Przestali mnie nienawidzić - rozmowa z Danielem Köllererem, drugą rakietą Austrii

Awansując z każdym tygodniem w górę rankingu ATP, Daniel Köllerer pojawia się na coraz to większych tenisowych imprezach. Jego postać przyciąga na trybuny rzesze głodnych emocji fanów. Nie tylko z powodów czysto tenisowych. O swojej specyficznej postawie na korcie opowiadał nam podczas turnieju ATP w szwedzkim Båstad.

Marek Furjan
Marek Furjan

Marek Furjan: Jesteś świeżo po spotkaniu z Fernando Verdasco, jednym z czołowych tenisistów świata. Byłeś bardzo bliski wygrania tego pojedynku. Proszę Cię o krótki komentarz.

Daniel Köllerer: - Miałem wiele szans w tym meczu, niestety nie wszystkie z nich wykorzystałem. Być może końcowe fragmenty spotkania były zbyt nerwowe. Uważam jednak, że był to bardzo dobry mecz i zasłużyłem na wygraną. Po zejściu z kortu Fernando pogratulował mi dobrej postawy i powiedział, że miał wiele szczęścia i nie zasłużył tego dnia na zwycięstwo.

Czy był to dla Ciebie wyjątkowy mecz? Niezbyt często masz okazję zmierzyć się na korcie z zawodnikiem z pierwszej dziesiątki rankingu…

- Oczywiście wielką przyjemnością jest możliwość konkurowania z zawodnikiem znajdującym się aktualnie w Top10. Poza kortem Verdasco jest jednak moim kolegą, utrzymujemy dobre relacje. Jedyne, czego żałuję to fakt, że nie zszedłem z kortu jako zwycięzca.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z tenisem? Dlaczego Twój wybór nie padł na inny sport?

- Wybrałem tenis, ponieważ jestem typem człowieka, który uwielbia walczyć samodzielnie. Nie wyobrażam sobie uprawiania sportu drużynowego, w którym na sukces składa się praca sześciu, czy jedenastu osób. W wieku trzynastu, czy czternastu lat uprawiałem narciarstwo zjazdowe. Później podjąłem decyzję o skoncentrowaniu się na tenisie.

Jesteś znany ze swojego specyficznego zachowania na korcie. Będąc juniorem Twój sposób bycia w czasie meczu był podobny?

- Jako junior zachowywałem się jeszcze gorzej. Obecnie sumiennie pracuję nad swoją postawą z psychologiem. Jestem zadowolony z efektów tej współpracy. Widzę poprawę mentalną, a co najważniejsze idę do góry w rankingu.

Jest w Twoim zachowaniu element robienia show dla publiczności?

- Nie. To wszystko jest dla mnie. Taki sposób bycia pomaga mi w osiąganiu dobrych wyników. Takim zachowaniem mobilizuję sam siebie, nie potrzebuję poparcia z trybun.

Czy jest element w Twojej grze, który chciałbyś znacznie poprawić?

- Tak. Dążę do znacznej poprawy serwisu. Może nie całego ruchu serwisowego, ale chcę dodać do niego trochę siły, aby piłki latały szybciej.

Jeżeli mógłbyś zagrać mecz przeciwko jednemu, wybranemu przez Ciebie przeciwnikowi, kto nim by został?

- Chciałbym zmierzyć się na korcie z Rogerem Federerem. Po drugiej stronie siatki mógłby stanąć też John McEnroe. Gdybyśmy zagrali na mączce z pewnością byłaby świetna zabawa.

Czy z obecnie grających tenisistów jest jakikolwiek, z którym nie lubisz grać lub którego styl gry Ci nie odpowiada?

- Nie. Nie boję się nikogo i staram się koncentrować na swojej postawie na korcie. Jeżeli tylko mam dobry dzień, jestem w stanie nawiązać walkę niemal z każdym.

Po zakończeniu kariery chciałbyś być zapamiętany jako jedna z najbardziej charakterystycznych i barwnych postaci w ATP, czy jako zawodnik, który ma na koncie wiele cennych zwycięstw?

- Zdecydowanie chciałbym być zapamiętany jako dobry zawodnik. Tak jak wspomniałem, moje zachowanie jest tylko i wyłącznie dla mnie i nie musi się podobać publiczności.

Żałujesz jakichkolwiek zachowań podczas meczów z Twoim udziałem?

- Jasne, że tak. Żałuję wielu zachowań, jednak nie jestem w stanie cofnąć czasu. Gdybym miał taką możliwość, z pewnością o wiele wcześniej zacząłbym współpracę z moim psychologiem. Być może wtedy uniknąłbym kilku z gestów, które nie były na miejscu.

Twój obecny trener, Hannes Puhringer, wydaje się być nadzwyczaj spokojnym i opanowanym człowiekiem. Jak wygląda Wasza współpraca?

- Zawsze go słucham, mam do niego ogromne zaufanie. Pracujemy razem przez prawie rok i obydwaj jesteśmy zadowoleni z efektów. Widać je choćby po mojej wysokiej pozycji w rankingu.

Skoro wspomniałeś o rankingu – masz jakiś cel, jeżeli chodzi o Twoją pozycję na światowej liście?

- Moim celem jest dotarcie do czołowej trzydziestki. Nie stawiam sobie określonego celu na ten, czy kolejny sezon. Mam czas do końca kariery na spełnienie tego marzenia.

Wiem, że tenisowa Austria nie miała początkowo dobrego zdania o Twoim zachowaniu. Kibice nie byli dumni, że reprezentujesz ich ojczyznę…

- Masz rację, ale to się zmieniło. Kilka lat temu byli przeciwko mnie, ale teraz mi kibicują i wspierają na wszystkich austriackich turniejach.

Myślisz, że jest to spowodowane poprawą Twojego zachowania w czasie meczów, czy też może lepszą pozycją w rankingu i nadziejami na kolejne sukcesy?

- Uważam, że oba czynniki mają w tym swój udział. Niemniej cieszę się, że przestali mnie nienawidzić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×