Dariusz Momot: Słabe starty jedną z głównych przyczyn porażki
KS ROW Rybnik nie podołał w niedzielnym starciu z Lotosem Wybrzeże Gdańskiem. Rekiny miały ogromną ambicję na odniesienie drugiego zwycięstwa w bieżących rozgrywkach na własnym stadionie, ale sztuka ta niestety im się nie powiodła. Co zadecydowało o porażce rybnickich żużlowców? Zdecydowanie zabrakło drużyny oraz... dobrych wyjść spod taśmy.
Krzysztof Kaczmarczyk
- Tak jak w meczu z Polonią Bydgoszcz mieliśmy drużynę, która stanowiła monolit, tak w niedzielę brakowało jednego zawodnika, który mógłby pociągnąć ten wynik - komentuje sprawę Dariusz Momot, dyrektor sportowy KS ROW Rybnik. - Brakowało Andrieja Karpowa. Gdyby pojechał na swoim poziomie, na którym jeździł w poprzednich meczach, to wynik byłby lepszy. Taki jest sport. W niedzielę wygrał Gdańsk, a my musimy poszukać wygranej gdzieś na wyjeździe.
W starciu z gdańskim Lotosem Wybrzeże za Andrieja Karpowa stosowane było zastępstwo zawodnika, ale niekoniecznie wyszło to rybniczanom na dobre. Wśród Rekinów punktował bowiem jedynie Antonio Lindbaeck. Szwed wywalczył 15 punktów w 7 startach i niemal w pojedynkę walczył przez większość meczu z gdańszczanami.
- Punktów nie dołożył niestety Ronie Jamroży. Trochę słabiej pojechał Rory Schlein, a Sławkowi Drabikowi wyraźnie brakowało nieco szybkości. Młodzież zrobiła sześć punktów i to można zaliczyć do pozytywnych występów - ocenił postawę Rekinów Momot. Wszystkie trójki, które w tym meczu zapisali na swoim koncie rybniczanie były zasługą Lindbaecka. Szwed wygrał trzy swoje biegi, a w jednym doholował do mety Aleksandra Loktajewa. To było zdecydowanie za mało, żeby móc myśleć o pokonaniu rywala z Trójmiasta.
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>