Stefan Smołka: Jak Toruń dla Krakowa zasuwał - konkurs z nagrodami nr 2

Obchodzące swoje dziesięciolecie wydawnictwo Danuta wydało właśnie nową wartościową pozycję. Jest to trzeci tom "Żużlowego Leksykonu Ligowego", obejmującego lata 1959-1962.

Stefan Smołka
Stefan Smołka

Sezon 1959 był już wcześniej opisany w drugim tomie leksykonu, ale zabrakło tam miejsca na niższe ligi, więc oto mamy uzupełnienie tego roku. Dowiadujemy się stąd na przykład o swoistym związku Torunia i Krakowa, nazw kojarzonych z dwoma starymi przepięknymi polskimi miastami… choć tu niezupełnie o miastach jest mowa. Otóż Toruń startował dla barw Krakowa i nie jest to żart primaaprilisowy. Otóż okazuje się, że Toruń to także nazwisko żużlowca o imieniu Lubomir, który na wiosnę wystartował w kilku meczach drużyny z Nowej Huty, ale żaden z jego występów nie był zbyt raźny, nie miał szczęścia zdobyć choćby jednego punktu, a w końcu upadł i więcej już na tor nie powrócił. Zastąpił go, nomen omen, Raźny - zresztą Jan, jak by co - który też jednak do żadnych orłów na służbie Wandy się nie zaliczał.

Casus obu krakowian, a zwłaszcza niejakiego Torunia pokazuje pewną osobliwość, cechę niespotykaną, a nawet co więcej w innych dyscyplinach sportu wręcz niemożliwą. Wymieniając nazwisko Lubomir Toruń, mówimy o zawodniku, który nigdy nie zdobył żadnego punktu, to znaczy nigdy, ani razu na torze nikogo nie wyprzedził, zawsze był tym ostatnim, a mimo to mówimy o nim, czytamy, słowem przechodzi do historii. Dla dzisiejszej młodzieży płynie z tego nauka, że niezależnie od nośnego medialnie nazwiska warto spróbować swoich sił na żużlowym motocyklu, nawet jeśli z tych prób w końcu nic wielkiego się nie urodzi. Miejsce w historii - jak w banku.

W ówczesnej II lidze żużlowej rywalizowały m.in. takie dzisiejsze potęgi jak Stal Gorzów, Stal Rzeszów i Unia Tarnów, a z ośrodków, które niestety na trwałe "wyparowały", Warszawa (Skra) i Świętochłowice (Śląsk). Co ciekawe w III lidze walczyły m.in. drużyny Gdańska, Torunia i Zielonej Góry. Minęło pół wieku z hakiem i widzimy jak dużo się zmieniło. Istotnie, sezony wyszczególnione w najnowszej książce niezmordowanego Wiesława Dobruszka są okresem niesamowitych przeobrażeń politycznych, branżowych, organizacyjnych w sporcie w ogóle, ale również personalnych, bezpośrednio wpływających na zasadniczą przemianę potencjałów występujących w ligach żużlowych klubów.

Lata 1960, 1961 i 1962 potraktowane są w książce, tak jak i w poprzednich, całościowo i nad wyraz drobiazgowo. Praktycznie można z nich odtworzyć bieg po biegu zawodów, które rozgrywano pół wieku temu. Innymi, zupełnie niezależnymi walorami nadzwyczaj pomysłowych leksykonów ligowych są archiwalne zdjęcia, wybornie oddające atmosferę dawnego żużla, a już zupełnie swoim niezależnym torem biegnie alfabetyczny spis zawodników całej historii lig żużlowych, i ich krótkich notek biograficznych, z małym portretowym zdjęciem z boku. Najnowszy trzeci tom obejmuje nazwiska od "K" do "O". Ów alfabetyczny spis jest swego rodzaju książką w książce.

Stefan Kwoczała, gwiazda spod Jasnej Góry. Fot. archiwum autora Stefan Kwoczała, gwiazda spod Jasnej Góry. Fot. archiwum autora

Jak to wszystko zmieniało się w polskim żużlu na początku lat 60. można w szczegółach wyczytać z dorobku każdego z zawodników w każdej ligowej kolejce, a w końcu widać to analizując czołówki tabel ligowych z tego okresu. W 1959 roku mistrzem ligi zostaje Włókniarz Częstochowa, z potencjałem bodaj najsilniejszym w swojej historii (Stefan Kwoczała - mistrz Polski indywidualnie, Bernard Kacperak, Stanisław Rurarz, Waldemar Miechowski, Julian Kuciak, Zdzisław Jałowiecki i Tadeusz Chwilczyński). Drugą ligę w cuglach wygrywa Rzeszów z ogromną przewagą nad Tarnowem. Nie mija rok, a ten sam nowicjusz spod znaku żurawia również na szczycie bez litości bije najlepszych, z dużą przewagą wygrywa ekstraklasę. Beniaminek mistrzem, jak wcześniej Rybnik w 1956 roku.

