Lucas Pouille nie czuje się bohaterem. "Byłem zdeterminowany, by wygrać dla całego narodu"

Francja pokonała 3:2 Belgię w rozegranym w Lille finale Pucharu Davisa. Decydujący punkt zdobył Lucas Pouille. - Chciałem dać do trofeum chłopakom. Wygrać i zabrać puchar do domu - powiedział bohater ostatniego meczu.

Marcin Motyka
Marcin Motyka
Lucas Pouille Getty Images / Lintao Zhang / Na zdjęciu: Lucas Pouille
Po czterech grach finału Francja remisowała z Belgią 2:2. O wszystkim decydować więc musiał ostatni pojedynek, w którym Lucas Pouille zmierzył się ze Steve'em Darcisem. Reprezentant gospodarzy wytrzymał presję, wygrał 6:3, 6:1, 6:0 i dał swojej reprezentacji wymarzony triumf.

- Przed wyjściem na kort byłem bardzo zdenerwowany, ale i zdeterminowany, by wygrać dla całego narodu - mówił Pouille. - Czas przed rozpoczęciem meczu bardzo mi się dłużył. Na szczęście był ze mną mój trener, więc mogłem przygotowywać się tak, jak zwykle. Chciałem dać do trofeum chłopakom. Wygrać i zabrać puchar do domu.

Pouille pierwszy raz w karierze występował w decydującej grze w Pucharze Davisa. Dla Darcisa był to szósty taki pojedynek. Wszystkie poprzednie wygrał. - Bardzo szanuję Steve'a. To świetny i doświadczony tenisista. Ale spodziewałem się, że w przeciwieństwie do piątkowego meczu z Goffinem będę miał większe szanse. Musiałem dobrze returnować i atakować forhendem. On starał się zwalniać grę, zagrywać slajsem, ale nie sprawiało mi to kłopotów - skomentował Francuz.

Choć tenisista z Grande-Synthe wygrał rozstrzygającą grę, nie czuje się bohaterem. - Wszyscy przyczyniliśmy się do tego zwycięstwa - ocenił. - Jestem bardzo dumny z całego zespołu. To dla mnie niezwykle emocjonalny moment. Bardzo chcieliśmy wygrać i udało nam się. Po 16 latach znów zdobyliśmy Puchar Davisa. Rzadko płaczę, ale tym razem nie wytrzymałem.

ZOBACZ WIDEO: Anita Cienciała: Tymek najbardziej cieszy się, kiedy wygrywa ze starszymi kolegami

Dla Francuzów to dziesiąty w historii triumf w Pucharze Davisa. Poprzednio wygrywali te rozgrywki w latach 1927-32, 1991, 1996 i 2001. - Jestem bardzo szczęśliwy. Napisaliśmy piękną historię - cieszył się Yannick Noah, kapitan Trójkolorowych.

Noah zdobył tytuł w zaledwie drugim roku pracy z reprezentacją. - To był fantastyczny weekend. Belgowie postawili nam trudne warunki, ale daliśmy radę. Nasz zespół był zjednoczony. Marzyliśmy o tym sukcesie. Od początku uznawałem, że posiadamy silną drużynę. Co prawda nie mamy pięciu najlepszych tenisistów na świecie, ale mamy ośmiu-dziewięciu zdolnych do gry na najwyższym poziomie.

Finał zakończył się wynikiem 3:2 dla Francji. Prócz Pouille'a punkty zdobywali Jo-Wilfried Tsonga, który w piątek pokonał Darcisa, oraz Richard Gasquet i Pierre-Hugues Herbert, którzy wygrali sobotniego debla. - Punkty dali nam wszyscy uczestnicy finału. To piękne - dodał Noah.

W przyszłym roku Francja będzie bronić trofeum. W I rundzie, w lutym, zagra z Holandią.

Czy Francja to najlepsza tenisowa reprezentacja na świecie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×