Było wszystko, zabrakło szczęścia - relacja z meczu Speedway Wanda Kraków - Orzeł Łódź

Po pięciu latach II liga żużlowa wróciła do Grodu Kraka. Tutejszy, nowy klub od razu został rzucony na głęboką wodę, bo jego rywalem był faworyt rozgrywek, zespół łódzkiego Orła. Po niezwykle zaciętym spotkaniu, obfitującym w efektowne mijanki, górą okazała się ekipa gości, wygrywając 46:44.

Przemysław Mazur
Przemysław Mazur

Spotkanie inaugurujące rozgrywki II ligi w roku 2010 zapowiadało się nad wyraz interesująco nie tylko ze względu na emocje związane z początkiem sezonu. Dla nowopowstałego klubu Speedway Wandy Kraków był to debiut w zawodach ligowych i sprawdzian organizacyjny, a dla ligowego żużla w Grodzie Kraka - wielki powrót po blisko pięcioletniej nieobecności. Rangę pierwszego meczu podnosił jeszcze przeciwnik, uznawany powszechnie za głównego pretendenta do awansu, Orzeł Łódź. Przed zawodami parku maszyn nowohuckiego stadionu dało się odczuć ciężar gatunkowy zbliżającej się batalii.

Goście przyjechali do Krakowa w roli faworyta, czemu bez fałszywej skromności nie zaprzeczał ich trener, Zdzisław Rutecki. - Nie ukrywam, że przyjechaliśmy tutaj, żeby to spotkanie rozstrzygnąć na własną korzyść. Poproszony o wytypowanie wyniku szkoleniowiec nie miał wątpliwości. - 55:35, wiadomo dla kogo - powiedział. W szeregach Speedway Wandy panowała atmosfera walki i świadomości wyzwania stojącego przed reaktywowanym ośrodkiem. - Nastawienie jest bojowe, jak przed każdymi zawodami. Nie myślę, wiem to, że atmosfera jest dobra. Próbowaliśmy tor twardy, jak i przyczepny i wybraliśmy najlepszą dla siebie opcję. Jesteśmy pozytywnie naładowani i stać nas na zwycięstwo - powiedział opiekun gospodarzy, Mirosław Cierniak. Krakowian mogła nieco zaniepokoić pogoda - kropiący od czasu do czasu deszcz - oraz nieobecność awizowanego wcześniej Adriana Rymela, którego pod nr 13 zastąpił 19-letni Rosjanin bez doświadczenia w polskiej lidze - Andriej Kudriaszow.

Zanim zawodnicy wyjechali do pierwszego wyścigu, czterotysięczna rzesza kibiców na stadionie Wandy była świadkiem małej uroczystości otwarcia. Prezydent miasta Krakowa, Jacek Majchrowski najpierw w krótkim wystąpieniu wyraził zadowolenie z odrodzenia czarnego sportu pod Wawelem i zapowiedział, że ewentualne mecze fazy play-off będą mogły się odbyć przy sztucznym oświetleniu. Następnie wspólnie z przewodniczącym Rady Miasta, Józefem Pilchem oraz prezesem Speedway Wandy, Pawłem Sadzikowskim, przypieczętował renesans krakowskiego żużla, przecinając symboliczną taśmę (nie mylić z taśmą startową).

We właściwym otwarciu sezonu pierwszoplanową rolę odegrał Marcin Jędrzejewski, który sięgnął po zwycięstwo, choć do samej mety musiał uważać na bardzo szybkiego Siemena Własowa. Jako że na czwartej pozycji wyścig ukończył bezbarwny w świąteczne popołudnie Morten Risager, premierowe starcie zakończyło się remisem. Na prowadzenie wyprowadzili krakowian młodzieżowcy- Janusz Baniak i Bartosz Szymura, pewnie pokonując swoich rywali. Żużlowcy Orła zdobyli się jednak na szybką ripostę i po 4. gonitwie to oni uzyskali dwupunktową przewagę. Stało się tak za sprawą pary Stanisław Burza - Kirił Cukanow, która dubletem wygrała z krakowskimi młokosami- Baniakiem i Kudriaszowem. Po starcie nic nie wskazywało na takie rozstrzygnięcie, ale błąd Kudriaszowa w postaci zbyt szerokiego wyjścia z 1. łuku sprawił, że obydwu jeźdźców Wandy minął Kirił Cukanow i przyjechał na 2. miejscu, za Burzą.

W trzech kolejnych biegach zespół z Krakowa nie dość, że wyszedł na prowadzenie, to jeszcze sukcesywnie je powiększał. 6. wyścig, rozegrany w dwóch odsłonach, obfitował w emocje i stanowił esencję żużla. Ze startu najlepiej wyszedł Janusz Baniak, a za jego plecami trwała pasjonująca walka Piotra Dyma z Kudriaszowem. Rosjanin na początku 2. okrążenia, na prostej startowej, ostro wszedł pod wychowanka Kolejarza Rawicz, co spowodowało upadek tego ostatniego. Sędzia Ryszard Bryła za winnego przerwania wyścigu uznał Dyma. Zawodnik łódzkiego klubu nie podzielał zdania arbitra. - Ja jechałem przed Kudriaszowem, nie wiem, jak to sędzia widział, może nie zauważył. Hak Kudriaszowa zahaczył o moje przednie koło. Zabrał mnie po trasie, ale mógł to inaczej zrobić, jeśli był szybszy. Waleczność nastolatka ze Speedway Wandy ponownie dała o sobie znać w powtórce. Kudriaszow jechał na 2. miejscu, za Baniakiem, ale po zewnętrznej wyprzedził go Łukasz Jankowski. Sympatyczny junior niezwłocznie przeprowadził skuteczną kontrę na ostatnim okrążeniu, a Jankes wobec problemu z motocyklem nie podjął już walki i ukończył bieg na ostatnim miejscu.

W 7. wyścigu triumfował Własow, wykręcając najlepszy czas dnia, natomiast jego kolega z pary - Grzegorz Stróżyk, mimo przegranego startu, odważnie wyprzedził na 2.łuku przy krawężniku Mateusza Kowalczyka. Ekipa z Krakowa dzięki zwycięstwu 4:2 prowadziła z Orłem 24:18.

Sześciopunktowy dystans utrzymał się aż do 10. wyścigu. Niemała w tym zasługa Własowa, który szalał na sjenitowej nawierzchni krakowskiego toru. W wyścigu dziewiątym przez cztery okrążenia zaciekle atakował prowadzącego Jankowskiego. Wreszcie na ostatniej prostej popisał się finezyjnym atakiem, mieszcząc się między rywalem a bandą i wygrał bieg o niecałe pół motocykla przed żużlowcem z Łodzi. Emocji dostarczyła także następna odsłona rywalizacji.

Ze startu tradycyjnie - za wyjątkiem swojego pierwszego występu - wyszedł Roman Chromik, a po zewnętrznej dołączył do niego Władimir Dubinin. Niestety dla niego, po raz drugi - wcześniej miało to miejsce w wyścigu trzecim, kiedy to zamiast zwyciężyć zajął 2. miejsce - posłuszeństwa odmówił mu sprzęt, przez co stracił punkty. Złośliwość rzeczy martwych była jednak bardziej brzemienna w skutkach niż na początku zawodów, bowiem 34-letniego Rosjanina na ostatnim kółku wyprzedzili obydwaj przeciwnicy. Jak się okazało, po dwakroć zawiódł gaźnik. Dubinin ze względu na te problemy nie wziął udziału w swoim następnym wyścigu. Co zrozumiałe, był rozgoryczony z powodu nieszczęsnego gaźnika. Mimo zdobycia ledwie 3 punktów, na torze zaprezentował dużą wolę walki.

Orzeł w 11. wyścigu zmniejszył stratę do 2 punktów, by już w kolejnym starcie całkowicie ją zniwelować. Właśnie 12. odsłona zawodów była tą, która miała spory wpływ na wynik końcowy. Na prowadzeniu w niej znajdował się Janusz Baniak, ale zaliczył niegroźny uślizg, do którego przyczyniła się mokra nawierzchnia nowohuckiego toru. W związku z powyższym, 3 punkty zainkasował Cukanow, a o 2. pozycję ostro i efektywnie z Marcinem Jędrzejewskim walczył Bartosz Szymura. Wychowanek RKM-u Rybnik otrzymał po zakończeniu biegu ostrzeżenie od arbitra za niebezpieczną jazdę. Przed biegami nominowanymi Speedway Wanda zdołała po raz ostatni wyjść na prowadzenie, ale było ono minimalne, bo jedynie dwupunktowe.

Obydwie decydujące potyczki rozgrywane były na raty. Najlepiej spod taśmy w przedostatniej gonitwie wyszedł Dym, wyprzedzony jeszcze na pierwszym okrążeniu przez Kudriaszowa. Sędzia przerwał bieg i wykluczył Stróżyka, gdyż ten upadł na czwartej pozycji. W drugim podejściu osamotniony młodzieżowiec krakowskiej drużyny początkowo jechał pierwszy, ale popełnił błąd podobny do tego z 4. starcia, wskutek czego przegrał wyścig podwójnie. Goście mieli zatem dwupunktową przewagę przed ostatecznym rozstrzygnięciem.

Nie stracili jej mimo wykluczenia Stanisława Burzy. ‘Stanley’ wg Ryszarda Bryły przyczynił się do upadku Siemena Własowa na prostej przeciwległej do startu. Rosjanin jechał bliżej ogrodzenia i podczas próby założenia się na Burzę, zapoznał się z nawierzchnią krakowskiego owalu. Zawodnik Orła stwierdził, że była to sytuacja analogiczna do tej z 6 wyścigu, więc w powtórce powinno zabraknąć Własowa. - Jechałem z przodu, on się zakładał, z wyjścia od krawężnika jedzie się w stronę bandy. Raz w prawo, raz w lewo - dwa razy sędzia wykluczył zawodnika Łodzi - przedstawił swój punkt widzenia Burza. Wydawało się, że przewaga liczebna gospodarzy pozwoli im na uniknięcie porażki. Najskuteczniejszy zawodnik meczu - Marcin Jędrzejewski bez trudu zniweczył nadzieje krakowian, po dobrym starcie nie dał szans parze Chromik - Własowa i zapewnił swojej ekipie nieznaczne, ale cenne zwycięstwo.

Wiekopomny dzień powrotu ligowego ścigania do Krakowa, oprócz wielkiej radości z odrodzenia czarnego sportu w Nowej Hucie, dostarczył działaczom, kibicom i zawodnikom sporo nerwów, ale i pozytywnych emocji. Co ważne, został okraszony interesującym widowiskiem, w którym nie brakowało spektakularnych akcji na dystansie i kontrowersyjnych starć. Należy jednak zauważyć, że w przetasowaniach stawce podczas wyścigów swoją rolę odegrał wilgotny tor, po części wymuszający na zawodnikach popełnione błędy. Podkreślał to meczu, m.in. Janusz Baniak, który był jedną z ofiar warunków atmosferycznych panujących w trakcie zawodów.

Najlepiej punktującym zawodnikiem Orła i całego meczu oraz bohaterem ostatniego biegu był Marcin Jędrzejewski, zdobywca 15 pkt. w 6 startach. Po 8 punktów z bonusem dołożyli Łukasz Jankowski, Piotr Dym i Stanisław Burza. Niespodzianką była postawa rezerwowego Kiriła Cukanowa, który potrafił zwyciężyć w najmniej oczekiwanym momencie. Kompletnie nieudany debiut zanotował z kolei Morten Risager. W ekipie gospodarzy najwięcej, 11 oczek, wywalczył dobrze wychodzący ze startu Roman Chromik. Bardzo dobrze pojechał Siemen Własow, choć w końcówce już nie wygrywał. Sinusoidalnie wygląda dorobek Janusza Baniaka, który powinien był wygrać o jeden bieg więcej. Zaciekle walczył Andriej Kudriaszow, ale może on żałować popełnienia dwa razy tego samego błędu. Ogólnie rzecz biorąc, wszyscy zawodnicy Wandy dorzucili do dorobku drużyny punkty, pojechali z zębem i wykazali się ambicją, z czego cieszył się po meczu menadżer Cierniak. Zdzisław Rutecki i Stanisław Burza natomiast byli trochę zaskoczeni trudnymi warunkami, jakie postawili gościom miejscowi jeźdźcy. Orzeł potwierdził swoją siłę, a zacięta walka do ostatniego wyścigu z faworytem to dobry prognostyk dla Speedway Wandy i zapowiedź tego, że nowy rozdział w historii żużla w Krakowie będzie bardziej pomyślny od tych poprzednich.

Orzeł Łódź - 46
1. Marcin Jędrzejewski (3,2,3,3,1,3) 15
2. Morten Risager (0,0,-,-) 0
3. Piotr Dym (3,w,0,2*,3) 8+1
4. Łukasz Jankowski (1,1,2,2,2*) 8+1
5. Stanisław Burza (3,2,1*,0,w) 6+1
6. Mateusz Kowalczyk (0,-,0,-,2) 2
7. Kirił Cukanow (1,2*,1,3) 7+1

Speedway Wanda Kraków - 44
9. Siemen Własow (2,3,3,1,1) 10
10. Grzegorz Stróżyk (1*,1,1,1,w) 4+1
11. Władimir Dubinin (2,1,0,-) 3
12. Roman Chromik (0,3,3,3,2) 11
13. Andriej Kudriaszow (1,2*,2,0,1) 6+1
14. Janusz Baniak (3,0,3,0,u) 6
15. Bartosz Szymura (2*,2) 4+1

Bieg po biegu:
1.
(67,8) Jędrzejewski, Własow, Stróżyk, Risager 3:3
2. (68,4) Baniak, Szymura, Cukanow, Kowalczyk 5:1 (8:4)
3. (69,0) Dym, Dubinin, Jankowski, Chromik 2:4 (10:8)
4. (68,8) Burza, Cukanow, Kudriaszow, Baniak 1:5 (11:13)
5. (68,5) Chromik, Jędrzejewski, Dubinin, Risager 4:2 (15:15)
6. (69,5) Baniak, Kudriaszow, Jankowski, Dym (w/su) 5:1 (20:16)
7. (67,5) Własow, Burza, Stróżyk, Kowalczyk 4:2 (24:18)
8. (69,2) Jędrzejewski, Kudriaszow, Cukanow, Baniak 2:4 (26:22)
9. (68,8) Własow, Jankowski, Stróżyk, Dym 4:2 (30:24)
10. (69,8) Chromik, Kowalczyk, Burza, Dubinin 3:3 (33:27)
11. (69,2) Jędrzejewski, Dym, Stróżyk, Kudriaszow 1:5 (34:32)
12. (71,2) Cukanow, Szymura, Jędrzejewski, Baniak (u1) 2:4 (36:36)
13. (69,5) Chromik, Jankowski, Własow, Burza 4:2 (40:38)
14. (69,0) Dym, Jankowski, Kudriaszow, Stróżyk (w/u) 1:5 (41:43)
15. (69,2) Jędrzejewski, Chromik, Własow, Burza (w/su) 3:3 (44:46)

Sędzia: Ryszard Bryła
NCD: w 7. biegu uzyskał Siemen Własow- 67,5 s.
Widzów: ok. 4000
Startowano wg I zestawu

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×