Bronek Idzikowski, ulubieniec częstochowskiej widowni. Fot. archiwum autora Bronek Idzikowski, ulubieniec częstochowskiej widowni. Fot. archiwum autora

Częstochowa niestety się chowa, ale nie mogło być inaczej skoro jej lider, będący zarazem najlepszym polskim żużlowcem, Stefan Kwoczała, cały sezon występuje w Anglii (Leicester). Dopuszczony do jednego tylko meczu - trafiło akurat na Górnika Rybnik, który został rozbity w pył - robi duży komplet (15 pkt.). Za rok dochodzi do karambolu na torze w Nowej Hucie i tak niestety kończy się ta świetnie rokująca kariera. W myśl piekielnej logiki o nieszczęściach chodzących parami, po upadku na torze umiera Bronek Idzikowski. O Włókniarzu na dobre usłyszymy znów dopiero w połowie lat 70.

Florian Kapała i Stefan Kępa, gladiatorzy ze Stali. Fot. archiwum autora Florian Kapała i Stefan Kępa, gladiatorzy ze Stali. Fot. archiwum autora

Stal rzeszowska uszlachetniona klejnotami z innych klubów (Florian Kapała i Marian Spychała z Rawicza, Jan Malinowski z Bydgoszczy, Marian Pilarczyk z Gorzowa, Stefan Kępa i Marian Stawecki z Lublina), dodatkowo będąca "stajnią fabryczną" polskich silników FIS, wydawała się murowanym faworytem na długie lata. Ale tego rozpędu nieco sztucznie skonstruowanego kolosa starczyło tylko na kilka sezonów, z czego dwa mistrzowskie, 1960 i 1961. Na południu bowiem, a konkretnie na Górnym Śląsku, odradzał się potencjał górniczego ośrodka żużlowego z Rybnika, opartego wyłącznie na wychowankach. W ten sposób począwszy od roku 1962 rybniczanie zdominowali najwyższą żużlową ligę w Polsce, i to na całą dekadę, do sezonu 1972 włącznie. Ten fascynujący rozdział będzie wypunktowany krok po kroku w następnych tomach "Żużlowego leksykonu żużlowego", którego już z niecierpliwością wyczekujemy.

Dwaj panowie AW, Antoni Woryna i Andrzej Wyglenda, górnicy z Rybnika. Fot. archiwum autora Dwaj panowie AW, Antoni Woryna i Andrzej Wyglenda, górnicy z Rybnika. Fot. archiwum autora
Omawiany tu trzeci tom zawiera dokładną rozpiskę początków oszałamiających karier dwójki kolegów po fachu, młodych górników o inicjałach AW - Antoniego Woryny i Andrzeja Wyglendy. Z lektury tych suchych wyników wnioskujemy, że aby wygrywać, to trzeba wpierw sporo przegrać. Z tą świadomością postępowali mądrzy trenerzy i kierownicy drużyn (Józef Wieczorek i Jerzy Kubik w Rybniku), wypuszczający młodzików do boju, nawet gdy ci non-stop przegrywali. Wyrobiona widownia też na młodych nie gwizdała. Ważne było doświadczenie zdobywane w walce o punkty, ciągle wyłapywane i korygowane błędy i zauważalny dla znawcy powolny postęp delikwenta. Przypomnijmy, że młodzi stawali przy taśmie startowej, choć żaden punkt regulaminu nikogo do tego nie zmuszał. Decydował mądry menedżer w porozumieniu z wychowawcą. Była niesamowita rywalizacja i determinacja młodych, którzy by zaistnieć musieli być naprawdę dobrzy. Tak gremialnie rodziły się gwiazdy, wynoszące w latach 60. polski sport żużlowy na światowy szczyt szczytów, wobec znacznie silniejszej niż dziś światowej konkurencji. Po seryjnie zdobywanych przez Polaków tytułach DMŚ, złoto MŚP Wyglendy i Szczakiela z 1971 roku, a wreszcie pierwszy tytuł IMŚ dla Polaka, Jerzego Szczakiela w 1973 roku, były prawdziwym złotym pokłosiem tamtych lat sześćdziesiątych.

Na jubileuszowy konkurs numer 2. firma wydawnicza ”Danuta” przygotowała pięć następujących zestawów książek:

- "Żużlowe ABC" - tomy VIII i IX.
- "Żużlowe mistrzostwa" - tomy III, IV, V.
- "Żużlowcy znani i lubiani - Damian Baliński" oraz "Żużlowy Leksykon Ligowy" - tom I.
- "Żużlowcy znani i lubiani – Rafał Dobrucki" oraz "Żużlowy Leksykon Ligowy" - tom II.
- "Asy żużlowych torów - Paweł Waloszek", plus "Żużlowe ABC" tom X, plus "Żużlowe mistrzostwa" - tom VII.

Aby wziąć udział w konkursie, należy zadzwonić pod numer telefonu 65 526 84 53 tuż po świętach, tj. we wtorek, 2 kwietnia 2013 r. w godz. 9.00 do 9.30 i udzielić krótkiej odpowiedzi na jedno proste pytanie. Wygrywa pięć pierwszych osób.

W pierwszej edycji konkursu pytanie brzmiało: W jakim polskim klubie w 2013 roku będzie startował Tomasz Gollob? (odp.: oczywiście w toruńskim Unibaksie). Nagrody książkowe wygrali: Piotr Minkina (Częstochowa), Maciej Grabowiec (Krosno), Sławomir Kotlicki (Myślibórz), Andrzej Mąka (Wodzisław Śl.), Łukasz Brychcy (Wschowa). Gratulujemy.

Stefan Smołka

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×