Dominacja Nadala, historyczny Murray, polski Wimbledon - ATP 2013 w pigułce

Marcin Motyka
Marcin Motyka
Wawrinka zburzył hierarchię

Niemcy o takich ludziach mówią multi-kulti. Stanislas Wawrinka reprezentuje Szwajcarię, ale jego korzenie sięgają ziem polskich, czeskich i węgierskich. Lozańczyk od zawsze pozostawał w cieniu wielkiego rodaka, Rogera Federera, ale w 2013 roku to właśnie on stał się postacią numer jeden w szwajcarskim tenisie. W czasie, gdy Federer zmagał się z kryzysem, Wawrinka zachwycał cały tenisowy świat, na przestrzeni całego sezonu prezentując równą i znakomitą formę, poczynając już od styczniowego Australian Open, gdzie rozegrał magiczny pięciosetowy bój z Novakiem Djokoviciem. 27-letni tenisista na dobre zadomowił się w ścisłej światowej czołówce i po raz pierwszy w karierze wystąpił w Finałach ATP World Tour. Wawrinka w minionym sezonie wygrał dziewięć meczów z tenisistami z Top 10 rankingu, pokonując choćby w US Open broniącego tytułu Murraya. Dla porównania Federer odniósł tylko cztery takie zwycięstwa.

Trzęsienie ziemi przy Church Road

Wimbledon 2013 roku zostanie zapamiętany jako jeden z najbardziej sensacyjnych turniejów ostatnich kilkudziesięciu lat. Nim na dobre rozkręcił się, już stracił jedną z największych gwiazd i faworyta do końcowego sukcesu - Rafaela Nadala, który przegrał ze Steve'em Darcisem. Ledwie jedną rundę dalej zawędrował siedmiokrotny mistrz, Roger Federer, przegrywając z grającym tego dnia na kosmicznym poziomie Serhijem Stachowskim. Z wimbledońską trawą bardzo wcześnie pożegnali się także: Jo-Wilfried Tsonga, John Isner, Milos Raonić (w II rundzie), Richard Gasquet, Kei Nishikori (w III rundzie), czy Stanislas Wawrinka, który potknął się już na pierwszej przeszkodzie. To właśnie m.in. dzięki tym wydarzeniom mieliśmy przy Church Road polski ćwierćfinał.
Gasquet wrócił, gdzie jego miejsce

Już jako nastolatek potrafił wygrywać z najlepszymi. W 2007 roku zagrał o finał Wimbledonu. Richard Gasquet na pierwszy rzut oka ma wszystko co potrzebne, by być jedną z czołowych postaci rozgrywek, jednak zawsze czegoś mu brakowało. Wszystko się zmieniło, gdy trenerem Francuza został Riccardo Piatti. Gasquet już nie tylko czarował jednoręcznym bekhendem, ale i zaczął wygrywać ważne mecze. Pod wodzą Piattiego tenisista z Beziers dotarł do półfinału US Open i wrócił do pierwszej dziesiątki rankingu. Byłby to dla niego wymarzony sezon, gdyby nie fakt, iż w czasie Finałów ATP World Tour twórca jego sukcesów niespodziewanie zerwał z nim współpracę.

Hiszpania to nie tylko Nadal

Mówiąc "Hiszpania" niemal każdy fan tenisa natychmiast przywołuje na myśl postać Nadala, ewentualnie Ferrera, ale w 2013 roku wybitnymi osiągnięciami popisali się również inny reprezentanci tego kraju. Pablo Carreno rozpoczynał sezon na 654. miejscu na świecie, ale dzięki serii wspaniałych wyników w turniejach ITF Futures (siedem triumfów) i Challengerach, w których odniósł dwie wygrane, na koniec sezonu awansował w rankingu o 590 pozycji i zakończył rozgrywki jako 64. rakieta globu.

Natomiast weteran Tommy Robredo dokonał rzeczy niebywałej. W Roland Garros jako pierwszy gracz w historii Ery Otwartej wygrał trzy kolejne mecze, wychodząc ze stanu 0-2 w setach. 31-latek z Hostarlic dochodząc do dwóch wielkoszlemowych ćwierćfinałów (Roland Garros i US Open) udowodnił, że mimo zaawansowanego wieku i licznych kontuzji, z którymi zmagał się w przeszłości, wciąż stać go na wielkie wyniki.

Czeska dominacja

Godłem państwowym Czech jest lew. Reprezentacja naszych południowych sąsiadów znów pokazała iście lwią dominację w Pucharze Davisa. Czesi w 2013 roku triumfowali w tych rozgrywkach po raz drugi z rzędu, pewnie pokonując Szwajcarię, Kazachstan, Argentynę, a w finale Serbię. Od czasu wprowadzenia Grupy Światowej (1981 rok) Czesi stali się szóstą ekipą, która triumfowała w Pucharze Davisa dwa razy z rzędu, a Radek Stepanek został pierwszym tenisistą w dziejach, który w dwóch kolejnych latach wygrał piątą, decydującą grę w finałowej rozgrywce.

