"Uważam za rzecz niedopuszczalną". Mocne słowa o klubach PGE Ekstraligi

niewygodnymi dla ekstraligi komentarzami. Jako zagorzały kibic żużla, z głębi serca pragnę podzielić się refleksją na temat obecnej sytuacji w naszej ukochanej Ekstralidze Żużlowej. Widzimy, jak piękny sport, który jednoczy nas na trybunach, zmaga się z problemami, które, niestety, wywodzą się z góry - a mówiąc wprost, "ryba psuje się od głowy". Ta metafora idealnie oddaje stan rzeczy w zarządzaniu ligą, gdzie zamiast dbać o zrównoważony rozwój i dobro każdego klubu, wydaje się, że decyzje kierowane są własnymi interesami, zaniedbując szerszą perspektywę. Prezes Ekstraligi Żużlowej S.A., Wojciech Stępniewski, i jego działania, czy też ich brak w kierunku ograniczenia "zachłanności zawodników" i nieproporcjonalnych wydatków klubów, to symptom większego problemu. Nie da się ukryć, że klubom ekstraligowym brakuje wsparcia, które pozwoliłoby im na zdrowy rozwój i stabilność finansową, co jest kluczowe dla sportu, w którym spadek do niższej ligi oznacza nie tylko sportową porażkę, ale finansowe trzęsienie ziemi. Również działania pana Witkowskiego, nie służą dzisiaj jako przykład odpowiedzialnego nadzoru nad działaniami zarządu ekstraligi. Odpowiedzialność za sport to nie tylko inwestycje, ale i zrównoważony rozwój, który nie stawia na szali przyszłości klubów. Widzimy też, jak projekt Liga U24, mimo szczytnych założeń, okazał się finansową klapą dla klubów, bez widocznych korzyści dla rozwoju młodych talentów czy zainteresowania mediów. To kolejny przykład, że nie wystarczy mieć dobrych intencji, trzeba jeszcze umieć te intencje realizować z korzyścią dla wszystkich i umieć się z nich wycofać. Odpowiedź na te problemy nie może być jednostronna. Potrzebujemy systemu, który faktycznie dba o wszystkie "dzieci", czyli kluby, a nie pozostawia ich na lodzie w trudnych chwilach, licząc, że "adoptuje inne dziecko" w razie potrzeby. Wprowadzenie realnego limitu KSM na poziomie 36 punktów to krok w dobrym kierunku, ale tylko wtedy, gdy będzie częścią szerszej strategii dbania o dobro całej ligi. Tylko to rozwiązanie znacznie poszerzy wybór zawodników przed sezonem. Jednocześnie znacznie obniży żądania finansowe zawodników. W konkluzji, jako kibice, oczekujemy od osób zarządzających ligą nie tylko pasji do żużla, ale przede wszystkim odpowiedzialności, wizji i umiejętności zarządzania, które zapewnią naszemu sportowi jasną i stabilną przyszłość. Nie chcemy więcej patrzeć, jak potencjał naszych klubów i zawodników marnuje się przez krótkowzroczność i egoistyczne decyzje. Czas na zmiany, które naprawdę liczą się na torze i poza nim. Panie Witkowski być może już czas na zmiany wśród zarządzających ekstraligą? Czasem jest tak, że jak ktoś zbyt długo siedzi na jednym stołku to mu się wydaje, że wszystkie jego decyzje są jedynymi słusznymi.