Adrian Szewczykowski: Mogło mi zabraknąć więcej, jeśli już miałem nie awansować

Adrian Szewczykowski był jednym z pechowców, którym nie udało się awansować do Półfinału IMŚJ z gdańskiej rundy eliminacyjnej. Żużlowiec ten żałuje przede wszystkim tego, że nie awansował, a do szczęścia było tak blisko...

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
- Jechało mi się całkiem nieźle, a nawet dobrze na gdańskim torze. Zabrakło mi zaledwie jednego punktu. Mogło mi zabraknąć więcej, jeśli już miałem nie awansować. Taki był już cel i to na pewno bardziej boli - skomentował Adrian Szewczykowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Zawodnik startujący na co dzień w PSŻ-cie Lechma Poznań podobnie jak inni jego koledzy był niezadowolony z tłumików, na jakich przyszło mu jeździć. - To była zupełnie inna jazda w Gdańsku - przyznał Szewczykowski. - Wszyscy jechaliśmy na nowych tłumikach i każdy miał równe szanse. Jednemu pasuje on jednak bardziej, drugiemu mniej. Mi on nie pasował i przy przegranych startach się napędzałem, ale nie mogłem swobodnie wyprzedzać przeciwnika, jak na starych tłumikach. Przy kontrowaniu motocykl słabł i jechało mi się ciężko - opisał swoje przemyślenia wychowanek Stali Gorzów. Szewczykowski był zdziwiony poziomem zawodów, a także występem Wadima Tarasenki. - Tarasenko pojechał świetnie! Nie spodziewałem się, że pojedzie tak dobrze. Nie można jednak nikogo lekceważyć. Ja wiedziałem, że każdy z tych zawodników może wystrzelić, nawet ten nieznany. Zawody z pewnością stały na wysokim poziomie - zakończył polski zawodnik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Szewczykowski (kask biały) walczy z Mastersem, Mroczką i Rosenem


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×