Agnieszka Radwańska marzy o tytule wielkoszlemowym: Kilka razy byłam blisko

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / WALLACE WOON
/ WALLACE WOON
zdjęcie autora artykułu

Agnieszka Radwańska nie może się już doczekać nowego otwarcia sezonu i kolejnych szans na zdobycie upragnionego tytułu wielkoszlemowego. Krakowianka niejeden raz była bardzo bliska szczęścia.

Agnieszka Radwańska z pewnością dostała zastrzyk pozytywnej energii po zwycięstwie w kończących sezon zmaganiach w Singapurze. Polska tenisistka nie przestaje jednak marzyć o zdobyciu najbardziej prestiżowego trofeum - tytułu wielkoszlemowego. Pierwszą szansę będzie miała już pod koniec stycznia na kortach Australian Open.

- Moim celem jest oczywiście zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym - powiedziała Radwańska. - Jeszcze mi się to nie udało, więc robię wszystko, co w mojej mocy, aby zdobyć tytuł.

Krakowiankę niejeden raz zaledwie kilka kroków dzieliło od zdobycia pierwszego tytułu wielkoszlemowego. W 2012 roku na trawiastych kortach Wimbledonu przegrała finałowe starcie z Sereną Williams, natomiast sezon później w tym samym miejscu po dramatycznym półfinałowym pojedynku uległa Sabinie Lisickiej. Szansę miała również w 2014 roku w Australii oraz w sezonie 2015 ponownie w stolicy Anglii.

- Kilka razy byłam blisko, ale nigdy nie udało mi się wygrać siedmiu meczów z rzędu - dodała Polka, która rozpocznie sezon na piątej pozycji w rankingu WTA.

Polskie siatkarki wyleciały do Turcji

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu:
Czy Agnieszka Radwańska wygra Australian Open 2016?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (31)
avatar
gatto
28.12.2015
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Radwa marzy, jak Jozin z bażin. Coś mi się wydaje, że te marzenia po raz kolejny spełzną na niczym.  
avatar
kici kici
28.12.2015
Zgłoś do moderacji
3
2
Odpowiedz
Zrobię wszystko by wyglądać dobrze na players party,.czyli dobra kiecka, zero bicepsa i szczupła nóżka.  Isia  
avatar
Kike
28.12.2015
Zgłoś do moderacji
4
4
Odpowiedz
Takie odczucie jakbym już to czytał. I to nie raz. Współczuję sportowcom, że ciagle muszą mówić jedno i to samo. To musi być męczące.