Młode wilki nie potrafią kąsać

- Gdy w rozgrywkach nie będzie już żadnych Federerów, przejmiemy władzę - powiedział w imieniu swoim oraz kolegów z grupy "młodych wilków", "wschodzących" gwiazd", "młodych strzelb" (zwrotów określających to towarzystwo istnieje bez liku) Bernard Tomic. Wielki rodak Tomicia, Lleyton Hewitt, czy też Marat Safin, którzy zaczynali swoje kariery z początkiem XXI wieku, nie czekali aż zakończy się era Samprasa i Agassiego, tylko sami bezceremonialnie pokazali starzejącym się mistrzom miejsce w szyku. Obecne młode pokolenie nie jest do tego zdolne. Owszem, zdarzają im się pojedyncze "wystrzały", ale w ogólnym rozrachunku Jerzy Janowicz, Milos Raonić, Grigor Dimitrow i reszta tego grona nie są w stanie nawiązać równorzędnej walki z tenisistami ze ścisłego topu. Rozgrywkom ATP potrzebny jest napływ świeżej krwi. W czołowej "100" rankingu znajduje się jedynie trzech graczy, którzy nie ukończyli jeszcze 22 lat, ale żaden z nich nie mieści się w pierwszej "50". Natomiast najwyżej notowany nastolatek, 18-letni Nick Kyrgios, jest ledwie 182. rakietą globu. Pokoleniu młodych wilków nie można odmówić jednego - władze męskiego tenisa skutecznie lansują ich postacie. Ich status jest wyraźnie niewspółmierny do wyników, które osiągają. A dowcipem jest umieszczanie w tym gronie 24-letniego (!) Benoita Paire'a, tenisisty jeszcze nie w pełni ukształtowanego, ale na pewno już nie będącego na dorobku.

Genialny finisz Djokovicia

Od czasu porażki w finale US Open z Nadalem nie przegrał ani jednego meczu. Novak Djoković stracił w październiku pierwsze miejsce w rankingu na rzecz swojego wielkiego hiszpańskiego rywala, ale zaliczył wyborna końcówkę. Wygrał 24 kolejne spotkania, triumfując w pięciu turniejach, w tym w Finałach ATP World Tour. Nie powiodło mu się jedynie z reprezentacją kraju w finale Pucharu Davisa. Serbowie przegrali z Czechami, ale Djoković zadanie wykonał, wygrywając oba pojedynki singlowe. Po wspaniałym finiszu sezonu 2013 belgradczyk z wielkimi nadziejami patrzy na start nowej kampanii męskich rozgrywek.
Biały sport nie taki biały

To, że określenie "biały sport" nie pasuje do współczesnego tenisa wiadomo nie od dziś. Od czasu nastania Ery Otwartej i przypływu wielkich pieniędzy, tenis przeszedł transformację. Tenisiści imają się różnorakich sposobów, by wygrywać kolejne mecze, a co za tym idzie, być znanymi i bogatymi osobistościami. Sprawia to także, iż coraz trudniej mówić o tenisie jako o krystalicznym sporcie bez żadnej skazy. W 2013 roku kilka afer, w tym dopingowe z udziałem Viktora Troickiego i Marina Cilicia oraz bukmacherska, w której Guillermo Olaso został oskarżony o ustawianie spotkań, nieco nadszarpnęły wizerunkiem tej dyscypliny. Jednak musimy pamiętać, iż dopóki w tenisie będą hojni sponsorzy, którzy z chęcią będą wydawać wielkie pieniądze - a jest ich z każdym rokiem coraz więcej - dopóty tenis ciągle będzie się rozwijał i pozostanie jednym z najpopularniejszych sportów na kuli ziemskiej.

Wolno, wolno, coraz wolniej...

Ogólny trend, by zwalniać nawierzchnie, zbiera swoje żniwo. Spowalnianie i homogenizacja nawierzchni powodują, że we współczesnym tenisie jest coraz mniej miejsca na subtelną, techniczną grę. Beneficjentami takiego obrotu spraw są tenisiści, którzy na pierwszym miejscu stawiają regularność, dysponujący nadludzkimi zdolnościami atletycznymi, mogący przebijać piłkę nad siatką w nieskończoność. Niestety wpływa to także na jakość widowisk. Gra staje się jednowymiarowa, w najważniejszych fazach najbardziej prestiżowych imprez zawodnicy coraz częściej raczą widzów niestrawnymi widowiskami, po których na długi czas odechciewa się tenisa. Turniejów rozgrywanych w 2013 roku na naprawdę szybkich (nie tylko z nazwy) nawierzchniach można policzyć na palcach jednej ręki. Zaś tych, które odbywały się na bardzo wolnych podłożach, było aż nadto.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Najważniejsze wydarzenie 2013 roku w rozgrywkach ATP to:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×