Możemy być jeszcze silniejsi - rozmowa z Danielem Pytelem, żużlowcem ŻKS Holdikom Ostrovia

Daniel Pytel jest jednym z liderów ŻKS Holdikom Ostrovia. Ambitny zawodnik podkreśla, że nie spocznie na laurach i będzie pracował nad swoim rozwojem. Wierzy także, że jego nowy zespół będzie jeszcze silniejszy i może sprawić wiele niespodzianek na drugoligowych torach, a Holdikom Ostrovia zrobi wszystko, by w "twierdza Ostrów" pozostała niezdobyta w tym sezonie.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Maciej Kmiecik: Dwa mecze w Ostrowie, a Daniel Pytel nadal niepokonany. Z bonusem wywalczyłeś 30 punktów. Trudno było sobie wymarzyć lepsze starty.

Daniel Pytel: Rzeczywiście, cieszę się bardzo, że pojechałem dobrze. Szczególnie radość sprawił mi 15 wyścig meczu z Kolejarzem Rawicz, kiedy widać było współpracę pomiędzy mną a Mariuszem Staszewskim. Wygraliśmy podwójnie najtrudniejszy wyścig dnia. Mariusz świetnie zablokował przeciwnika jadącego z czwartego pola, a ja dzięki temu mogłem ściąć do krawężnika i przyjechaliśmy na dwóch pierwszych miejscach. Ogólnie było bardzo dobrze.

Fakt, że w Ostrowie wygrywasz na razie wszystkie wyścigi to powód do radości, ale cały czas pewnie trzeba pracować, by rywale nie dogonili.

- Oczywiście. Dwa komplety punktów w dwóch pierwszych meczach w Ostrowie cieszą, ale nie sprawią na pewno, że spocznę na laurach. To buduje, ale jednocześnie mobilizuje do dalszej pracy nad sobą. Oby było tak dalej. Chciałbym podtrzymać tę dobrą passę jak najdłużej, najlepiej do końca sezonu. Będzie to jednak trudne, gdyż czekają nas jeszcze w Ostrowie naprawdę ciężkie mecze. Dołożymy jednak wszelkich starań, by zwycięską passę podtrzymać.

Żaden z rywali nie wygra w Ostrowie?

- Tego nie wiem, ale na pewno zrobimy wszystko, by nikt nie zdobył "twierdzy Ostrów". Takie jest założenie naszej całej drużyny. Będziemy starali się wygrywać przede wszystkim na własnym torze. Chcemy w Ostrowie wygrać wszystkie mecze w tym sezonie.

To, że ŻKS Holdikom Ostrovia ma polski skład, że spotykacie się na treningach, wymieniacie uwagami i wreszcie - to co widać - tworzycie zespół z prawdziwego zdarzenia, ma wpływ na dobre wyniki drużyny?

- Oczywiście. Atmosfera w zespole jest wyśmienita. Fajnie, że mamy w drużynie tak doświadczonego zawodnika, jak Mariusz Staszewski, który nam wyznacza poprzeczkę. Każdy z nas chce jeździć tak jak on i wygrywać. Mariusz cały czas próbuje coś ulepszać w swoich motocyklach, chce być jak najszybszy. Dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami, my również wprowadzamy w życie poprawki i wymieniając się doświadczeniami, cały czas idziemy do przodu. Bardzo ważne jest to, że mamy wyrównany zespół. Jeżeli ktoś pojedzie słabiej, to drugi zawodnik za niego nadrabia. Myślę, że to jest klucz do sukcesu.

Udowadniacie, że wbrew pozorom, żużel to nie jest sport indywidualny, ale drużynowy.

- Mamy wspólny język. Tworzymy monolit. Nie jesteśmy zlepkiem siedmiu zawodników, ale drużyną z prawdziwego zdarzenia. Myślę, że to widać. A jeśli nie, to w przyszłości na pewno zostanie zauważone. Najważniejsze, że my sami to czujemy. Jeden na drugim możemy polegać. Jeśli któryś z nas ma problem zwraca się do kolegi i od razu go rozwiązujemy. Współpraca to podstawa i na razie nam to wychodzi bardzo dobrze.

Jak będą wyglądały twoje najbliższe dni? Planujesz jakieś starty za granicą, czy spokojne przygotowania do kolejnego meczu ze Speedway Polonią Piła?

- Na razie nie jest jeszcze do końca wyjaśniony mój start w Danii, ale w ciągu dwóch najbliższych dni dostanę informację, czy ten występ dojdzie do skutku. Jeżeli nie pojadę za granicę, cały tydzień poświęcę na przygotowania do najbliższego meczu mojej polskiej drużyny. Będę trenował, tak by jeszcze lepiej dopasować sprzęt, a jeżeli nadarzy się okazja na start za granicą, na pewno z niej skorzystam. Występy w obcych ligach rozwijają.

Zszedłeś poziom niżej przechodząc z pierwszej ligi do drugiej, ale to już chyba nie jest ta sama druga liga co kiedyś. Zawodnicy podkreślają, że poziom się podniósł. Podzielasz tę opinię?

- Po raz ostatni w drugiej lidze ścigałem się w 2006 roku i przyznam szczerze, że poziom ówczesnej drugiej ligi z tym, co widzimy teraz jest nieporównywalny. Otwarcie rynku dla zawodników zagranicznych spowodowało, że wielu dobrych polskich żużlowców zeszło do niższych lig. Poziom obecnej drugiej ligi jest dużo wyższy niż jeszcze kilka lat temu. Nie ma łatwych biegów. O każdy punkt trzeba walczyć, podobnie jak w pierwszej lidze. Może poziom jest nieco niższy niż w pierwszej, ale na pewno nie ma już tak dużej przepaści jak kiedyś. Każdy dysponuje szybkim sprzętem i trzeba się mocno napracować, by wygrywać.

Po tych pierwszych kolejkach wydaje się, że niektóre zespoły mogą być bardzo groźne na swoich torach. Na wyjazdach nie wiedzie im się już ta dobrze, ale u siebie każdemu sprawią wiele problemów.

- Każdy gospodarz jest mocny i nigdzie nie będzie łatwo o punkty. Całe szczęście, że my też jesteśmy mocni na własnym torze. Jesteśmy silnym zespołem, a możemy być jeszcze mocniejsi. Wystarczy tylko, by Adam Kajoch doskoczył do nas. Zawodnik ten jedzie poprawnie, ale ma problemy sprzętowe. Coś nie tak jest z dopasowaniem jego motocykli. Jeśli on zacznie lepiej punktować, a także juniorzy będą dorzucać swoje, będziemy jeszcze silniejsi.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×