Chora, wyniszczająca wojna o utrzymanie - rozmowa z Arkadiuszem Rusieckim

Arkadiusz Rusiecki został prezesem powstałej w Gnieźnie spółki. SportoweFakty.pl poprosiły o ocenę zmian regulaminowych i wpływu na funkcjonowanie beniaminka w nowych realiach

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Maciej Kmiecik: Jak KSM na poziomie 40 wpłynie na budowę składu drużyny?

Arkadiusz Rusiecki: Generalnie kluby bogatsze mają problem, biedniejszym będzie łatwiej. Z zawodnikami podobnie. Niektórzy najlepsi z wysokim KSM mogą mieć kłopoty ze znalezieniem klubu, a wzięcie mogą mieć "ćwiartki"… czyli zawodnicy z najniższą średnią. Coś za coś. Ogólnie jednak poziom KSM zaproponowany w regulaminie to dobry poziom. Szkoda, że dalszy tok myślenia twórców nie poszedł w tym kierunku i zabrakło konsekwencji.

Jak pan ocenia zniesienie KSM od 2014 roku? Czy to jest dobry pomysł w dobie kryzysu?

- Moja opinia jest negatywna. Sens w zniesieniu KSM widzę niewielki zwłaszcza, że wszystkim brakuje pieniędzy i bardzo trudno się je zdobywa. Wiem, że w niektórych ośrodkach forsowano ten pomysł, po to aby uwolnić ligę od wszelkich limitów i pozostawić wszystko prawom rynku. Uważam, że póki co w Polsce to się nie sprawdzi, bo prędzej żużel umrze i warunki rynkowe nie zdążą zadziałać.

Czy jest pan zaskoczony decyzją o zmniejszeniu Enea Ekstraligi od 2014 roku? Na ile ta decyzja wpływa na koncepcję budowy składu beniaminka na sezon 2013?

- Zaskoczony może nie,  bo "pachniało" tym od dłuższego czasu, ale zasmucony ogromnie. Nie znam argumentacji, która legła u podstaw wprowadzenia tych regulacji, choć chętnie bym je poznał. Nie widzę w zmniejszeniu Ekstraligi niczego dobrego. Wiem, że ktoś wskaże fakt, iż klubom przypadnie w udziale większy kawałek z tortu środków pozyskanych od sponsorów ligi i praw telewizyjnych ale to moim zdaniem krótkowzroczne myślenie. Podobnie jak kilku innych włodarzy klubów prognozuję chorą, wyniszczającą wojnę o utrzymanie w lidze w sezonie 2013, która w dobie recesji może mieć fatalne skutki. Nastąpi teraz tradycyjne u nas przepłacanie, licytowanie, podkupywanie zawodników, bo nikt nie chce spaść z ligi. Fundujemy to sobie na własne życzenie, tylko nie wiadomo po co?! Jeśli będziemy szli tą drogą, to za kilka lat i tak w Polsce będzie jedna liga profesjonalna i druga półamatorska. Szkoda, że idziemy w tym kierunku, nie szanując się wzajemnie.

Jak pan ocenia przepis o obowiązku startu w drużynie dwóch polskich seniorów i dwóch polskich juniorów? Czy nie spowoduje to podbicia stawek przez polskich żużlowców?

- Oczywiście, że spowoduje. Tu kłania się brak konsekwencji. Jeśli idziemy w kierunku uwolnienia w lidze wszelkich ograniczeń, to dlaczego trzymamy się kurczowo przepisów o obowiązkowych startach polskich zawodników? Skoro liga ma być dla najlepszych i kibic płaci za oglądanie najlepszych, to najlepsi i tak się w niej znajdą bo muszą! Ktoś powie być może o tym, że kluby mają do spełnienia misję i muszą szkolić. Oczywiście, że tak ale do tego w zupełności wystarczą rozgrywki MDMP, Liga Juniorów i ligi niższe, a w Ekstralidze niech jadą Ci, którzy sobie dadzą w niej radę. Czy Patryk Dudek, Maciej Janowski i paru innych potrzebowało zapisów w regulaminie, aby występować w Ekstralidze? Oczywiście, że nie. A czy byli w lidze tacy zawodnicy, którzy startowali tylko dlatego, że… pasowali i ktoś musiał zająć "polskie miejsce",  choć prezentowanym poziomem nie przystawali do Ekstraligi? To pytanie jest retoryczne.

Czy powrót do próby toru jest dobrym rozwiązaniem?

- Raczej nikt nie kwestionuje zasadności tego rozwiązania, ja również.

Jak pan ocenia rezygnację z regulaminu finansowego?

- Odbyło się to w mało elegancki sposób. To udziałowcy spółki podjęli decyzję o wprowadzeniu regulaminu, bo to oni płacą za polski żużel w wydaniu ekstraligowym. Tymczasem pozbawiono ich prawa głosu w tej sprawie. To smutne. Tyle mogę powiedzieć na ten temat.

Co pan sądzi o wprowadzeniu komisarza toru?

- Prezes Andrzej Witkowski fatalnie ocenia polskie tory, powołując się na mnogość kar nakładanych na organizatorów. Komisarz ma być receptą na ten problem. Być może to słuszna droga, bo jeśli ma zwyciężyć sport to trzeba walczyć z procederem świadomego przygotowywania niebezpiecznych torów. Oby tylko przy okazji nie odebrało to wszystkich przywilejów gospodarzom.

Czy przełożenie biegu juniorów z pierwszego na drugi wyścig jest dobrym rozwiązaniem?

- Tak to racjonalny i dobry pomysł.

Jaka jest pana ogólna ocena wprowadzonego regulaminu? Pozytywnie wpłynie na rozwój żużla czy wręcz odwrotnie?

- Powiedziałam w zasadzie już chyba wszystko. Trochę brakuje tej długofalowej wizji dla żużla, ale może ja jej po prostu nie dostrzegam. Poznam argumenty towarzyszące twórcom to będę mógł formułować oceny. Trzeba rozmawiać i wymieniać poglądy, a nie tylko krytykować w mediach, bo idealny regulamin odpowiadający wszystkim nie istnieje. Trzeba o tym pamiętać.

Arkadiusz Rusiecki nie ma najlepszego zdania o wprowadzonych zmianach w polskim żużlu Arkadiusz Rusiecki nie ma najlepszego zdania o wprowadzonych zmianach w polskim żużlu


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×