Była ósma rakieta świata kończy karierę. Jego meczu w Wimbledonie nie zapomni nikt
Jeden z najlepszych amerykańskich tenisistów w ostatnich latach kończy karierę. John Isner za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował, że zbliżający się US Open będzie jego ostatnim turniejem.
W tym czasie Amerykanin zdobył 16 tytułów singlowych, najcenniejszy w Miami. W Wielkim Szlemie najdalej dotarł do półfinału Wimbledonu w 2018 roku, a najwyżej w rankingu ATP był na ósmym miejscu.
38-latek ma też na koncie spektakularne rekordy. To on jest współautorem - wraz z Nicolasem Mahutem - najdłuższego meczu w historii tenisa. Podczas 1. rundy Wimbledonu 2010 ta dwójka spędziła na korcie 11 godzin i 5 minut, a po piątym secie zakończonym wynikiem 70:68 zwyciężył Isner.
Amerykanin jest także znany ze swoich warunków fizycznych - mierzy aż 208 cm. To właśnie ten aspekt w dużej mierze składał się na jego styl gry - serve&volley, co umożliwiło mu ustanowienie rekordu w największej liczbie posłanych asów - 14391.
Nadchodzący US Open będzie dla Isnera ostatnim turniejem w karierze. Obecnie 158. w rankingu ATP tenisista otrzymał jedną z dzikich kart do imprezy w Nowym Jorku. Po nich Amerykanin zamierza skupić się na swojej rodzinie - być jak najlepszym ojcem i mężem.
Czytaj także:
Znana data losowana US Open. Wtedy Polacy poznają rywali
Legenda wskazała największy problem Huberta Hurkacza. "Ma taki styl"