Bezdyskusyjna wygrana Lwów, Orły w tarapatach - relacja ze spotkania Lechma Start Gniezno - Dospel Włókniarz Częstochowa

Spotkanie Orłów z Lwami miało przynieść sporo emocji. Dospel Włókniarz Częstochowa bez większych problemów pokonał jednak Lechma Start Gniezno. Dominacja gości nie podlegała dyskusji ani przez chwilę.

Szymon Kaczmarek
Szymon Kaczmarek

Po ostatnich wynikach osiąganych przez oba zespoły można było zakładać, że gospodarzy stać będzie na wygraną, a sztab szkoleniowy czerwono-czarnych liczył nawet na punkt bonusowy. Goście tymczasem chcieli zmazać plamę z poprzedniej kolejki i udowodnić, że stać ich na awans do fazy play-off. Trener Grzegorz Dzikowski nie zdecydował się na wystawienie Mirosława Jabłońskiego i pozostawił w składzie Michaela Jepsena Jensena. Duńczyk spisał się przeciętnie, jednak w obliczu świetnej formy pozostałych Lwów nie miało to większego znaczenia.

Już pierwsza seria pokazała, że Dospel Włókniarz przyjechał do Gniezna po komplet punktów. Goście świetnie wychodzili ze startu, a nawet jeśli gospodarze dotrzymywali im w tym elemencie kroku, to już na przeciwległej prostej byli znacznie szybsi. - Dzisiaj zastaliśmy taki "częstochowski" tor, każdy lubi na takim jeździć - mówił Artur Czaja. Zawodnicy Lechma Startu, choć jechali na swoim torze, nie byli w stanie znaleźć odpowiednich przełożeń. - Torem na 8 godzin przed meczem rządzi komisarz i nic się nie da z nim robić - mówił rozgoryczony Stefan Andersson. Nawierzchnia była jak na gnieźnieńskie warunki dość przyczepna, czemu dziwił się nawet Grigorij Łaguta. - Zawsze było tutaj bardzo twardo, tego się spodziewałem, jednak po przyjeździe okazało się, że jest inaczej - mówił.

Po świetnym początku częstochowianie nie zwalniali tempa. Po dziesięciu wyścigach prowadzili już różnicą czternastu punktów, a gospodarze wygrali drużynowo zaledwie jeden bieg. Świetnie spisywał się Czaja, który dobrze współpracował z Emilem Sajfutdinowem. Lider klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix, podobnie jak Grigorij Łaguta, udowodnił, że słabsze wyniki w poprzedniej kolejce były tylko wypadkiem przy pracy. - Szkoda 15. biegu, bo nie udało się wywalczyć kompletu, ale najważniejsze są 3 punkty drużyny - mówił Sajfutdinow, który tego dnia przegrał tylko z Matejem Zagarem i Oskarem Fajferem.

Gospodarze próbowali ratować się rezerwami taktycznymi, ale na niewiele się one zdawały. Dość powiedzieć, że w szeregach gospodarzy, poza Zagarem, indywidualną wygraną w całym meczu zaliczył tylko Piotr Świderski, jednak był to jego jedyny "przebłysk". Nie mogło zatem dziwić, że do biegów nominowanych, oprócz Słoweńca, czerwono-czarni wystawili juniorów. Poniżej poziomu krytyki prezentował się Davey Watt. Najlepszym zobrazowaniem jego postawy była sytuacja z dziewiątej gonitwy dnia. Zagar umiejętnie wywiózł w pierwszym łuku rywali, robiąc miejsce Australijczykowi. Ten to wykorzystał, jednak już na przeciwległej prostej goście minęli go jakby mieli "pod siedzeniem" silniki rakietowe, a Watt poczciwego "Komarka".

Bardzo ambitnie prezentował się Sebastian Ułamek, który starał się walczyć o każdy punkt, jednak bez efektu, a za wartości "artystyczne" w żużlu żadnych bonusów się nie przyznaje. Na jego usprawiedliwienie działa jednak fakt, że w trzecim biegu dnia zaliczył dość groźny upadek. Jadący z czwartego pola "Seba" dobrze wystartował i zakładał się na rywali, jednak wtedy wjechał w niego Łaguta, dla którego zabrakło miejsca. Obaj żużlowcy upadli na tor, jednak Rosjanin szybko się pozbierał, natomiast Polak spędził nawet kilka minut w karetce. Ostatecznie mógł kontynuować zawody. - Uważam jednak, że choć "Seba" był zdolny do dalszej jazdy, to nie czuł się najlepiej - mówił trener Andersson. Po zawodach Ułamek miał zostać ponownie przebadany, aby wykluczyć poważniejsze urazy. Z nawierzchnią toru zapoznał się również Rune Holta, który potwierdził, że dobrze czuje się na owalu w Grodzie Lecha. Cała rzecz działa się w czternastym biegu dnia, kiedy Norweg z polskim paszportem i Czaja toczyli zacięty bój z parą Oskar Fajfer - Wojciech Lisiecki. W drugim łuku "Lisek" ostro wszedł pod rywala, co zakończyło się kontaktem i groźnie wyglądającym, choć ostatecznie nieszkodliwym, karambolem. Marek Wojaczek z powtórki wykluczył gnieźnianina, choć ten przekonany był o swojej niewinności. Po zawodach tłumaczył, że to Holta "położył się" na nim.

