Rafael Nadal: Wciąż nie wiem, kiedy wrócę na kort

- Gdy dużo wygrywasz, ciężko jest przerwać - tłumaczył Rafael Nadal swoją motywację przed występem na Wimbledonie mimo kontuzji kolana. Prawdopodobnie ostatnim w sezonie.

Robert Pałuba
Robert Pałuba

W niezwykle obszernym wywiadzie, udzielonym gazetom "La Gazetta dello Sport", "Daily Mail", "Marca" oraz "L'Équipe", Rafael Nadal szczegółowo opowiada o swoich odczuciach dotyczących obecnego sezonu, zmian w grze i walki z poważną kontuzją. Hiszpan wciąż pozostaje optymistą i wierzy, że stać go na powrót do gry na najwyższym poziomie.

Kiedy ten powrót nastąpi? Tego jeszcze nie wiadomo. - Wciąż nie jestem w stanie, który umożliwiłby mi powrót na kort. Jeszcze nie miałem w ręku rakiety - cytuje byłego lidera rankingu "L'Équipe". Nie ma jednak mowy o zaprzestaniu przygotowań. - I tak ciężko trenuję. Pływam kilometr dziennie, dużo ćwiczę na siłowni.

Nadal zapowiada, że tym razem nie będzie się śpieszyć z powrotem do rywalizacji: - Obraz w mojej głowie jest bardzo klarowny: najpierw w pełni wyzdrowieję, wyleczę uraz do samego końca, a potem będę się zastanawiać, gdzie i kiedy wznowię występy - mówi hiszpański zawodnik.

Jedenastokrotny mistrz turniejów Wielkiego Szlema wciąż ma jednak w pamięci demony sezonu 2009, kiedy za szybko wrócił na korty (jego wuj i trener, Toni Nadal mówił w wywiadach, że już w tamtym sezonie należało na dłużej przerwać występy): - Nie wrócę, póki kontuzja nie będzie w stu procentach wyleczona. Nie chcę więcej wychodzić na kort, nie będąc pewnym, czy jestem całkowicie sprawny.

- Bóle przyszły w Indian Wells, potem musiałem zrezygnować z występu w półfinale w Miami - tłumaczy Nadal historię urazu kolana, który wykluczył go z rozgrywek. Po poddaniu pojedynku z Murrayem w Miami, Hiszpan przeszedł dwutygodniową terapię, która umożliwiła mu ponowne podbicie europejskiej mączki: - Na kortach ziemnych było lepiej, bo ta nawierzchnia mniej obciążała moje kolano. Do czasu.

Kryzys przyszedł podczas najważniejszego turnieju, wielkoszlemowego Rolanda Garrosa, mimo że widzom z zewnątrz ciężko było zauważyć, by hiszpańskiemu mistrzowi rakiety dokuczały problemy natury fizycznej. W przypadku Hiszpana objawiają się one zazwyczaj w postaci skrajnie defensywnej gry i obojętnej, apatycznej postawy podczas pojedynków. Co się zatem stało w Paryżu?

- Przed półfinałem Rolanda Garrosa ponownie zaczął dokuczać mi bardzo silny ból w kolanie. Ostatnie dwa mecze w Paryżu zagrałem dzięki zastrzykom przeciwzapalnym - wyznaje Nadal. - Z drugiej strony, mam wrażenie, że jeszcze nigdy nie grałem tak dobrze na ceglanej mączce, jak w tym sezonie - dodał tenisista z Manacor, który w bieżącym sezonie pobił kolejny rekord na kortach ziemnych, wygrywając na czerwonej mączce 50 kolejnych setów.

Nadal był szczególnie krytykowany za fatalny występ na kortach trawiastych w Halle i brak zaangażowania w ćwierćfinałowym pojedynku z Philippem Kohlschreiberem. Sugerowano także, że start w Niemczech był niepotrzebnym obciążeniem i mógł walnie przyczynić się do tak poważnej kontuzji. Hiszpan jest odmiennego zdania.

- Nie sądzę, by był to błąd. Chciałem wystąpić na Wimbledonie. By się do tego przygotować, musiałem pojechać do Halle. Gdy dużo wygrywasz, ciężko jest przerwać. Ostatecznie błędem był sam start w Londynie.

Przed samym Wimbledonem sytuacja była już jednak bardzo trudna: - Nie było wyboru: albo zastrzyki, albo nie gram. Bez nich w ogóle nie przystąpiłbym do Wimbledonu. Już tydzień wcześniej moje treningi przebiegały tragicznie, ale i tak chciałem spróbować.

Mówiąc o kontuzji, Nadal potwierdza powszechną opinię, że ból jest nieodłącznym elementem wyczynowego uprawiania sportu. - Myślę, że każdy sportowiec, który prezentuje pewien poziom, musi zmagać się z bólem - komentuje, przyzwyczajony do niego w ciągu 11 lat zawodowej kariery. - Wszystko zależy od jego skali, każdy ma inną tolerancję. Sądzę, że moja jest dość wysoka, od początku byłem tego uczony. Wpajano mi, że muszę przetrwać.

W ostatnich miesiącach wiele mówiło się także o tenisowej przyszłości Hiszpana. Sugerowano, że powinien do niezbędnego minimum ograniczyć występy na kortach twardych, czy wręcz je porzucić, a także zmienić styl gry na bardziej ofensywny, by unikać niekończących się wymian, odbijających się potem na zdrowiu tenisisty.

- Przecież moja gra już niesamowicie się zmieniła! Znacznie bardziej, niż u większości tenisistów w stawce - zaznacza Nadal. - Dzisiaj w czasie spotkań wcale nie biegam więcej niż Federer czy Djoković. Baza pozostanie jednak taka sama, taki mam styl. Jeśli ktoś czeka na akcje serwis-wolej w moim wykonaniu, to niestety się nie doczeka - żartobliwie podsumowuje swoją wypowiedź.

Mimo tak długiej przerwy, Nadal pozostaje optymistą i wierzy, że będzie w stanie ponownie wrócić do najwyższej dyspozycji, która umożliwi mu walkę o najcenniejsze tenisowe trofea.

- Wygrałem w tym roku w Paryżu, prowadziłem w rankingu Race, byłem bardzo mocny. Aż do Rolanda Garrosa, był to jeden z moich najlepszych sezonów. Podobała mi się moja gra, czułem, że mogę wygrać dosłownie każdy turniej. Dlaczego miałbym do tego nie wrócić? Nie boję się o fizyczne aspekty mojej gry.

Powrót w bieżącym sezonie wydaje się być jednak już nierealny. Sam Hiszpan, znany z tego, że nie wybiega myślami dalej niż do najbliższego meczu, jako cel stawia sobie solidne przygotowanie do pierwszego turnieju Wielkiego Szlema w roku 2013: - Moim priorytetem jest rozpoczęcie przyszłego sezonu w optymalnych warunkach, najpierw w Dausze, potem podczas Australian Open.

*
Pełną treść wywiadu, zawierającą także opinie Nadala m.in. o nachodzących zmianach w zawodowych rozgrywkach, turniejach na kortach twardych, triumfie Murraya w Nowym Jorku, znaczeniu igrzysk olimpijskich i Pucharu Davisa czy wielomilionowym kontrakcie z serwisem pokerowym można znaleźć w jednej z czterech wymienionych na wstępie gazet.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×