ale także kontrowersje w Lublinie - nie masz dość żużla?

- Odpowiem, że coraz bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu, że żużel idzie w złą stronę. Zbyt duża presja w polskiej lidze powoduje większą i bardziej bezprecedensową konkurencję, gdzie nie ma miejsca na sentymenty. Zawodnicy mają ogromne koszta po wprowadzeniu nowych tłumików, teraz tytan, za chwilę wymuszona będzie zmiana kombinezonów, a możliwości zarobkowania coraz mniejsze. Nie chcę już wracać do tej sytuacji z Lublina. Skutecznie wypieram ją z mojej głowy.

Chciałbyś dalej pracować w Ostrowie? Co twoim zdaniem będzie dalej z ostrowskim żużlem?

- Ostrów ma niesamowitych kibiców i dla nich żużel być musi bez względu na wszystko. Widownia żużlowa w tym mieście ma niespotykany klimat. Ostatni mecz - choć łzy lały się na tor - pokazał, że kibice nie odwrócą się od klubu, a wręcz przeciwnie - dostrzegają heroiczną pracę zarządu. Cisną mi się słowa idealnie pasujące do tej sytuacji, że wiele ludzi daje za wygraną w momencie gdy nie zdają sobie sprawy, jak bliscy są sukcesu. Myślę, że Ostrów tym sezonem jest rozgrzeszony i fortuna wreszcie zacznie się do nas uśmiechać. Jeśli zarząd podejmie rękawicę, to na pewno nie odmówię, bo tak świetnego i perspektywicznego klimatu w ostrowskim żużlu dawno nie było. Zrobimy krok do tyłu tylko po to, by za rok "skoczyć" dalej, czyli wrócić jeszcze silniejszym składem i organizacyjnie klubem z kibicami, którzy nas na pewno nie opuszczą!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×