Ekspert broni Świątek przed hejtem. "Liczby nie kłamią"

ten Szlem wygrala) wszystko to od kiedy trenerem jest Wiktorowski. Nie ma takiej możliwości w tenisie, żeby wygrywać wszystkie turnieje w jakich się startuje. Porażki są wpisane w ten sport. Wahania formy u tenisistek zdarzają sie częściej niż u mężczyzn-tenisistów i nawet najlepszy trener nic na to nie poradzi. Dlatego jasne jest, że zabierając tu głos, próbujesz "zaistnieć" a prawda jest taka, że jesteś zupełnym ignorantem jeżeli chodzi o tenis. Lepiej weż się do roboty.

niszczy Świątek. I szybciej Ktoś to Idze uświadomi i go odpali , tym lepiej dla niej. "Dajmy teamowi spokojnie pracować..." No właśnie , niech się weźmie do roboty ,bo ćwierćfinał najwyraźniej w boksie przespał....

widzów tenisa. 1) Tzw. "hejt" czyli z ang. "hate", nienawiść, jest określeniem w dużej mierze przesadzonym i napastliwym. Najbardziej by je można było je przypisać niechęci do noszenia przez p. Świątkównę "barw ukraińskich" (które wcześniej były "barwami OUN-M, melnykowców) i sprzeciwowi wobec niego. O tym jednak nie wspomina się. 2) Za to pojawia się wezwanie: "dajmy teamowi Świątek spokojnie pracować". Jest to dość kłamliwe, bo w ogóle nikt nie przeszkadza p. Świątkównie czy jej zespołowi "spokojnie pracować". 3) Mogą się natomiast pojawić głosy wskazujące na słabość jej gry czy postawy w grze i nie są one żadną nienawiścią wobec zawodniczki. Przeciwnie, na ogół wynikają z troski o jakość jej gry i wyniki. Mogą jej pomóc, jeśli by się zechciała zastanowić nad wieloma wypowiedziami. Nie przytoczono tu żadnych wniosków p. Ostrowskiego, który by się zajmował oceną składników gry zawodniczki, lecz tylko gołosłowne wezwanie "dajmy pracować", tzn. w tym samym składzie z p. Wiktorowskim na czele i bez doradców od zagrywki. Czysta "propaganda" w rodzaju "Studenci - do nauki!" A przecież można by choć zaprosić do współpracy znawców-doradców od "serwisu" (jak zrobiła bodaj ponad rok temu p. Sabal(i)enka i bardzo jej to pomogło). 4) Owszem, na pozór można by przypisać p. Wiktorowskiemu zasługi w uspokajaniu zawodniczki i dlatego pojawia się słowo "spokojnie". To uspokajanie polega chyba na upraszczaniu gry - do biegania wszędzie i uderzania mocnego (bez większego namysłu). Jest jeszcze doradczyni od umysłu, która ma zadanie przekonywać również do siebie i "zespołu". Jednak wobec rozsądnej i dość sprawnej przeciwniczki (jak p. Switolina) ograniczone umiejętności już nie uspokajają, ale ujawniają swą słabość. Przeciwniczka przyspiesza, Polka biega i biega, aż w końcu dochodzi do załamania. A "team" niczego jakoś skutecznie nie podpowiada. 5) Pocieszające (i napastliwe wobec części widzów) słowa p. Ostrowskiego nie zastąpią rad prawdziwych znawców gry - o wiele bardziej doświadczonych niż ktoś, kto pomagał Polkom czy pół-Polkom i to niedługo. 6) Proste zestawianie Polki i Tunezyjki też nie przekonuje. "Liczby nie kłamią", prawda, ale gdy przychodzi do wniosków, to już trzeba pomyśleć i nie wmawiać uparcie swojego. P. Dżabir wygrała dwa wyczerpujące pojedynki z zawodniczkami najczęściej przewidywanymi na zwyciężczynie Wimbledonu, zanim została rozpracowana, wymęczona (ma 29 l.) i rozbrojona dostatecznie. P. Świątkówna okazała swą słabość już wobec p. Bencic i tak się tym wymęczyła, że z kolejną przeciwniczką ("wild card") nie dała rady. Przywoływanie wyników finałów wielkoszlemowych z kilku lat nie przekonuje, że obecnie jest dobrze. Ani pod względem umiejętności, ani spokoju w grze wobec przeciwniczek z większymi umiejętnościami, które rozsądnie przyspieszają grę, gdy trzeba.