Dyrektor Rolanda Garrosa wyjaśnił przyczyny dramatycznego incdydentu

Podczas wtorkowego ćwierćfinału Rolanda Garrosa pomiędzy Jo-Wilfiedem Tsongą a Keiem Nishikorim na kibiców spadła blacha. Gilbert Ysern, dyrektor turnieju, wyjaśniał przyczyny tego zdarzenia.

Marcin Motyka
Marcin Motyka
- Na kibiców z wysokości trzech metrów spadła aluminiowa blacha, która znajdowała się w pobliżu tablicy wyników. Trzy osoby trafiły do naszej publicznej lecznicy, znajdującej się na obiekcie Rolanda Garrosa. Dwie z nich nie zostały ranne. Jedna, młody chłopak, wielki fan Tsongi, wrócił na trybuny, by kontynuować oglądanie meczu. Tylko jedna osoba odniosła obrażenia i z ciętą raną na nadgarstku została odwieziona przez nas do szpitala - mówił Gilbert Ysern.
Dyrektor Rolanda Garrosa powiedział, że przed rozpoczęciem turnieju wszystkie paryskie areny zmagań zostały dokładnie sprawdzone i ocenione jako bezpieczne. - W tej chwili jesteśmy na etapie ekspertyz, które przeprowadzamy wraz z zewnętrzną firmą, która sprawdzała korty również przed rozpoczęciem turnieju. Francuz zapewnił, że do podobnego zdarzenia na korcie im. Philippe'a Chatriera już nie dojdzie. - W środę rano wszystko ponownie dokładnie sprawdzimy, a ten nieszczęsny element zastąpimy innym.

- Działam przy tym turnieju od ponad 30 lat i z takim wypadkiem spotykam się po raz pierwszy - dodał Ysern, który drugi raz podczas tegorocznej edycji Rolanda Garrosa musi zapewniać, że paryskie korty są bezpieczne. Pierwszy niespodziewany incydent miał miejsce w dniu otwarcia turnieju, gdy do schodzącego do szatni Rogera Federera podbiegł nastoletni chłopiec, a ochrona zareagowała z dużym opóźnieniem. - Kort to nasze miejsce pracy, gdzie powinniśmy się czuć bezpiecznie - grzmiał wówczas Szwajcar.

Lecz nie ma wątpliwości, że wtorkowe zdarzenie był o wiele groźniejsze i przy braku szczęścia mogło pochłonąć ofiary śmiertelne.

Roland Garros: Z nieba do piekła i z powrotem. Jo-Wilfried Tsonga w półfinale

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×