Mirosław Jabłoński dla SportoweFakty.pl: Liga będzie priorytetem

Mirosław Jabłoński po wyścigu dodatkowym w krakowskich eliminacjach awansował do półfinału Złotego Kasku. Żużlowiec Włókniarza Częstochowa podzielił się wrażeniami z zawodów oraz planami na obecny sezon.

Tomasz Sztaba
Tomasz Sztaba

Niewiele zabrakło a pech i błędy stanęłyby na drodze do awansu Mirosława Jabłońskiego. - Pierwszy bieg pojechałem super, potem miałem 7 wyścigów przerwy i tor się diametralnie zmienił, a ja niepotrzebnie jechałem na tych samych ustawieniach. Potem je pozmieniałem i było dobrze. Bieg dodatkowy to też było dużo szczęścia, bo silnik się zatarł w parkingu. Trzeba się cieszyć z tego awansu wymęczonego, teraz na luzie mogę już jechać do Ostrowa na półfinał - mówił żużlowiec po eliminacjach Złotego Kasku w Krakowie, osobliwych ze względu na start za pomocą chorągiewki. - To jest, brzydko powiem, szopa, ale tak to już jest, czasami zdarza się złośliwość rzeczy martwych. Nie ma co tutaj płakać nad rozlanym mlekiem, tylko szkoda, że tak się stało, bo to wypaczyło jednak trochę wynik zawodów. W normalnych warunkach puszczamy wszyscy sprzęgło równo. Powiem tak: dobrze, że to już się odbyło i jedziemy do domu - cieszył się żużlowiec.

W sezonie 2012 Mirosław Jabłoński startuje dla Włókniarza Częstochowa. Czy angaż w klubie ekstraligowym wpłynął na jego przygotowania do sezonu? - Wszystko zostało to samo, tylko zrobione bardziej precyzyjnie, bardziej dokładnie. Poszły większe środki finansowe, wszystko zostało ulepszone, ile się dało, ale wszystko jest to samo, co zawsze - mówi. W Krakowie było widać dobrą atmosferę wśród reprezentantów Włókniarza. - Zdecydowanie tak, trzeba przyznać, że atmosfera jest super. Naprawdę rewelacja i nie ma co ukrywać, cieszyłbym się, gdyby tak pozostało do końca sezonu. Wiadomo, że lepiej się jeździ w drużynie, w której jest wszystko poukładane, wszyscy się fajnie dogadują, pomagają niż w drużynie, która kładzie sobie kłody pod nogi i w której nie ma zgrania. Nam się udało z Grześkiem [Zengotą - dop. red.] trafić do drużyny, która jest naprawdę dobrze poukładana i musimy to wykorzystać jak najlepiej - chwalił Mirosław Jabłoński.

Jakie cele stawia przed sobą wychowanek Startu Gniezno? Powiem tak: indywidualnie chciałbym wskoczyć do wszystkich możliwych finałów, gdy będę startował w ćwierćfinałach czy w półfinałach i tam pokazać się z jak najlepszej strony. Ale nie ma co ukrywać, że Ekstraliga to są wyższe progi, tutaj trzeba się napracować żeby zdobyć pokaźne ilości punktów i liga będzie dla mnie priorytetem - podkreślił zawodnik.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×