Sytuacja finansowa wielu klubów jest dramatyczna - rozmowa z Ireneuszem Maciejem Zmorą

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Dlaczego prezesi potrzebują KSM, żeby dobrze wydawać swoje pieniądze, a nie mogą nauczyć się jednej prostej zasady: nie wydaję więcej niż mam?

- Wytłumaczenie jest bardzo proste. Żaden z prezesów nie chce spaść. O wiele większym nieszczęściem dla klubu jest spadek do niżej ligi niż zadłużenie. To kwestia otoczenia - kibiców, sponsorów i władz samorządowych. To wpływa na to, że każdy chce być w najwyższej klasie rozgrywkowej i kluby się niestety zadłużają. Przykład Szwecji i Anglii pokazuje, że możemy mieć w naszej lidze najlepszych zawodników świata za dużo mniejsze pieniądze. W związku z tym zadaję jedno bardzo ważne pytanie: czy jesteśmy tak głupi, że musimy przepłacać? Łatwiej wprowadzić mechanizm, który to ureguluje i wprowadzi pewne ograniczenia z automatu. Na zdrowy rozsądek prezesów, do którego zdaje się pan nawiązywać, bym nie liczył.

Nie ma pan jednak wrażenia, że bez tego zdrowego rozsądku nigdy nie uda osiągnąć się stabilizacji? W polskim żużlu było wiele prób cięcia wydatków i wiele z rozwiązań dało się po prostu obejść.

- Regulamin Finansowy jest fajnym rozwiązaniem, ale nie wierzę w takie uregulowania, które spowodują, że będzie on szczelny. Przykłady innych krajów, które mają żużel u siebie, pokazują, że jedynym mechanizmem, który może ograniczyć wydatki jest KSM. Dyskusja nad jego skutecznością nie jest nawet konieczna. Tylko ograniczenie rynku pracy dla zawodników, a KSM ten rynek ogranicza, może doprowadzić do tego, że wynagrodzenia dla żużlowców spadną. Jest jeszcze strona kibicowska i ambicje pewnych ludzi, którzy chcą mieć najlepszą ligę na świecie, nie patrząc na to, ile to kosztuje.

A bardziej rygorystyczne podejście do procesu licencyjnego jest złym rozwiązaniem? Może wtedy kluby bardziej obawiały się o każdą wydawaną złotówkę.

- Być może to załatwiłoby kwestie płacenia zawodnikom. Na pewno nastąpi jednak duże rozwarstwienie w przypadku poziomu sportowego pomiędzy poszczególnymi zespołami. Będzie wtedy dochodzić do wyników 60:30, a takie mecze są antypromocją sportu żużlowego.

Mówi pan, że sytuacja wielu ośrodków jest dramatyczna. A jak jest w Gorzowie?

- Jest to trudny rok, w którym zaciskamy pasa. Weszliśmy w niego ze sporym zadłużeniem i ciężko pracujemy nad tym, żeby nie uległo ono powiększeniu. Wydaje się, że uda nam się to zrealizować. Stal Gorzów w sezonie 2013 nie zadłuży się ponad to, co było na początku sezonu. To bardzo dobra informacja. Klub zachowuje płynność finansową. Zawodnicy otrzymują wynagrodzenia z niewielkimi opóźnieniami, ale je otrzymują regularnie. Myślę, że jesteśmy w sytuacji, którą chciałoby mieć kilka klubów w Polsce, a niestety jest u nich gorzej.

Kolejny rok to znowu zaciskanie pasa?

- Celem co do finansów w tym roku było to, żeby spółka nie powiększyła zadłużenia. Wydaje się to jak najbardziej realne do osiągnięcia. W kolejnych latach będziemy chcieli stopniowo spłacać zobowiązania. Dziś jest jednak za wcześnie, żeby mówić o tym, na co w nowym sezonie będą mogli liczyć kibice. Na pewno zbudujemy skład na miarę możliwości finansowych klubu i nie wydamy nawet odrobiny więcej. Pytanie tylko, czy nastąpią jakieś zmiany, regulacje regulaminowe, które ograniczą koszty.

Pewnie jednak, biorąc pod uwagę wasze przedsezonowe cele, już dziś ma pan świadomość, że w przypadku niektórych zawodników się pomyliliście?

- To pytanie retoryczne, na które dziś będę unikać odpowiedzi. Dopóki sezon jest w trakcie nie będę oceniać naszych zawodników. Chciałbym jednak jeszcze nawiązać do tego, o co pytał pan wcześniej. Nasi kibice mogą spać spokojnie, bo Krzysztof Kasprzak, Bartek Zmarzlik, Linus Sundstroem i coraz częściej otrzymujący regularne szanse Adrian Cyfer mają ważne kontrakty na kolejny rok. To już kręgosłup naszego zespołu. W oparciu o nich możemy budować ciekawą drużynę. O klasie sportowej Krzyśka Kasprzaka nie ma nawet sensu mówić. Tak samo z Bartkiem Zmarzlikiem, bo oni niemal w każdym występie udowadniają, że są świetnymi zawodnikami. Linus Sundstroem miał już bardzo fajne mecze ligowe. Zatrzymała go kontuzja, ale być może w niedzielę już pojedzie. To ciekawy zawodnik, na którego będziemy chcieli postawić w przyszłym sezonie. Adrian Cyfer ma jeszcze trzy pełne lata startów jako junior w Ekstralidze. Myślę, że coraz częściej będzie stanowić o sile gorzowskiej ekipy. Z pewnością będziemy chcieli zatrzymać w zespole Nielsa Kristiana Iversena, który świetnie czuje się w Gorzowie i jest bardzo dobrze odbierany przez kibiców. To zresztą całkiem miły i sympatyczny człowiek. Żal byłoby się z nim rozstawać.

Ten sezon w Ekstralidze jest bardzo ciekawy. Jaka pana zdaniem jest szansa, że w przyszłym roku, przy zmieniających się przepisach, będzie podobnie?

- Niezmiennie uważam, że liga powinna liczyć 10 drużyn. Mam jednak pełną świadomość, że utrzymanie takiego stanu rzeczy będzie bardzo trudne, bo majstrowanie przy kwestii awansów i spadków jest czymś, co raczej nie powinno mieć miejsca. Do do liczebności nie zmieniam jednak zdania. KSM jest miękkim zapisem, który w każdej chwili może pozostać, bo tutaj nie regulujemy awansów i spadków. Nie jest jeszcze otwarte żadne okno transferowe, więc nikomu KSM nie pokrzyżuje planów budowania drużyny, chyba że ktoś łamie regulamin i już dziś kompletuje zespół pod przyszły rok. KSM jest kluczowych z dwóch powodów, o których powiedziałem wcześniej.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Ireneusz Maciej Zmora zapowiada, że po zakończeniu sezonu wiele klubów będzie zmagać się z dużymi problemami finansowymi. Ma to jednak nie dotyczyć gorzowskiej Stali Ireneusz Maciej Zmora zapowiada, że po zakończeniu sezonu wiele klubów będzie zmagać się z dużymi problemami finansowymi. Ma to jednak nie dotyczyć gorzowskiej Stali


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×