Najważniejszy jest awans - komentarze po półfinale Brązowego Kasku w Rzeszowie

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / Na zdjęciu: Łukasz Sówka i Jason Crump
/ Na zdjęciu: Łukasz Sówka i Jason Crump
zdjęcie autora artykułu

Czwartkowy półfinał Brązowego Kasku w Rzeszowie nie przyniósł niespodziewanych rozstrzygnięć. Faworyci w osobach Przemysława Pawlickiego czy Emila Pulczyńskiego nie zawiedli. Tuż po zawodach, aktorzy tego widowiska podzielili się swoimi opiniami. Co mieli do powiedzenia?

Przemysław Pawlicki (Caelum Stal Gorzów Wlkp.): Wiadomo, najważniejszy jest awans. Mi się udało awansować z kompletem punktów, a to jest też ważne. Tor był dzisiaj twardy i nie każde pole było równe. Było widać, że pole pierwsze i czwarte były lepsze od drugiego i trzeciego. Kilka startów przegrałem, ale byłem szybki na trasie. Rzeszowski tor jest do walki i dzięki temu udało mi się wygrać. Moim celem na finał Brązowego Kasku jest tylko i wyłącznie zwycięstwo.

Paweł Parys (Caelum Stal Gorzów Wlkp.): Tor był dzisiaj bardzo dobrze przygotowany, można było jeździć przy krawężniku, a później także po szerokiej. Niestety nie udało się awansować, bo popsułem kilka biegów. Myślałem, że będzie lepiej. Przemek (dop. red. Pawlicki) jeździ ostatnio bardzo dobrze i mam nadzieję, że utrzyma się to do końca sezonu, natomiast przede mną jeszcze sporo pracy i wysiłku.

Łukasz Lesiak (Tauron Azoty Tarnów): Nie przygotowałem się do tych zawodów tak jak trzeba było. W pierwszym moim biegu zabrakło trochę szczęścia, w kolejnych wyścigach to już była moja wina, nie mogłem dobrze wyjść spod taśmy i później prowadzić płynnie motor. Tor - bardzo dobry, świetnie nadający się do walki.

Tadeusz Kostro (Lubelski Węgiel KMŻ): Cieszę się nie tylko z awansu, ale także dlatego, że udało mi się pojechać niezłe zawody. W moim czwartym stracie mocno pociągnęło mnie do góry i nie utrzymałem motocykla. Dobrze, że zarówno mnie, jak i Łukaszowi (Lesiakowi dop. red.) nic się nie stało. W finale chcę powalczyć o jak najlepszą lokatę, nie zakładam co ma być.

Mateusz Wieczorek (KSM Krosno): Dla mnie zawody zakończone klapą. Przede wszystkim przegrywałem sprzętowo, dopiero pod koniec mój motocykl zaczął działać tak jakbym sobie tego życzył. Trudno, nie udało się. Co do Krosna - nie jest wesoło. Sytuacja finansowa jest rzeczywiście na dnie. Jeśli chodzi o mnie samego to chciałbym uzyskiwać dla krośnian jak najlepsze wyniki, jednak cóż z tego, jeśli klub tego nie pragnie.

Mateusz Domański (RKM ROW Rybnik): Zawody w sumie udane. Szkoda mi tylko biegu, w którym przegrałem z Łukaszewskim, wtedy miałbym trzecie miejsce. Skończyło się na czwartej pozycji, więc jest lekki niedosyt. W finale będę walczył na 120 procent i wierzę, że będzie dobrze. Na sprzęt nie mogę narzekać, bo jest on bardzo dobrej klasy. Zabrakło trochę doświadczenia, by być wyżej.

Mateusz Łukaszewski (Unia Leszno): Przyjechałem tutaj z nastawieniem, by awansować. Jestem zadowolony z awansu, a teraz pozostaje mi przygotowywać się do zawodów finałowych w Lesznie. Nie chcę zapeszać, jednak jeśli zagra i sprzęt, i zagra moja głowa to powinno być dobrze. Tor w Rzeszowie bardzo mi odpowiada i z pewnością będę chciał tutaj wracać.

Marcin Bubel (Włókniarz Częstochowa): Udało się awansować do finału, jednak liczyłem na lepszy wynik. W leszczyńskim finale chciałbym być w pierwszej piątce, jednak nic nie zamierzam zakładać, że tak być musi. Zobaczymy co będzie.

Emil Pulczyński (Unibax Toruń): Z pewnością awans cieszy, przegrałem jedynie z Przemkiem Pawlickim. W tym biegu popełniłem trochę błędów na trasie, co skutkowało utratą pierwszej pozycji. Jeśli chodzi o finał mam jedno założenie. Postaram się poprawić lokatę w porównaniu z zeszłym rokiem, tym samym celuję w podium. Nie wygrywałem dzisiaj startów, jednak nadrabiałem to na trasie. Dzisiaj można było się pościgać, bo pozwoliły na to warunki torowe.

Jakub Jamróg (Tauron Azoty Tarnów): Pozycja rezerwowego zupełnie mnie nie satysfakcjonuje. Uważam, że jechałem dobrze. Wychodząc spod taśmy na pierwszych pozycjach bardzo szybko je traciłem. W ostatnich dniach składałem cały motocykl z nowych części, jednak wciąż coś nie grało. Zmienialiśmy co bieg ustawienia, kombinowaliśmy, szukając przyczyny. Dopiero w biegu dodatkowym znaleźliśmy przyczynę. Coś było nie tak, skoro motocykl potrafił jechać szybko jedno okrążenie, by na drugim pracował z przerwami. Jestem strasznie zdenerwowany, bo wiem, że gdyby nie motor zrobiłbym strasznie dużo punktów. Nie życzę nikomu źle, ale mam nadzieję, że uda mi się jakoś wśliznąć do podstawowego składu. Nie mam parcia na ekstraligę, bowiem jestem świadomy jaka jest konkurencja. Na razie nie idzie nam najlepiej, sezon pokazuje, że nazwiska nie jeżdżą. Mam jednak nadzieję, że nasz byt w ekstralidze będzie spokojny.

Łukasz Kret (Marma Hadykówka Rzeszów): Potrafiłem nawiązać walkę, kilka razy wyprzedzając kolegów na trasie. Miałem pecha w pierwszym i ostatnim swoim starcie, gdzie zawiódł sprzęt. Każdy kto był na zawodach widział, że walczyłem do samego końca. Nawet w jednym z biegów dopiero na mecie wyprzedziłem przeciwnika. Szukam startów gdzie tylko się da. Próbuję znaleźć coś za granicą, jednak z mizernym skutkiem.

Wypowiedzi zebrali Piotr Rachwał i Mateusz Kędzierski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)