Karaś zaskakująco o dopingowej wpadce. "Cieszę się"
W maju Robert Karaś pobił rekord świata na dystansie 10-krotnego Iron Mana. Dwa miesiące później okazało się, że był na dopingu. Po kilku miesiącach od tych wydarzeń wyjawił, że wpadka ucieszyła go.
To morderczy dystans, ale Karaś dopiął swego. Mimo zdrowotnych problemów spełnił swoje marzenie i został nowym rekordzistą świata. Dystans pokonał w 164 godziny, 14 minut i 2 sekund.
Dwa miesiące później ujawniono, że podczas zawodów Karaś był na dopingu. W jego organizmie wykryto drostanolon, czyli środek należący do grupy sterydów anaboliczno-androgennych. Stosowany jest najczęściej u zawodników sportów walki czy kulturystów.
ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuowałKaraś tłumaczył się, jak zakazana substancja trafiła do jego organizmu. Fani wylali na niego lawinę krytyki. Sam zawodnik zapewnił podczas sesji pytań i odpowiedzi na Instagramie, że wyciągnął z tego wnioski.
Zapytany został też o to, czy rekord został mu odebrany. Jego odpowiedź mogła zaskoczyć.
"Tak, wynik został anulowany. Powiem wam, że z perspektywy czasu nawet się cieszę, bo normalnie bym tego nie powtarzał, a tak mam okazję zrobić to kilka dobrych godzin szybciej. Nie mogę się doczekać" - przekazał Karaś.
Jego celem jest pokonanie dystansu 10-krotnego Iron Mana w około 140 godzin. W przyszłości chce także startować w 20-krotnym Iron Manie.
Czytaj także:
Lider się nie zatrzymuje. Prestiżowe derbowe zwycięstwo Śląska
"Żenada". W sieci wrze po decyzji UEFA