Żużel. Transfer Michelsena strzałem w dziesiątkę. Takiego lidera Włókniarz potrzebował
Tauron Włókniarz Częstochowa wrócił do meczu na toruńskiej Motoarenie i w ostatnich biegach przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Metamorfozę w trakcie zawodów przeszedł Mikkel Michelsen, który zdobył decydujące punkty w 15. biegu.
Duńczyk słabo rozpoczął mecz. W pierwszym swoim biegu pokonał Wiktora Lamparta, ale co chwilę oglądał się za siebie, by kontrolować, jak blisko niego podąża zawodnik toruńskiego Apatora. Wyraźnie widać było, że w motocyklu Michelsena nie ma szybkości. Jeszcze gorzej wyglądalo to w jego drugim starcie, gdy jechał daleko za plecami Kajetana Kupca. Junior Włókniarza przewrócił się, bieg został przerwany, a 29-latek z Danii w parku maszyn bezradnie rozkładał ręce dając wyraz swojej niemocy.
W teamie Duńczyka nie zwiesili jednak głów, tylko walczyli o poprawę sytuacji. Opłaciło się, bo już w powtórce Michelsen był zupełnie innym zawodnikiem. W jego sprzęcie nagle pojawiła się oczekiwana prędkość. To też tchnęło wiarę w zespół z Częstochowy, że z Torunia można wyjechać z korzystnym rezultatem.
ZOBACZ WIDEO: Martin Vaculik o zmianie tunera. "Spełniło się moje marzenie"Na pochwały ze strony gości zasługują Leon Madsen, Kacper Woryna i Maksym Drabik, ale to właśnie Mikkel Michelsen w kluczowym momencie wytrzymał ciśnienie i zdobył decydujące o zwycięstwie punkty. Udźwignął na swoich barkach odpowiedzialność za końcowy wynik zespołu. Dojeżdżając do mety na drugim miejscu w 15. wyścigu, przypieczętował wygraną 46:44. Dzięki niej Tauron Włókniarz Częstochowa dopisał do tabeli 3 punkty.
Michelsen zapisał na swoim koncie 11 punktów i 2 bonusy w 6 startach. Przeszedł błyskawiczną przemianę w trakcie spotkania, co wcale nie jest łatwą sztuką. Sprzęt jest bardzo czuły i najdrobniejsze korekty potrafią robić kolosalne różnice. Ponadto każdy zawodnik dysponuje silnikami z najwyższej półki, więc minimalne błędy sprawiają, że od razu jedzie się daleko za resztą, nawet za mniej doświadczonymi żużlowcami.
To, co jednak przelewało czarę goryczy wśród częstochowskich kibiców to to, że Lindgren nie zawodził w Grand Prix. W lidze natomiast, na dwoje babka wróżyła. Zupełnie inaczej z kolei wygląda to w sytuacji Mikkela Michelsena. Duńczyk ma problemy w cyklu wyłaniającym mistrza świata, ale w PGE Ekstralidze nie można mieć do niego zarzutów. Legitymuje się on 7. średnią w rozgrywkach (dla porównania Lindgren jest 19.).
Niegdyś takim zawodnikiem we Włókniarzu był Ryan Sullivan, o czym pisaliśmy tutaj ->>. On także miał świetny kontakt z kibicami i utożsamiał się z klubem. Częstochowscy kibice nie mieliby nic przeciwko, aby współpraca z Michelsenem też potrwała kilka lat. O to jednak musi już zadbać prezes Michał Świącik. Niewykluczone, że już nad tym pracuje.
Czytaj również:
Szczerość Kacpra Woryny. "Nie patrzyłem na wynik"
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>