Emocje do ostatniego biegu - relacja z meczu Włókniarz Częstochowa - Unibax Toruń

Częstochowscy kibice w tegorocznym sezonie żużlowej Ekstraligi nie mogą narzekać na brak emocji. Zawodnicy Włókniarza niemalże przy każdej okazji serwują swoim fanom emocjonujące i trzymające w napięciu do końca dreszczowce. W niedzielę było podobnie. Z dwóch punktów tym razem mogli się jednak cieszyć zawodnicy Unibaxu Toruń, którym zwycięstwo w ostatnim wyścigu zagwarantował Rune Holta.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Pojedynki częstochowsko-toruńskie od wielu lat dostarczają nie lada emocji, a dodatkowo towarzyszy im niezwykła otoczka. I choć w ligowej tabeli obie ekipy dzieli spora różnica punktowa na torze podopieczni Jarosława Dymka nie odstawali od wicelidera tabeli i napędzili torunianom sporo strachu. - Spodziewaliśmy się, że to nie będzie dla nas spacerek. Włókniarz przez cały sezon spisuje się znakomicie i udowodnił to także i tym razem - komplementował rywali Rune Holta, który jeszcze rok temu był jednym z głównych autorów utrzymania się Lwów w najwyższej klasie rozgrywkowej. Tym razem Norweg z polskim paszportem okazał się jednak "katem" Włókniarza.

O tym, jak emocjonujący i wyrównany przebieg miał niedzielny pojedynek niech zobrazuje fakt, że w przekroju całego meczu żaden z zespołów nie potrafił wypracować sobie większej przewagi niż dwa punkty. Szala zwycięstwa niemal co bieg przechylała się na jedną bądź na drugą stronę. Dość powiedzieć, że aż dziewięć spośród piętnastu gonitw kończyło się podziałem punktów.

W szeregach gospodarzy pierwsze skrzypce grali bracia Grigorij i Artiom Łagutowie, których jako jedynych było stać na podwójne biegowe zwycięstwo. Miało to miejsce w wyścigu siódmym, gdy Rosjanie w pokonanym polu pozostawili m.in Ryana Sullivana, który częstochowski owal zna od podszewki. Dwupunktową zaliczkę częstochowianie utrzymali do dziesiątego biegu. Kolejne dwa wyścigi na swoją korzyść rozstrzygnęły jednak Anioły i dwupunktowe prowadzenie utrzymały już do końca zawodów. Kluczowe znaczenie dla losów pojedynku miał w szczególności wyścig dwunasty, w którym na tor upadł Rafał Szombierski. "Szumina" na pierwszym łuku atakując Emila Pulczyńskiego wpadł w dziurę i dość niebezpiecznie zapoznał się z nawierzchnią toru. - Nie ukrywam, że zaskoczył nas trochę tor. Powinniśmy trochę więcej pojeździć na tam przygotowanym owalu. Wtedy wiedzielibyśmy, jak dopasować się do takich warunków. Nie mam pojęcia, co się dzieję. Pogubiłem się trochę przed meczem we Wrocławiu. Pozostaje mi tylko przeprosić kibiców - przyznał zafrasowany. W powtórce toruńską parę rozdzielił, co prawda Artur Czaja, ale w kolejnych wyścigach częstochowianie nie potrafili już zniwelować nikłej straty.

Przed wyścigami nominowanymi torunianie prowadzili 40:38. Wielu kibiców mogło doszukiwać się analogii do niedawnego spotkania z Betardem Wrocław, który gospodarze po piorunującej końcówce wygrali 48:42. Tym razem obyło się bez powtórki z historii, choć Lwy po raz kolejny w tym sezonie były niezwykle blisko sprawienia niespodzianki. Po remisie w wyścigu czternastym o wszystkim przesądziła ostatnia gonitwa. Po dobrym wyjściu spod taśmy na czele usadowili się bracia Łagutowie. Na wyjściu z pierwszego łuku wszelkie wątpliwości rozwiał jednak Rune Holta, który w swoim stylu atakiem przy bandzie przedarł się na czoło stawki i na kolejnych okrążeniach był już poza zasięgiem rywali. - Zawsze miło jest wrócić do Częstochowy. Mogę śmiało powiedzieć, że to mój drugi dom. Ciesze się, że mogę tutaj powrócić. Mój występ był bardzo dobry, ale najważniejsze jest to, że po ciężkim spotkaniu dopisujemy do swego dorobku dwa punkty - podkreślał Holta.