Częstochowianie wygrali, ponieważ mieli w swoim składzie trzech liderów i bardzo skutecznego juniora. "Swoje" punkty dorzucili Rafał Szombierski i Michael Jepsen Jensen, choć od tego drugiego oczekuje się więcej. - On musiał przejechać ponad 1000 km w busie, to musiało odbić się na jego dyspozycji - bronił swojego zawodnika trener Dzikowski. Nieźle prezentował się nawet Hubert Łęgowik, choć nie widać tego w dorobku punktowym. Dzięki tej wygranej Lwy mogą z większym spokojem czekać na kolejne mecze i maja sporą szansę na awans do najlepszej czwórki sezonu.

W zespole gospodarzy nie zawiedli jedynie Zagar i Fajfer, który nie uznawał straconych pozycji i kilkukrotnie "postraszył" liderów gości. Po kilku dobrych występach słabo spisał się Bjarne Pedersen, tracąc swój największy atut, czyli dobre starty. - Nie wiem co się stało. Nie byłem w stanie znaleźć odpowiednich ustawień - tłumaczył. Jeden dobry bieg w wykonaniu Świderskiego to za mało, aby pozytywnie ocenić jego występ. Na całej linii zawiedli Watt i Lisiecki. Beniaminek Enea Ekstraligi znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Widmo spadku coraz realniej zagląda gnieźnianom w oczy. Jeśli Lechma Start chce utrzymać się w elicie, musi wygrywać na wyjeździe. Pytanie tylko czy trener Andersson będzie w stanie "wycisnąć" ze swoich zawodników maksimum możliwości.

Dospel Włókniarz Częstochowa - 55
1. Rune Holta - 11+2 (2*,2,3,2,2*)
2. Michael Jepsen Jensen - 5+1 (3,0,2*,d,-)
3. Rafał Szombierski - 5+1 (1,1,1*,2)
4. Grigorij Łaguta - 13+1 (3,3,2,2*,3)
5. Emil Sajfutdinow - 11+1 (3,2*,3,3,0)
6. Artur Czaja - 9 (3,3,0,3)
7. Hubert Łęgowik - 1 (0,0,1)

Lechma Start Gniezno - 35
9. Davey Watt - 1 (1,0,0,-,-)
10. Piotr Świderski - 4 (0,1,-,3,0)
11. Matej Zagar - 13 (0,3,3,2,3,2)
12. Sebastian Ułamek - 3 (2,1,0,-,-)
13. Bjarne Pedersen - 6+1 (1*,2,1,1,1,-)
14. Wojciech Lisiecki - 1+1 (1*,0,-,w)
15. Oskar Fajfer - 7+1 (2,2,0,1,1,1*)

Bieg po biegu:
1. (64,35) Jensen, Holta, Watt, Świderski 1:5
2. (65,53) Czaja, Fajfer, Lisiecki, Łęgowik 3:3 (4:8)
3. (64,78) Łaguta, Ułamek, Szombierski, Zagar 2:4 (6:12)
4. (63,81) Sajfutdinow, Fajfer, Pedersen, Łęgowik 3:3 (9:15)
5. (64,37) Zagar, Holta, Ułamek, Jensen 4:2 (13:17)
6. (64,78) Łaguta, Pedersen, Szombierski, Lisiecki 2:4 (15:21)
7. (64,85) Czaja, Sajfutdinow, Świderski, Watt 1:5 (16:26)
8. (65,48) Holta, Jensen, Pedersen, Fajfer 1:5 (17:31)
9. (65,48) Zagar, Łaguta, Szombierski, Watt 3:3 (20:34)
10. (64,78) Sajfutdinow, Zagar, Łęgowik, Ułamek 2:4 (22:38)
11. (65,82) Świderski, Szombierski, Pedersen, Jensen (d4) 4:2 (26:40)
12. (64,91) Zagar, Holta, Fajfer, Czaja 4:2 (30:42)
13. (64,50) Sajfutdinow, Łaguta, Pedersen, Świderski 1:5 (31:47)
14. (66,23) Czaja, Holta, Fajfer, Lisiecki (w/s.u.) 1:5 (32:52)
15. (65,19) Łaguta, Zagar, Fajfer, Sajfutdinow 3:3 (35:55)

Startowano:
według II zestawu
Sędzia: Marek Wojaczek (Godziszka)
NCD: Emil Sajfutdinow (Dospel CKM Włókniarz Częstochowa) – 63,81 sek. (w 4. wyścigu)
Widzów: ok. 8500 (w tym ok. 80 z Częstochowy)

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×