Obiecał wagony pieniędzy. Kto w ogóle wpuścił go na konferencję?

Nie milkną kontrowersje wokół Łukasza Mejzy. WP ujawniła, że politykowi w kampanii mandat pomogła zdobyć farma trolli. Wcześniej promował go też klub żużlowy z Zielonej Góry. - To nie mieści się w żadnych kanonach - mówi poseł Robert Dowhan.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Łukasz Mejza WP SportoweFakty / Dawid Borek / Na zdjęciu: Łukasz Mejza
Łukasz Mejza kandydował do Sejmu z okręgu numer osiem. Mimo jedenastego miejsca na liście komitetu Prawa i Sprawiedliwości zdobył ponad dziesięć tysięcy głosów i uzyskał mandat, co wywołało ogromne poruszenie. Niektórzy nie mogli uwierzyć, że polityk, którego kompromitującą działalność w branży medycznej opisali w listopadzie 2021 roku dziennikarze Wirtualnej Polski, uzyskał takie poparcie.

Mejza robił jednak wszystko, by zdobyć jak najwięcej głosów. W marcu tego roku był na konferencji prasowej klubu żużlowego z Zielonej Góry, gdzie obiecywał dla Falubazu wagony pieniędzy (sponsorem drużyny została wtedy spółka Enea). Kibice byli wtedy tym faktem oburzeni. Teraz można się zastanawiać, czy działacze ekipy z Zielonej Góry, umożliwiając mu uczestnictwo w tym wydarzeniu, nie przyczynili się do wyniku posła w ostatnich wyborach.

- Trudno mi ocenić, jaki to mogło mieć wpływ, bo takie rzeczy bardzo trudno się mierzy. Kibice przyjęli tamto wydarzenie źle i wszystkim wydawało się, że ta konferencja na pewno nie odniesie efektu. Z drugiej strony po takim wydarzeniu można wykorzystać konkretny przekaz w gazetce, którą samemu się pisze, i przedstawić się ludziom jako zbawca żużla w Zielonej Górze. Tak samo działa to z wykorzystaniem rządowej telewizji. W małych miejscowościach czy w przypadku ludzi, którzy nie docierają do innych mediów, to niestety czasami działa - mówi nam Robert Dowhan, były prezes Falubazu i poseł Kolacji Obywatelskiej, który o mandat walczył w tym samym okręgu co Mejza.

ZOBACZ WIDEO: To była tylko roczna przygoda. Dlaczego Krzysztof Kasprzak odszedł z Cellfast Wilków?
Warto przypomnieć, że wówczas szybko zareagował prezydent Zielonej Górzy Janusz Kubicki, który zakazał władzom MOSiR-u i klubu organizowania w przyszłości podobnych wydarzeń.

- Bohaterem należało być już przed konferencją, bo przecież wtedy pojawił się pierwszy szum. Trzeba było wtedy blokować takie wydarzenie, a nie opowiadać później bajki, że coś się wydarzyło poza plecami. Nikt raczej nie uwierzy, że pan Mejza przechodził ulicą i wszedł na konferencję. Dla mnie to totalna dziecinada - ocenia spóźnione zachowanie prezydenta Dowhan.

- Poza tym później w loży VIP pan Mejza bawił się wraz z innymi politykami Prawa i Sprawiedliwości i prezydentem Kubickim. Jakoś to nikomu nie przeszkadzało - ocenia. - Polityka zawsze była i będzie w sporcie, ale nie powinna go przysłaniać. To nie jest w porządku, robić z siebie bohatera za cudze pieniądze - dodaje.

Dodajmy, że niedawno Wirtualna Polska poinformowała również, że w trakcie ostatniej kampanii posłowi Mejzie pomogła fabryka trolli. Dziennikarze dotarli do ponad stu fikcyjnych kont na Facebooku i powiązanej z nimi sieci stron udających lokalne media. Profile zakładane były na fałszywą tożsamość. Zdjęcia pochodziły z sieci, a Facebook po interwencji WP zlikwidował wszystkie wskazane profile. Łukasz Mejza od początku nie komentował tej sprawy.

- Doszliśmy do absurdu. Cel osiąga się kłamstwem i manipulacją ludźmi. Zastanawiam się, czy w obliczu tych wszystkich okoliczności taki mandat się należy. Wychodzi na to, że można robić wszystko i nie ma na to żadnych ograniczeń. A wybory takie ograniczenia mają, między innymi finansowe, które są kontrolowane przez PKW. Nie wiem, jak rozliczy się ten człowiek, bo przekroczył je wielokrotnie. To wszystko nie mieści się w żadnych kanonach, a po tamtej stronie wszyscy ślubowali w imię Boga, z frazesami na temat konstytucji i prawdy. Należałoby się zastanowić, czy nawet diabeł robiłby takie rzeczy - podsumowuje Dowhan.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×