Lukas Rosol: Janowicz zostałby mistrzem, gdyby mu wyszło jedno uderzenie
- Jerzy jest świetnym tenisistą, ma potężne uderzenia. Gdyby mu wyszło jedno zagranie, on zostałby mistrzem - mówił Lukas Rosol, nowy mistrz turnieju Winston-Salem Open.
Rosol przyznał, że kluczowym momentem spotkania był dziesiąty gem trzeciego seta, w którym obronił dwie piłki meczowe. - Przy meczbolach mówiłem do siebie, że muszę zagrać solidnie. Gdybym popełnił błąd, przegrałbym. Musiałem też uważać, bo gdyby jemu wyszło jedno uderzenie, on zostałby mistrzem. W tym momencie musiałem grać bezbłędnie, nie myślałem o tym, co może wydarzyć się w kolejnych gemach - stwierdził 29-latek z Przerowa, który został czwartym tenisistą w tym sezonie, który zdobył tytuł po obronie meczbola. Wcześniej dokonali tego Rafael Nadal (w Rio de Janeiro), Grigor Dimitrow (Queen's Club) i John Isner (Atlanta).
Dla czeskiego tenisisty był to trzeci finał w obecnym sezonie, ale dopiero pierwszy wygrany. - W Bukareszcie przegrałem z Dimitrowem, ale pokazałem dobry tenis, więc byłem zadowolony z tego osiągnięcia. W turnieju w Stuttgarcie, gdzie przegrałem z Roberto Bautistą, główną nagrodą był samochód, a ja jestem wielkim fanem motoryzacji, więc była to dla mnie dodatkowa motywacja i ta porażka bardzo mnie zasmuciła. Przed tym finałem powiedziałem sobie, że muszę w końcu zdobyć tytuł w tym sezonie - wspominał Rosol, który poprzednie mistrzostwo w głównym cyklu zdobył przed rokiem w Bukareszcie.By wygrać tytuł, Czech musiał rozegrać tylko trzy pełne mecze. Janowicz łącznie z finałem zagrał sześć. - To zawsze jest korzystne, gdy grasz mniej meczów, bo możesz zaoszczędzić energię. Jerzy miał kilka trzysetowych spotkań i półfinał rozgrywał w nocy, a ja swój skończyłem nieco wcześniej. Myślę, że to było moją przewagą i że wyglądałem lepiej fizycznie od niego - zakończył.