Operacje plastyczne, romanse z modelkami i doping. Tak legła w gruzach kariera wielkiego talentu
Zdarzyło mu się opuścić testy, bo poddał się operacji plastycznej poprawiającej linię szczęki, brody i ust, po której doszło do infekcji. Dziewczyny-modelki zmienia jak rękawiczki. Tymczasem kariera Andrei Iannone w MotoGP właśnie legła w gruzach.
Włoski motocyklista zwykł też publikować ostre zdjęcia ze swoimi partnerkami, których na przestrzeni ostatnich lat nie brakowało. Obecnie próżno szukać takich publikacji u 31-latka, co może wskazywać na to, że chwilowo jest singlem. Tyle że Iannone będzie mieć teraz mnóstwo czasu, by zadbać o sprawy sercowe. Właśnie otrzymał czteroletnią dyskwalifikację za stosowanie sterydów. To kończy jego nadzieje związane z MotoGP, choć talent pozwalał mu marzyć o najwyższych laurach.
Andrea Iannone - inny niż wszyscy
Iannone miał wszystko, by osiągnąć sukcesy w motocyklowych mistrzostwach świata. Może w najmniejszej kategorii 125 ccm się nie wyróżniał, ale w Moto2 potrafił zaskoczyć na plus. Szybko przypięto mu łatkę olbrzymiego talentu i oczekiwano nawet, że może być pierwszym po Valentino Rossim mistrzem świata MotoGP pochodzącym z Włoch.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak piękna Amerykanka dba o swoje ciałoWydawało się, że 14 sierpnia 2016 roku Andrea Iannone miał cały świat u swoich stóp. Wygrał wtedy GP Austrii. Było to pierwsze zwycięstwo Ducati od sezonu 2010. Włoch triumfujący na motocyklu włoskiej produkcji. To był idealny scenariusz dla firmy z Bolonii. Do czasu.
Włosi wiedzieli, że w sezonie 2017 będą mieć w swoich szeregach mistrza świata - Jorge Lorenzo. Andrea Iannone przekreślił swoje szanse na partnerowanie Hiszpanowi kilka tygodni wcześniej. Podczas GP Argentyny zaatakował zespołowego partnera Andreę Dovizioso i doprowadził do swojego i jego upadku. Ducati w ten sposób straciło szansę na podwójne podium.
W Bolonii wiedzieli, że konfliktowy i wybuchowy charakter Iannone nie będzie dobrym rozwiązaniem po transferze Lorenzo. Nie pomogła mu nawet późniejsza wygrana w Austrii. Włosi postawili na spokojnego i wyciszonego Dovizioso. Za to Iannone trafił do Suzuki, gdzie znów przekonali się o jego trudnym charakterze i po dwóch latach podziękowali mu za współpracę.
Operacja plastyczna ważniejsza niż testy
Kwintesencją kariery Iannone są wydarzenia z lutego 2019 roku. Trafił wtedy do Aprilii - najsłabszego zespołu w MotoGP. Włosi zaczęli jednak rozwijać ekipę po transferze Massimo Rivoli, który wcześniej zarządzał akademią talentów Ferrari w Formule 1. Iannone miał być liderem grupy i rozwijać motocykl.
Gdy doszło jednak do testów w Malezji, Iannone nie pojawił się na torze. Oficjalnie z powodu bólu zęba. Nieoficjalnie? Motocyklista poddał się operacji plastycznej, po której doszło u niego do infekcji. Iannone chciał sobie poprawić linię szczęki, brody i ust. Opuchlizna doprowadziła do tego, że nawet nie był w stanie założyć kasku.
Przedsezonowe testy w Malezji miały być okazją, by wyczuć motocykl i nadać kierunek pracom rozwojowym. Skończyło się tym, że w miejsce Iannone jeździł zawodnik testowy Bradley Smith.
Aprilia chciała przebudować zespół i motocykl pod Iannone na sezon 2020. I wtedy okazało się, że Malezja jest dla motocyklisty z Włoch miejscem przeklętym. To właśnie przy okazji wyścigu na torze Sepang oblał test antydopingowy. Obie probówki wykazały w jego organizmie obecność sterydu anabolicznego - drostanolonu.
Skażone mięso czy celowe działanie?
Iannone od początku twierdził, że jest niewinny. Obecność sterydów w swoim organizmie tłumaczył tym, że musiał podczas tournee MotoGP po Azji zjeść skażone mięso. Jego adwokaci zwracali uwagę na to, że to popularny proceder w tej części świata, bo sprawia, że zwierzęta szybciej rosną i mogą trafić na talerz.
FIM początkowo wierzyła w zapewnienia zawodnika i zwlekała z jego natychmiastowym, czteroletnim zawieszeniem. Długi proces doprowadził do jednoznacznej decyzji - 18 miesięcy zawieszenia dla Włocha. Ten nie zgodził się z werdyktem. Odwołał się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu. Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) też nie pozostała mu dłużna. Zażądała w odpowiedzi maksymalnej kary - czterech lat zawieszenia.
Iannone podczas procesu przed trybunałem powtarzał te same argumenty - zjadł skażone mięso, jest niewinny, itd. Jak zauważyli jednak sędziowie, nie przedstawił ani jednego dowodu na poparcie swoich słów. Prawnicy nie zaprezentowali próbek z okolicznych restauracji. Sam zawodnik nawet nie był w stanie wskazać konkretnego miejsca, w którym mógł zjeść skażone mięso.
W padoku MotoGP, choć głośno się o tym nie mówi, też panuje o przekonanie o winie Iannone. Wystarczy zresztą porównać jego masę mięśniową sprzed kilkunastu miesięcy do tej obecnej. Istnieje podejrzenie, że Włoch świadomie stosował środki wspomagające.
Włoski motocyklista w momencie zakończenia dyskwalifikacji będzie mieć 34 lata. Biorąc pod uwagę napływ młodych talentów do MotoGP, to koniec wielkiej kariery Iannone. On sam jednak się z tym nie zgadza.
"Otrzymałem najgorszy wyrok, jaki mogłem sobie wyobrazić. Rozerwali mi nim serce, zabierając największą miłość. Brak logiki w tych zarzutach, którym towarzyszą błędne fakty. Przyjdzie odpowiedni czas i miejsce... Bo na pewno się nie poddam. Wiedziałem, że mam do czynienia z potężnymi mocami, ale miałem nadzieję. Liczyłem na uczciwość i sprawiedliwość. Cierpię tak mocno, jak możecie sobie tylko wyobrazić. Kto choć raz próbował zniszczyć moje życie, ten wie ile siły mam w sercu. Jestem napędzany siłą niewinności i czystego sumienia" - napisał Iannone na Instagramie po ostatniej decyzji ws. jego dyskwalifikacji.
Czytaj także:
Siedem piruetów w jednym wyścigu. Tak prysły marzenia Bottasa
Ferrari mogło wszystkich zaskoczyć w GP Turcji