Wimbledon zmienił wszystko - rozmowa z Petrą Kvitovą, mistrzynią wielkoszlemową
Była pani największą gwiazdą turnieju w Katowicach. Jakie były pani odczucia związane z imprezą?
- To był bardzo dobry turniej, zwłaszcza jak na jego pierwszą edycję. W moim odczuciu wszystko było należycie przygotowane. Korty były starannie wykonane, zarówno turniejowe, jak i treningowe, piłka nie odbijała się na nich krzywo. Jedzenie też było dobre, byłam bez trenera, więc tego nie widział [śmiech]. Wszystko odpowiednio się ułożyło.
Skąd pomysł, by jeździć bez opieki trenera, nawet na wielkie imprezy?
- David musi czasami pobyć w domu, ma dziewczynę i dzieci. To ważne dla wszystkich trenerów, by czasami byli z rodziną. Dlatego od czasu do czasu sama jeżdżę na turnieje i nawet mam dobre wyniki [Kvitová wygrała bez trenera turnieje w Paryżu, Montrealu i Dubaju - przyp. red.]. Przyznam, że czasami nawet to lubię, ale z drugiej strony nie można przesadzać, trener jest potrzebny.
W kraju, w którym tenis jest tak popularny, brak turnieju WTA musi być niezwykle dokuczliwy.
- Turniej wciąż się odbywa, choć jest mniejszy [ITF o puli 100 tys. dolarów - przyp. red.]. Nie wiem wszystkiego, jak wyglądają kwestie sponsorskie i finansowe. Szefem imprezy jest mój czeski menedżer i stara się przyciągnąć jak najlepsze tenisistki. W tym roku wystąpią Lucie Šafářová i Klára Zakopalová, sama grałam w nim dwa lata temu. Teraz nie mogę, bo jestem w Top 10 i nie pozwalają na to przepisy. Sytuacja finansowa turnieju w Pradze była trudna, więc wypadł z kalendarza.
Namiastką takiej rywalizacji jest czeska liga? Czołowki czescy tenisiści zawsze chętnie w niej występują.
- Kibice są niesamowici. Gdy gramy u siebie, można naprawdę poczuć atmosferę, bardzo nam to pomaga. Ale nawet teraz, gdy grałyśmy w Palermo [mecz półfinałowy Pucharu Federacji z Włoszkami - przyp. red.], kibice przyjechali za nami. Zawsze dobrze widzieć fanów na trybunach, którzy są z nami punkt po punkcie w meczu, niezależnie od tego, czy się przegrywa, czy prowadzi, to zawsze jest miłe. To bardzo dla nas ważne.
Podczas finału turnieju w Dubaju na trybunach pojawił się Lukáš Rosol. Jak blisko siebie są kobieca i męska reprezentacja narodowa?
- Wiedziałam, że na trybunach był też Jan Hájek. Za to, gdy Lukáš wygrał niedawno swój pierwszy turniej w Bukareszcie, wysłałam mu SMS-a. Utrzymujemy kontakty z męską reprezentacją, ale też nie za często. Choć oczywiście świetnie jest mieć tak silną drużynę także wśród mężczyzn.
niedziela, 5 maja 2013
Robert Pałuba
z Madrytu
robert.paluba@sportowefakty.pl
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)