Na dobrą sprawę w toruńskiej ekipie ciężko było doszukać się słabszych punktów. Na pierwszy plan wybija się bezsprzecznie postawa Holty i Sullivana, ale również pozostali zawodnicy dołożyli swoją cegiełkę do zwycięstwa. - Szczególnie wyróżniłbym za to spotkanie Rune Holtę, który w ostatnim biegu zdobył jakże cenne trzy punkty. Każdy zawodnik pojechał jednak na swoim poziomie i to było kluczem do zwycięstwa - podkreślał szkoleniowiec toruńskiej drużyny, Jan Ząbik.

Punktacja:

Unibax Toruń:
1. Chris Holder - 9+1 (1*,1,2,3,2)
2. Adrian Miedziński - 8+2 (2,3,1*,1,1*)
3. Rune Holta - 12 (0,3,3,3,3)
4. Michael Jepsen Jensen - 3 (2,1,0,0)
5. Ryan Sullivan - 10 (3,1,3,3,0)
6. Emil Pulczyński - 3 (2,0,1)
7. Bartosz Pietrykowski - 1 (1,0,0)

Włókniarz Częstochowa:
9. Grigorij Łaguta - 9+3 (3,2*,1*,2,1*)
10. Artiom Łaguta - 9 (0,3,2,2,2)
11. Rafał Szombierski - 3 (1,0,2,w/u)
12. Peter Karlsson - 7+2 (3,2,1*,1*,0)
13. Daniel Nermark - 9+1 (1*,2,3,0,3)
14. Artur Czaja - 5 (3,0,2)
15. Marcel Kajzer - 2 (d,2,0)

Bieg po biegu:
1. (68,99) Czaja, E. Pulczyński, Pietrykowski, Kajzer (d) 3:3
2. (67,30) G. Łaguta, Miedziński, Holder, A. Łaguta 3:3 (6:6)
3. (67,03) Karlsson, Jensen, Szombierski, Holta 4:2 (10:8)
4. (67,16) Sullivan, Kajzer, Nermark, Pietrykowski 3:3 (13:11)
5. (66,28) Miedziński, Karlsson, Holder, Szombierski 2:4 (15:15)
6. (66,57) Holta, Nermark, Jensen, Kajzer 2:4 (17:19)
7. (66,23) A. Łaguta, G. Łaguta, Sullivan, E. Pulczyński 5:1 (22:20)
8. (66,42) Nermark, Holder, Miedziński, Czaja 3:3 (25:23)
9. (65,55) Holta, A. Łaguta, G. Łaguta, Jensen 3:3 (28:26)
10. (66,20) Sullivan, Szombierski, Karlsson, Pietrykowski 3:3 (31:29)
11. (65,61) Holta, A. Łaguta, Miedziński, Nermark 2:4 (33:33)
12. (65,37) Holder, Czaja, E. Pulczyński, Szombierski (w/u) 2:4 (35:37)
13. (65,65) Sullivan, G. Łaguta, Karlsson, Jensen 3:3 (38:40)
14. (66,11) Nermark, Holder, Miedziński, Karlsson 3:3 (41:43)
15. (66,01) Holta, A. Łaguta, G. Łaguta, Sullivan 3:3 (44:46)

NCD: 65,37 - w biegu dwunastym uzyskał Chris Holder
Sędziował: Piotr Lis (Lublin)
Widzów: ok. 14 tys.
Startowano według I zestawu

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×