Ma zastrzeżenia do telewizji po skandalu w mistrzostwach Polski. Dosadny komentarz eksperta
- Nie do końca rozumiem, co artykułowali komentatorzy - mówi Jacek Frątczak po skandalu, jakim było odwołanie finału IMP w Krośnie. Byłemu menedżerowi nie podoba się sposób, w jaki dziennikarze Canal+ oceniali zajścia z krośnieńskiego stadionu.
Chociaż później przed kamerami Canal+ Sport wystąpili Zbigniew Fiałkowski, który pełnił funkcję przewodniczącego jury zawodów, a także prezes klubu z Krosna Grzegorz Leśniak, to kibice nie otrzymali jasnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie udało się odjechać turnieju zgodnie z planem.
Fiałkowski jeszcze w niedzielę podczas jednego z wejść na antenę Canal+ Sport mówił, że tor jest regulaminowy, po czym kilkadziesiąt minut później okazało się, że zawodnicy nie chcą na nim jeździć. W poniedziałek powtórzono prace torowe, a po ich zakończeniu próby toru dokonał miejscowy zawodnik - Marko Lewiszyn.
ZOBACZ WIDEO: Dominik Kubera: Latem trudno jest przygotować powtarzalny tor- Podjęto, że jedziemy, a nie wiadomo kiedy, po co i dlaczego, ale nastąpiła zmiana scenariusza. Chcieliśmy przed godziną 19.00 ponownie wypuścić Lewiszyna. Zawodnicy powiedzieli, że oni spróbują. Po tej jeździe spotkali się w szatni i powiedzieli, że odmawiają startu ze względu na zły stan toru - powiedział Fiałkowski w Canal+ Sport.
Grzegorz Leśniak wspominał z kolei, że zawodnicy mają nie być zachwyceni nowym formatem IMP, który rozrósł się do kilku turniejów, ale wypowiedź na ten temat przerwał mu reporter Łukasz Benz. O co tak naprawdę chodzi? Tego do końca nie rozumieją nawet żużlowi eksperci.
- Nie do końca rozumiem, co artykułowali komentatorzy Canal+. Mnie to troszkę irytuje. Jeżeli coś wiem, to mówię. Jak nie wiem albo nie chcę powiedzieć, to nie mówię, że wiem. Tymczasem komentatorzy mówili: "my wiemy, chętnie byśmy powiedzieli, co tu się wydarzyło, ale tu trzeba poczekać parę dni, cisną nam się na usta pewne słowa" - powiedział w Radiu Zielona Góra Jacek Frątczak, były menedżer kilku polskich klubów i żużlowy ekspert.
Zdaniem Frątczaka, skoro obecni na antenie komentatorzy C+ posiadają wiedzę, o co chodziło zawodnikom w Krośnie, to powinni o tym powiedzieć głośno. - Jeśli coś jest na rzeczy, jesteśmy świadkami pewnych zdarzeń, to ja jako odbiorca i kibic mam prośbę, powiedzcie mi to proszę. Dlaczego ukrywacie pewne rzeczy? My nie mamy pełnego obrazu tego skandalu - dodał ekspert.
Frątczak przyznał też, że od początku dziwiła go decyzja, by finał IMP przesunąć o dobę. Skoro bowiem toru nie udało się przygotować jak należy przez kilka dni, to nagłe poprawienie jego stanu w kilkanaście godzin było niemożliwe. - Człowiek się spina na wieczór, by obejrzeć fajne zawody i walkę o medale. Tymczasem ja miałem wrażenie, czy na pewno widzę przekaz na żywo. Miałem przeświadczenie, że widzę obraz z niedzieli - stwierdził.
- Patrząc na to, jak zachowywały się motocykle podczas jazdy, to mieliśmy tor o różnej przyczepności. Zresztą trudno posądzać Jarosława Hampela o politykierstwo (mówił w wywiadzie o kiepskim stanie toru - dop. aut.). Wyjazd na tor wszystko pokazał. Problem polega na tym, że zawody przełożono na poniedziałek, skoro był problem z torem - dodał Frątczak.
Inną kwestią jest to, że w porze letniej, przy wysokich temperaturach, nikt nie jest w stanie odpowiednio przygotować toru w Krośnie, by ten nadawał się do bezpiecznej jazdy. - Mamy lato. Dlaczego nie udało się w takich warunkach pogodowych przygotować nawierzchni, która nadawałaby się do ścigania? To jest kolejny znak zapytania. Dlaczego tych zawodów nie przełożono wcześniej i to na inny termin? - podsumował ekspert z Zielonej Góry.
Czytaj także:
- Skandal podczas finału mistrzostw Polski! "Powiedzieli, że odmawiają startu"
- Niechęć zawodników do ścigania?! Dosadny komentarz prezesa Cellfast Wilków
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>