Piotr Baron: Tor był jak gąbka

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mimo absencji Grzegorza Zengoty i braku możliwości skorzystania z Zastępstwa Zawodnika za kontuzjowanego Rafała Dobruckiego, Stelmet Falubaz poradził sobie w niedzielę z Betardem Spartą. Wrocławianie przegrali w Zielonej Górze 37:53.

- Przegraliśmy i tym samym nie mamy co okazywać szczęścia. Szkoda, bo mogliśmy lepiej pojechać ten mecz. Mieliśmy problemy zarówno z torem, jak i z przełożeniami. Zawodnicy z Zielonej Góry szybko się u siebie przełożyli i pojechali rewelacyjnie. Nawierzchnia była bardzo trudna, wymagająca. Tor był bardzo ciężki. Gospodarze twierdzą, że bardzo mocno padał deszcz, więc przyjmijmy, że rzeczywiście padał - powiedział po meczu w Winnym Grodzie Piotr Baron.

W obliczu absencji Grzegorza Zengoty i braku Zastępstwa Zawodnika za Rafała Dobruckiego, można się było spodziewać, że niedzielne spotkanie będzie o wiele bardziej zacięte. - Na początku było (śmiech). Oczywiście żartuję. Przecież Jonsson, Hancock, Protasiewicz, czy nawet Dudek naprawdę bardzo dobrze jadą, a przede wszystkim są u siebie. O ile na wyjazdach mogą czasem mieć jakieś problemy, to na swoim torze nie sądzę, aby dochodziło do takich sytuacji - stwierdził szkoleniowiec wrocławian.

Trener wrocławian, Piotr Baron, zwrócił uwagę na problemy swoich podopiecznych z dopasowaniem sprzętu do warunków panujących w niedzielę na zielonogórskim torze

Baron nie chciał powiedzieć, kto najmocniej go zawiódł podczas starcia ze Stelmet Falubazem. - Mamy zespół w miarę dobry, ale nie jest on idealny. Nie jedziemy przecież o złoto, ale o to, żeby się utrzymać. Przy odrobinie szczęścia może dostaniemy się do play-offów. Nie jest zatem źle. Wszyscy spisywali nas na straty, spodziewali się, że będziemy mieli ósme miejsce. Na razie ósmego miejsca nie mamy, a będziemy robić wszystko, żeby znaleźć się w szóstce - zaznaczył.

Piotr Świderski i Tomasz Jędrzejak nieco ponad tydzień temu w porywającym stylu wygrali na zielonogórskim torze finał Mistrzostw Polski Par Klubowych. W niedzielę nie spisali się już aż tak dobrze. - Piotrek z bonusem zdobył 12 punktów, a Tomek 8, więc nie jest źle. Muszę jednak przyznać, że tor był zdecydowanie inny. Na parach jechaliśmy na twardym torze, a w niedzielę był on bardzo przyczepny. Był jak gąbka. Niezwykle ciężko się jechało, więc i tak wszyscy sobie świetnie radzili - podkreślił trener Betardu Sparty.

Zastępstwo Zawodnika za Rafała Dobruckiego sprawiało, że brak wychowanka Polonii Piła nie był aż tak mocno odczuwalny. Od niedzielnego meczu z Betardem Spartą trener Marek Cieślak nie może już jednak korzystać z tego regulaminowego zapisu. Czy w tej sytuacji klub spod znaku Myszki Miki stać jeszcze na zdobycie tytułu Drużynowego Mistrza Polski? - Myślę, że tak. Stelmet Falubaz, Unia Leszno i Unibax Toruń to są zespoły, które będą jechać o złoto. Być może dołączy do nich Caelum Stal Gorzów, ale to jeszcze nie jest do końca powiedziane. Zobaczymy, jak będzie, bo pewnie w pierwszej rundzie play-offów spotkają się z zespołem z Leszna i jeszcze różnie może być - zakończył Baron.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)