Mirosław Wieczorkiewicz: Edward Jancarz był dżentelmenem żużlowego toru

Równo 20 lat temu tragiczna wiadomość o śmierci Edwarda Jancarza wstrząsnęła całą żużlową Polską. Tamten feralny dzień wspomina przyjaciel wybitnego żużlowca i dziennikarz Tygodnika Żużlowego - Mirosław Wieczorkiewicz.

Mateusz Kędzierski
Mateusz Kędzierski

Informacja o tragicznej śmierci Edwarda Jancarza dotarła do środowiska sportowego podczas corocznego Balu Żużlowca. - Rozmawiając przy stoliku myśleliśmy, że ktoś puścił tzw. kaczkę dziennikarską. Kiedy wróciłem na bal po kilkugodzinnej przerwie, nad ranem, to nie był już ten sam bal. Pamiętam Piotra Śwista, który Jancarza uważał jak swojego żużlowego ojca. Każdy na swój sposób przeżywał śmierć Jancarza, ale chyba Piotrek najbardziej. Można zapytać czy płakał. Tak płakał, ale nie można
wstydzić się takich łez. 20 lat to kawał czasu, ale ja mam wrażenie, że to nie
było tak dawno temu. Pamiętam Edka tak jakby z wczoraj – wspomina Wieczorkiewicz

Jaki był Edward Jancarz na żużlowym torze? - To był dżentelmen toru. On nikogo nigdy nie faulował. Fakt, gwizdali na niego prawie we wszystkich miastach, ale to było takie
gwizdanie na mistrza. Zawsze się mówiło: "bij mistrza". Jancarz był ambasadorem
polskiego i gorzowskiego speedwaya - powiedział na koniec Mirosław Wieczorkiewicz.

Źródło: Radio RMG

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×