Kontrowersyjny przedsiębiorca dostał wyrok. "Dzisiaj mogę już zrobić recydywę"

Witold Skrzydlewski to jeden z najbardziej znanych łódzkich przedsiębiorców. Posiada blisko 50 kwiaciarni oraz domy pogrzebowe, które miesięcznie organizują nawet 500 pogrzebów. Mało kto wie, że usłyszał on wyrok za swoją publiczną działalność.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Witold Skrzydlewski WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Witold Skrzydlewski
72-latek nigdy nie gryzł się w język, a jako prezes i właściciel H.Skrzydlewska Orła Łódź słynie z kontrowersyjnych zachowań. Trudno jednak odmówić mu skuteczności, bo to głównie jego starania sprawiły, że w Łodzi powstał nowoczesny stadion żużlowy, a klub walczy o czołowe miejsca w Metalkas 2. Ekstralidze. Prowadzenie zespołu wiąże się jednak nie tylko z ryzykiem kar od GKSŻ, ale także odpowiedzialnością prawną.

Niedawno biznesmen usłyszał wyrok w związku ze sprawą z 2018 roku i słynną inauguracją stadionu żużlowego. Ostatecznie został on uznany winnym.

- Przez kilka tygodni na siłę robiłem wszystko, by stadion został oddany do użytkowania na nasz pierwszy domowy mecz. Dostaliśmy większość potrzebnych zgód na organizację imprezy masowej, mieliśmy wiele papierów. Jeden z panów uznał jednak, że złożyliśmy dokumenty zbyt późno. Dowiedziałem się o tym tuż przed zawodami, gdy wszystkie bilety były już sprzedane. Miałem więc do wyboru albo wpuścić 10 tysięcy ludzi, którzy mieli bilety na ten mecz, albo wyjść i powiedzieć, że robię selekcję, bo wejść może tylko 999 osób - wspomina tamten dylemat Skrzydlewski.

ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"

Ostatecznie bramy stadionu zostały otwarte, a przy wejściu nikt nie sprawdzał biletów. Przed meczem z Wybrzeżem na murawie stadionu obok Skrzydlewskiego pojawiła się jednak między innymi prezydent Łodzi Hanna Zdanowska i inni przedstawiciele miasta. Z trybun mecz oglądali przedstawiciele PZM. Ostatecznie po kilku biegach - ze względu na deszcz - zawody zostały przerwane. To jednak wcale nie złagodziło konsekwencji decyzji prezesa klubu.

- Pan, który wcześniej odrzucił nasz wniosek, zachował się jak sygnalista i powołując się na brak zgody, doniósł do prokuratury. Gdy pierwszy donos nie przyniósł skutku, napisał drugi raz, pytając śledczych, czy "gruby Skrzydlewski" to święta krowa. Wtedy śledztwo się rozpoczęło, a potem mieliśmy wieloletnią sprawę w sądzie. Ostatecznie usłyszałem karę pół roku więzienia w zawieszeniu na rok, a dodatkowo musiałem zapłacić wysoką grzywnę. Dzisiaj jestem już po okresie zawieszenia i śmieję się, że mogę już zrobić jakąś recydywę. Wyrok był dla mnie problemem, bo jako przedsiębiorca nie mogłem startować w przetargach, a problemy miałem także w kilku innych kwestiach. Na szczęście media o tym nie pisały, a dzisiaj sprawa jest już historią - wspomina z uśmiechem sam Skrzydlewski.

Klub żużlowy Skrzydlewski założył w Łodzi w 2005 roku i od tego czasu przeznaczył na żużel kilkadziesiąt milionów złotych. Tylko w poprzednim sezonie dopłacił do funkcjonowania klubu około 3,5 mln złotych. W tym roku budżet pierwszoligowca będzie kosztował się na poziomie około 10 mln złotych. Sporą część tej kwoty Skrzydlewski znów będzie musiał wyłożyć z kasy swoich firm. - Czasem mam wrażenie, że powinni zabrać mnie do czubków - przyznaje z uśmiechem.

Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Kucharski wygrał w sądzie. W tle miliony złotych
MKOl odpowiada na pytanie o ewentualne wykluczenie Izraela z igrzysk

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×