Lubelski Węgiel KMŻ w barażach bez Drymla i Sweetmana?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W niedzielę żużlowcy Lubelskiego Węgla KMŻ przegrali w Łodzi z miejscowym Orłem i nie zdołali wywalczyć bezpośredniego awansu do I ligi. Teraz lublinian czekają spotkania barażowe z Majcher Speedway Rybnik.

Z łodzianami słabo zaprezentowali się obcokrajowcy Koziołków - Lukas Dryml i Richard Sweetmann. Na występ Czecha i Australijczyka w Łodzi prezes lubelskiego klubu musiał pożyczyć pieniądze. Zbigniew Wojciechowski na łamach Kuriera Lubelskiego zastanawia się nad sensem ściągania tych obcokrajowców na mecze barażowe. - Jeden mecz kosztuje nas około 100 -120 tysięcy. Gdybym miał pewność, że wygramy z Rybnikiem, to dalej chodziłbym po przyjaciołach i prosił o pomoc, ale skoro Dryml i Sweetman tak źle pojechali w Łodzi, to jak poradzą sobie z zespołem z wyższej ligi? - pyta sternik Lubelskiego Węgla KMŻ.

Prezes lubelskiego zespołu jest zawiedziony postawą władz miasta, które nie przekazują odpowiednich środków finansowych na promocję Lublina. - Jeżeli nie otrzymało się pomocy od tych, którzy ją deklarowali, to człowiek się poddaje. Nie mam już sił walczyć, przecież nie mogę w nieskończoność liczyć tylko na pomoc przyjaciół. Do naszego głównego sponsora nie śmiem się już zwracać, ponieważ mieliśmy konkretną umowę, z której się wywiązał. Pomocy oczekujemy przede wszystkim od miasta, któremu robimy ogromną promocję. Życzliwie na naszą sytuację patrzą jedynie zastępcy prezydenta Krzysztof Żuk i Włodzimierz Wysocki. Natomiast decyzję podejmuje prezydent Adam Wasilewski, a gdy się do niego zwracamy o fundusze z promocji miasta, to odpowiada, że nie ma - powiedział Zbigniew Wojciechowski.

Gdyby działaczom z Lublina udało się pozyskać odpowiednie pieniądze, to być może lublinianie przystąpią wzmocnieni do spotkania z Rekinami. Wśród kandydatów do jazdy w Lubelskim Węglu KMŻ wymienia się Amerykanina Ryana Fishera. Pierwszy mecz barażowy już w najbliższą niedzielę w Lublinie. Rewanż tydzień później na rybnickim torze.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)