Żużel. Pedersen o problemach z "defektami": Nie interesuje mnie, co myślą inni

Nicki Pedersen w tym sezonie PGE Ekstraligi jeszcze ani razu nie minął lini mety jako ostatni zawodnik. Nie jest to jednak zasługa jego znakomitej formy, a efekt defektów, które przytrafiają mu się akurat wtedy, gdy jedzie na ostatniej pozycji.

Mateusz Puka
Mateusz Puka
Nicki Pedersen WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
Ten obrazek znają już bardzo dobrze kibice żużla w całej Polsce. Gdy Nicki Pedersen kończy trzecie okrążenie i akurat znajduje się na ostatniej pozycji, z jego sprzętem natychmiast zaczyna dziać się coś dziwnego. Taki scenariusz obserwowaliśmy już w tym sezonie w sumie siedem razy. Najwięcej, bo aż trzykrotnie podczas niedawnego meczu w Lesznie.

Żużlowiec za każdym razem nie miał ochoty dojechać do mety, a przez to pozbawiał swoich rywali szans na punkty bonusowe. W środowisku panuje przekonanie, że "defekty" wcale nie wynikają z awarii sprzętu, tylko braku woli walki samego zawodnika. O takim zachowaniu wyrobione zdanie mają nawet kibice ZOOleszcz GKM-u Grudziądz , który podczas niedzielnego meczu wygwizdali Pedersena po kolejnym "defekcie".

46-latek specjalnie dla WP SportoweFakty po raz pierwszy odniósł się do kontrowersji związanych z jego zachowaniem. Jego odpowiedź wielu jednak mocno zaskoczy.

- Mogę zapewnić wszystkich, że żaden z moich defektów nie był udawany. Mam płacony za każdy punkt, więc nie mam powodu, by udawać defekty i kończyć wyścigi wcześniej. Kocham żużel i chcę zarabiać. Mogę zapewnić, że nie udaję żadnych defektów. Nie robiłem tego ani podczas ostatniego meczu w Grudziądzu, ani podczas meczu w Lesznie. Nie interesuje mnie co myślą o tym ludzie, bo wiem jaka jest prawda - przyznaje sam zawodnik, który jako powód kolejnych awarii podaje problemy z zapłonem.

- Te defekty są strasznie frustrujące. W tym sezonie mamy dziwne problemy z zapłonem. To nie tak, że nie wydaję pieniędzy na sprzęt. Mam naprawdę znakomite silniki, wszystkie świeżo po serwisie, ale wciąż prześladują mnie problemy z zapłonem. W ostatni czwartek przejechałem cztery wyścigi na treningu na zupełnie nowym zapłonie i wydawało się, że wszystko jest w porządku. W niedzielę jeszcze przed pierwszym wyścigiem okazało się jednak, że ten silnik ma usterkę. Taki jest żużel. Po trzech wygranych biegach postanowiłem zmienić motocykl i wrócić do poprzedniego. Mechanicy zdążyli bowiem wymienić zapłon. Wydawało się, że ta zamian wyjdzie mi na lepsze, ale niestety nie udało się. Ze swojego występu jestem zadowolony, ale czasami tak już jest, że ze sprzętem dzieje się coś dziwnego, na co nie mamy wpływu - tłumaczy Pedersen.

Wiary nie dają mu jednak sami działacze ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, którzy dość sceptycznie podchodzą do kwestii przedłużenia umowy ze swoim dotychczasowym liderem. Pierwsze rozmowy w sprawie ewentualnego kontynuowania współpracy odbyły się tuż po niedzielnym meczu, ale na razie nie przyniosły żadnego efektu.

ZOBACZ WIDEO: Cellfast Wilki Krosno za chwilę stracą Jasona Doyle'a i Andrzeja Lebiediewa?

Czytaj więcej:
Ujawnili nazwiska komentatorów DPŚ. Jedno zaskoczenie
Ze stadionu trafili wprost do aresztu

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy przekonują cię tłumaczenia Nickiego Pedersena odnośnie tegorocznych defektów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×