Trenerzy po meczu w Gnieźnie: Mamy nieco inne cele

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pojedynek Lechmy Startu Gniezno z Lubelskim Węglem KMŻ był meczem, który trzymał w napięciu praktycznie od początku do końca. Goście z odległego Lublina postawili gospodarzom twarde warunki, prowadząc w pewnym momencie już ośmioma punktami. Ostatecznie "Koziołki" musiały uznać wyższość "Orłów". Po spotkaniu trenerzy obu zespołów mieli powody zarówno do radości, jak i do zmartwień.

Goście skazywani byli na porażkę, jednak zawodnicy KMŻ-u nie przejechali kilkuset kilometrów, aby oddać mecz bez walki. Do zwycięstwa zabrakło im naprawdę niewiele. - Z pewnością wygrana byłaby niespodzianką - przyznał trener Grzegorz Dzikowski. - Jednak ten wynik, który osiągnęliśmy po takim meczu jak w Łodzi jest również zaskoczeniem. Biegi jedenasty i dwunasty przeważyły na wyniku. Nie robimy jednak z tego tragedii, mamy nieco inne cele sportowe niż Gniezno. Jesteśmy beniaminkiem. Pojechaliśmy bardzo dobrze i ten wynik to świetny prognostyk przed rewanżem, gdzie będziemy walczyć o bonus - dodał.

Niedzielnych przeciwników chwalił również Lecha Kędziora. - Zespół z Lublina postawił bardzo twarde warunki. Udowodnili, że są klasowym teamem, bardzo wyrównanym. Nie brakuje wśród nich wysokiej klasy jeźdźców - ocenił. - Od naszego zespołu wymaga się troszkę więcej. Moi zawodnicy na początku jechali "bez jaj". Spięliśmy się jednak i wygraliśmy - dodał.

Niewiele osób spodziewało się chyba, że czerwono-czarni na własnym torze będą zmuszeni w tym roku korzystać z rezerw taktycznych. Tak jednak stało się w jedenastym biegu dnia. - Wszystko układało się po naszej myśli. Potem dobrze wyszła rezerwa taktyczna, choć tak nie musiało być, bo Lindbaeck dopiero na trasie przeszedł Korneliusena - skomentował ruch przeciwników Dzikowski. - Następnie doszedł ten nieszczęsny czternasty bieg, po którym było już po meczu.

Manewry taktyczne wymuszone były rzecz jasna słabszą postawą poszczególnych zawodników. Szczególnie rozczarował tym razem Magnus Zetterstroem. - Praktycznie każdy miał jakieś problemy. Zorro miał słabszy dzień, Nicholls też zaliczył wpadkę, tych punktów brakowało. W ostatecznym rozrachunku drużyna okazała się jednak lepsza - zauważył Kędziora.

Przed oboma zespołami teraz kolejne wyzwania. W kolejnej serii spotkań Orły podejmą głównego rywala w walce o awans - GTŻ Grudziądz. Opiekun czerwono-czarnych nie chciał mówić o planie konkretnych przygotowań do tego spotkania. - Można być jednak pewnym, że widząc nasze słabości GTŻ będzie chciał wygrać. My natomiast będziemy gotowi na twardą walkę - zapewnił. Koziołki z kolei podejmą klub z Ostrowa i liczyć będą na pierwszy w tym sezonie triumf. - Ten zespół można porównać do lokomotywy, która powoli, powoli się rozpędza i myślę, że będzie coraz lepiej. Jesteśmy już po dwóch spotkaniach, teraz to wszystko analizujemy i próbujemy ułożyć - zakończył Dzikowski.

Trener Dzikowski był zadowolony z jazdy swoich zawodników
Trener Dzikowski był zadowolony z jazdy swoich zawodników
Źródło artykułu: