Nudne widowisko ale formalność dopełniona - relacja z meczu Unia Tarnów - Start Gniezno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Ci, którzy przyszli w niedzielę na stadion Unii z nadzieją na ciekawe widowisko w przedostatnim meczu ligowym w tym roku srodze się zawiedli. Tor był bardzo mocno zmoczony, walki było jak na lekarstwo, a goście niemal tradycyjnie już na miejscowym obiekcie nie potrafili wygrać biegu indywidualnie. Na gospodarzy w finale w play off czeka już ostatnia lecz bardzo trudna przeszkoda w postaci Lokomotivu Daugavpils.

Mecz rozpoczął się od dwóch debiutów. Wojciech Lisiecki pojechał swój pierwsze bieg w lidze, a Tadeusz Kostro zdobył na nim pierwsze oczko w karierze. Tarnowianie objęli wtedy prowadzenie, którego nie oddali już do końca. W trzeciej gonitwie po słabszym momencie startowym Bjarne Pedersen próbował nieskutecznie gonić lidera gnieźnian Krzysztofa Jabłońskiego. Potem nastąpiły dziwne rzeczy z udziałem Szymona Kiełbasy i jego motocykla. Po wygranym pierwszym biegu Kiełbasa zanotował w drugim defekt tuż po starcie, by powtórzyć ten sam scenariusz w czwartym. W międzyczasie popularny "Simon" korzystał dobrodziejstwa Janusza Kołodzieja, który użyczał mu swoich motocykli potwierdzając nawiązaną niedawno współpracę. - Nie mam pojęcia co się stało, dwa razy po dobrym starcie urywał mi się tylni łańcuch. Może to z ramą jest coś nie tak? Musimy dokładnie oglądnąć ten sprzęt - mówił zdziwiony wychowanek "Jaskółek". Na koniec jeszcze dołożył podwójny triumf wespół z Piotrem Świderskim niejako poprawiając sobie humor.

Za to kapitan tarnowian Janusz Kołodziej w pierwszych czterech biegach był tak pewny swojej jazdy, że kibice aż łapali się za głowę podczas jego szarż w bardzo bliskiej odległości od bandy. Robił to w taki sposób, że nieraz nie do końca łamał motocykl, a wchodził w wiraż raczej tak, że przypominało to styl szosowy. Taką jazdę połowicznie utemperowali w ostatniej odsłonie bracia Jabłońscy. Był to zarazem najlepszy wyścig tego nudnego widowiska. Kołodziej słabo wyszedł ze startu i potem przez cały czas trwania piętnastego biegu próbował wbić się przy krawężniku pomiędzy Mirosława i Krzysztofa. W końcu pierwszy pękł młodszy z rodzeństwa, a na kresce drugiej pozycji o mały włos nie stracił starszy, co po meczu dosadnie wytłumaczyła ta bardziej doświadczona połowa z klanu. - Jazdy parowej z bratem nie będę komentował - uciął. Trudno się dziwić, bo możemy potwierdzić, że faktycznie nie wyglądało to najlepiej.

Kolejny punkt nie "na trupie" przywiózł także Jakub Jamróg. Po młodym, nieopierzonym Mateuszu Domańskim z Rybnika na rozkład doszedł tym razem bardziej doświadczony na polskiej arenie młodzieżowej Kacper Gomólski. Tych "oczek" mogłoby być z pewnością więcej gdyby nie sędzia i jego przyciski na pulpicie. Junior Unii Tarnów w jedenastym biegu tak znakomicie się wstrzelił w taśmę z pierwszego pola, że znajdował się na czele stawki. Niestety czar szybko prysł kiedy Andrzej Terlecki zarządził powtórkę, gdyż moment startowy był niewątpliwie ukradziony. W składzie gości był także Czech Filip Sitera, który został ostatnimi czasy odstawiony przez Start na boczny tor, a szkoda bo pozostawił po sobie jak najlepsze wrażenie. Niestety tylko w pierwszych trzech wyścigach, dopóki nie zdefektował jego najlepszy motocykl.

Klasą dla siebie byli Sebastian Ułamek i Bjarne Pedersen. Ten pierwszy odfruwał już ze startu i potem zwyciężał z olbrzymią przewagą, ten drugi natomiast po początkowych kłopotach, spasował się i był drugim ważnym ogniwem w talii trenera Romana Jankowskiego. Wściekły po swoim ostatnim biegu był za to "Świder". Do ostatniego akcentu w meczu wszystko szło jak po maśle. Wtedy to starł się z Mariuszem Puszakowskim w pierwszym łuku i został na czwartej pozycji, z której już się nie wydostał do samej mety. Przyjezdni nie wygrali żadnego biegu indywidualnie, a liderem tradycyjnie był Krzysztof Jabłoński, kolekcjoner "dwójek". I na tym pochwały na temat jeźdźców spod znaku "Orła" powinny się zakończyć ponieważ wszyscy jak jeden mąż zdobywali punkty przeważnie na juniorach gospodarzy.

Start Gniezno - 35:

1. Piotr Paluch (1*,0,1,1,1*) 4+2

2. Mirosław Jabłoński (2,1,2,1*,0) 6+1

3. Krzysztof Jabłoński (2,2,2,4,2) 12

4. Mariusz Puszakowski (0,1*,1*,1,2) 5+2

5. Filip Sitera (2,2,d,0) 4

6. Kacper Gomólski (2,1,0,1,0) 4

7. Wojciech Lisiecki (0) 0

Unia Tarnów - 57:

9. Sebastian Ułamek (3,3,3,2*,3) 14+1

10. Jakub Jamróg (0,1,-,0) 1

11. Piotr Świderski (3,3,2*,3,0) 11+1

12. Bjarne Pedersen (1,2*,3,3,3) 12+1

13. Janusz Kołodziej (3,3,3,3,1) 13

14. Szymon Kiełbasa (3,d,0,d,2*) 5+1

15. Tadeusz Kostro (1,0) 1

Bieg po biegu:

1. Kiełbasa, Gomólski, Kostro, Lisiecki 4-2

2. Ułamek, M. Jabłoński, Paluch, Jamróg 3-3 (7-5)

3. Świderski, K. Jabłoński, Pedersen, Puszakowski 4-2 (11-7)

4. Kołodziej, Sitera, Gomólski, Kiełbasa (d/start) 3-3 (14-10)

5. Świderski, Pedersen, M. Jabłoński, Paluch 5-1 (19-11)

6. Kołodziej, K. Jabłoński, Puszakowski, Kiełbasa 3-3 (22-14)

7. Ułamek, Sitera, Jamróg, Gomólski 4-2 (26-16)

8. Kołodziej, Paluch, M. Jabłoński, Kiełbasa (d/start) 3-3 (29-19)

9. Ułamek, K. Jabłoński, Puszakowski, Kostro 3-3 (32-22)

10. Pedersen, Świderski, Gomólski, Sitera (d3) 5-1 (37-23)

11. Kołodziej, K. Jabłoński (joker), M. Jabłoński, Jamróg 3-5 (40-28)

12. Świderski, Kiełbasa, Paluch, Gomólski 5-1 (45-29)

13. Pedersen, Ułamek, Puszakowski, Sitera 5-1 (50-30)

14. Pedersen, Puszakowski, Paluch, Świderski 3-3 (53-33)

15. Ułamek, K. Jabłoński, Kołodziej, M. Jabłoński 4-2 (57-35)

Sędzia: Andrzej Terlecki (Gdynia)

Widzów: 4 tyś.

Startowano wg I zestawu

Źródło artykułu:
Komentarze (0)