WTA Montreal: Powtórki sprzed dwóch lat nie będzie. Stara znajoma wyeliminowała Agnieszkę Radwańską!

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ANDRE PICHETTE /
PAP/EPA / ANDRE PICHETTE /
zdjęcie autora artykułu

Agnieszka Radwańska nie powtórzy triumfu na kortach w Montrealu z 2014 roku. W czwartkowym pojedynku III rundy zawodów Rogers Cup lepsza od Polki była Anastazja Pawluczenkowa, która zwyciężyła w trzech setach 6:4, 6:7(4), 6:1.

Krakowianka rozpoczęła czwartkowy pojedynek od serwisu wygranego "na sucho" i już w drugim gemie miała break pointa. Rosjanka oddaliła jednak niebezpieczeństwo, by wyrównać na po 1, po czym sama ruszyła do ataku. 25-latka z Moskwy przełamała serwis Polki do zera. Zaczęło się od prostego błędu Agnieszki Radwańskiej, a następnie Anastazja Pawluczenkowa bezwzględnie wykorzystała słabsze drugie podanie rywalki, posyłając trzy znakomite returny.

W szóstym gemie czwarta rakieta globu odrobiła straty. Pierwszego break pointa nie wykorzystała, gdyż posłała bekhend w aut. Przy drugim pomogła jej Rosjanka, popełniając podwójny błąd. Ale radość z wyrównania stanu meczu nie trwała długo. Kilka znakomitych returnów pozwoliło Pawluczenkowej przejąć inicjatywę w wymianach, które zwieńczyła winnerami z bekhendu. Przy trzecim break poincie Polka została zmuszona do błędu i gem lacostowski padł łupem Rosjanki.

Kolejne trzy gemy zostały wygrane przez podające do zera i tym samym w całym secie zwyciężyła Pawluczenkowa 6:4. Rosjanka zakończyła tę część spotkania pewnym uderzeniem z forhendu. Był to jej 17 winner w partii otwarcia, oprócz tego popełniła 14 błędów własnych. Radwańska skończyła wówczas siedem piłek i miała tylko trzy pomyłki, ale inicjatywa na korcie centralnym kompleksu Stade Uniprix wyraźnie należała do Rosjanki.

W drugiej odsłonie obraz gry nie ulegał początkowo zmianie. Pawluczenkowa grała bardzo pewnie, trzymała piłkę w korcie i korzystała ze słabszego podania 27-letniej krakowianki. Tak było w pierwszym gemie i tak też było w trzecim gemie, w którym przełamanie dała jej niesamowita kombinacja returnu oraz kończącego forhendu. Dopiero wówczas w grze Polki pojawił się przebłysk, który pozwolił jej odrobić straty. Radwańska wróciła nawet ze stanu 0-40 w piątym gemie, by po zmianie stron doprowadzić do wyrównania.

ZOBACZ WIDEO WTA, Montreal: Radwańska - Pawluczenkowa: firmowa akcja Polki

{"id":"","title":""}

Utrata prowadzenia w drugim secie nie zniechęciła 19. rakiety świata. Tenisistka z Moskwy konsekwentnie grała agresywnie na returnie, czym sprawiła sporo problemów naszej reprezentantce. Radwańska była bezsilna, kiedy rywalka wpakowała w wolny kort winnera z forhendu i przełamała jej podanie do zera. Później Rosjanka pewnie utrzymała własny serwis, podobnie zresztą jak krakowianka, i była o krok od zwycięstwa.

Kiedy Pawluczenkowa zmusiła Polkę do błędu i wypracowała dwa meczbole, stał się mały cud. Najpierw Radwańska zaskoczyła rywalkę returnem, a kiedy serwis opuścił Rosjankę, to młodsza z tenisistek minimalnie się pomyliła. Nerwy wzięły górę i zawodniczka z Moskwy przegrała także kolejny punkt. Przy break poincie piłka zahaczyła o taśmę i spadła po stronie Pawluczenkowej. W taki oto sposób krakowianka wróciła do gry.

Polka odżyła i po raz pierwszy od gema otwarcia objęła prowadzenie. Decydującego przełamania jednak nie zdobyła i o losach seta musiał decydować tie break. 13. gema znakomicie rozpoczęła Rosjanka, która dwukrotnie doskonale trafiła bekhendem i wysunęła się na 3-0. To, co wydarzyło się później, zaskoczyło wszystkich. Najpierw dwa świetne serwisy krakowianki, potem wpakowany w siatkę forhend jej rywalki i na zmianę stron panie schodziły przy wyniku remisowym. Po chwili Pawluczenkowa popełniła podwójny błąd, a Radwańska znów wygrała swoje serwisy i miała trzy setbole. Przy drugim Rosjanka posłała prostą piłkę w aut, co było najlepszym podsumowaniem tego, jak wielką szansę na zwycięstwo zmarnowała w drugiej partii.

Statystyki meczu Agnieszki Radwańskiej z Anastazją Pawluczenkową
Statystyki meczu Agnieszki Radwańskiej z Anastazją Pawluczenkową

Trener Rosjanki zrobił w przerwie wszystko, aby jego podopieczna wyrzuciła z głowy to, co zaszło w poprzednim secie. I udało mu się, ponieważ Pawluczenkowa nie musiała bronić ani jednego break pointa w decydującej odsłonie. W czwartym gemie Polka nie wykorzystała doskonałej okazji na wyrównanie, po czym dwukrotnie dała się przełamać. Pawluczenkowa znów wykorzystała słabszy serwis Radwańskiej, a cały pojedynek zwieńczyła po 128 minutach asem serwisowym.

Porażka Radwańskiej w III rundzie Rogers Cup oznacza, że uzyska ona tylko 105 punktów do rankingu WTA. Nie jest to wynik zadowalający dla Polki, ponieważ może ją kosztować utratę czwartego miejsca w światowej klasyfikacji na rzecz Simony Halep. Rumunka pewnie zameldowała się już w ćwierćfinale kanadyjskiej imprezy i jeśli pokona w piątek Swietłanę Kuzniecową, to będzie czwarta. Rezultat Polki jest także niepokojącym sygnałem przed jej występem w turnieju olimpijskim, który w Rio de Janeiro zostanie rozegrany w dniach 6-14 sierpnia.

Rozstawiona z "16" Pawluczenkowa odniosła pierwsze w obecnym sezonie zwycięstwo nad zawodniczką z Top 10 rankingu WTA i po raz pierwszy w karierze osiągnęła ćwierćfinał imprezy Rogers Cup. Radwańską, z którą zna się doskonale już od czasów juniorskich, pokonała po raz trzeci (bilans spotkań w głównym cyklu wynosi 4-3 dla Polki). Jej piątkową przeciwniczką w pojedynku o półfinał turnieju w Montrealu będzie Amerykanka Madison Keys, która pokonała Venus Williams 6:1, 6:7(2), 6:3.

Rogers Cup, Montreal (Kanada) WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,714 mln dolarów czwartek, 28 lipca III runda gry pojedynczej:

Anastazja Pawluczenkowa (Rosja, 16) - Agnieszka Radwańska (Polska, 4) 6:4, 6:7(4), 6:1

Źródło artykułu: