Stefan Smołka: Historia DMŚ i DPŚ
Zbliża się DPŚ, kolejna edycja walki o trofeum nazwane imieniem wielkiego szwedzkiego żużlowca, wielokrotnego mistrza świata, Ove Fundina.
To już po raz trzynasty w nowej formule (ciągle modyfikowanej) najlepsze żużlowe reprezentacje potykają się o tytuł najlepszego narodowego teamu świata, niezmiennie ekscytując rzesze miłośników tego sportu.
Przypomnijmy, że po raz pierwszy, we wrocławskim finale roku 2001 zwyciężyła Australia przed Polską, a ostatnim zeszłorocznym zwycięzcą, zatem obrońcą tytułu jest Dania. Liderem tej dwunastoletniej tabeli są jednak Polacy, pięciokrotni zdobywcy Pucharu, za nimi Duńczycy z trzema zwycięstwami na koncie. Co ciekawe, w ciągu 41 lat przed owym dla DPŚ rokiem zerowym - 2001, Polacy zwyciężali też "tylko" pięć razy (lata 1961,1965, 1966,1969,1996). Ukazuje to przełom, nie tyle wzrastającej siły naszych, co upadającej marki pozostałych konkurentów. A może obu tych czynników jednocześnie. Kto mógł jeszcze 20 lat temu pomyśleć o tak słabej Anglii? Choć to już wtedy właśnie, a zwłaszcza po roku 1989 (złoto w Bradford), czy może precyzyjniej po 1990 r. (srebro w Pardubicach) Anglia staczała się definitywnie po równi pochyłej, i tak to trwa do dziś.Dodać wypada, iż Tomasz Gollob ma zasługi niepodważalne aż w sześciu złotych medalach dla Polski, gdyż w starej formule DMŚ, będącej wtedy akurat (rok 1996) de facto finałem par, też wywalczył dla nas złoto w Diedenbergen - zdobył tam 15 punktów, mając znakomite wsparcie w osobie Sławka Drabika (12 pkt.). Oprócz sześciu złotych medali drużynowych mistrzostw globu wielki Gollob ma jeszcze cztery srebrne. To pokazuje co ten zawodnik dla polskiego speedway’a znaczy.
Wszystko zaczęło się w roku 1960, choć już rok wcześniej w Oberhausen rozegrano turniej w formie czwórmeczu o tzw. Puchar Europy. Zwyciężyła bezapelacyjnie Szwecja przed Zachodnimi Niemcami i Anglią, Polska nie wystąpiła, choć była zaproszona. Za to na inaugurację już oficjalnych mistrzostw świata najlepszych reprezentacji Polacy nie dość że wystąpili, to jeszcze z inicjatywy niezwykle zasłużonego dla rozwoju żużla tygodnika "Motor" ufundowali główną nagrodę przechodnią, srebrną wazę. W samym finale roku 1960 polscy żużlowcy wypadli blado, zajmując w szwedzkim Malmoe ostatnie, czwarte miejsce.Decydujące punkty dla biało-czerwonych zdobył Stanisław Tkocz, rezerwowy kadry, zastępujący całkiem dobrze spisującego się Floriana Kapałę, któremu jednak rozsypał się motocykl. Staszek w decydującym starciu nie uląkł się sławnych rywali i po kapitalnej walce dowiózł drugie miejsce dające Polsce historyczne zwycięstwo. Powiedział potem, że gdyby trzeba było wygrać, też by to zrobił, bo ten typ tak miał, że nie bał się nikogo, co zresztą udowodnił dwoma tytułami IMP, a osiem lat później drugim tytułem DMŚ, gdzie iskry się sypały na rybnickim torze, a "trup padał gęsto". Oczywiście zaraz po wyścigu rybniczanin pofrunął w powietrze na ramionach pozostałych kolegów. A byli to: Marian Kaiser, Henryk Żyto, Florian Kapała i Mieczysław Połukard. Każdy z wymienionej piątki polskich żużlowców zapisał przepiękną kartę w historii.
Przed nami kolejna batalia o drużynowy prymat w świecie speedway’a. Jak będzie w Pradze, do której droga wiedzie przez jasnogórskie ustronie - przekonamy się niebawem.
Stefan Smołka
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>