Niespełniona gwiazda wznowiła występy po 2,5 roku. "Chcę wrócić do touru"

Hyeon Chung kilka lat temu był kreowany na przyszłą gwiazdę rozgrywek. Jego obiecująco zapowiadającą się karierę zahamowały poważne problemy zdrowotne. Koreańczyk jednak nie poddał się i po 2,5-rocznej absencji wrócił do gry w singlu.

Marcin Motyka
Marcin Motyka
Hyeon Chung Getty Images / Cameron Spencer / Na zdjęciu: Hyeon Chung
Hyeon Chung był rewelacją sezonu 2018. W Australian Open jako nieznany szerszej publiczności 21-latek wyeliminował Daniła Miedwiediewa oraz Novaka Djokovicia i dotarł do półfinału. Następnie świetnie poradził sobie w turniejach Masters 1000 w Indian Wells i w Miami, gdzie dotarł do ćwierćfinałów. Dołożył do tego jeszcze kilka innych cennych wyników i zakończył rok w czołowej "30" rankingu.

"Koreański Djoković"

Na kanwie tamtych sukcesów i ze względu na podobny styl gry często porównywano go do Djokovicia. Jednak tak, jak jego gwiazda nieoczekiwanie rozbłysła, tak zaskakująco zaczęła gasnąć. A wszystko przez kłopoty zdrowotne.

Od sezonu 2019 Chung więcej czasu niż na korcie spędzał w gabinetach lekarskich. Rozgrywał kilka turniejów, po czym musiał robić sobie wielotygodniowe przerwy. Aż pod koniec września 2020, po nieudanych dla niego kwalifikacjach Rolanda Garrosa, na dobre zniknął z zawodowych rozgrywek z powodu poważnej kontuzji pleców.

2,5 roku bez gry w singlu

Jednak gehenna Koreańczyka dobiegła końca. W ostatnich dniach pierwszy raz od 2,5 roku wystąpił w singlu. Wziął udział w dwóch challengerach w ojczyźnie - w Seulu przegrał w I rundzie 2:6, 4:6 z Jordanem Thompsonem. W Busan także nie sprostał pierwszemu rywalowi, Yasutace Uchiyamie, ale zaprezentował się już o wiele lepiej i stoczył z Japończykiem trzysetową i dwuipółgodzinną batalię.

- Żałuję, że nie wygrałem. Ale dałem z siebie wszystko i rywalizowałem przez ponad dwie godziny. Jestem zadowolony z siebie, że zakończyłem taki mecz bez kontuzji oraz bólu i do końca walczyłem o każdy punkt - mówił po meczu z Uchiyamą, cytowany przez atptour.com.

Aby wznowić występy i chronić schorowane plecy, Chung musiał zmienić sposób wykonywania serwisu na taki, jakiego uczą się początkujący w szkołach tenisa, unosząc rękę do pełnego wyprostu przed podrzuceniem piłki.

- To najmniej niewygodny i najbardziej chroniący przed kontuzją ruch serwisowy. A unikanie urazów jest teraz dla mnie ważniejsze niż możliwość wykonywania mocnych podań - wyjaśnił.

26-latek podkreślił, że jest "bardzo wdzięczny" organizatorom turniejów w Seulu i Busan za przyznanie mu dzikich kart. - Bardzo dziękuję za to, że otrzymałem tę niesamowitą szansę - powiedział.

Jest nieklasyfikowany, ale chce wrócić na największą scenę

Chung wrócił do gry, ale nie wie, jak będzie wyglądać jego przyszłość. Aktualnie jest bowiem nieklasyfikowany w rankingu ATP, co zamyka mu drogę do startów w najważniejszych imprezach. Na poziomie głównego cyklu ostatni raz wystąpił w marcu 2020 roku, gdy odpadł w I rundzie w Indian Wells, i chce znów być na największej scenie.

- W tej chwili w ojczyźnie nie ma rozgrywek, w których mógłbym wystąpić. Wraz z moim sztabem przejrzymy kalendarz zagranicznych turniejów i zasady chronionego rankingu, abym mógł grać w jak największej liczbie imprez ATP. Nie mam wątpliwości, że chcę wrócić do touru - zapewnił.

Chung został pierwszym Koreańczykiem w czołowej "20" rankingu ATP (w kwietniu 2018 roku był 19.) i jest jedynym reprezentantem swojego kraju, który osiągnął wielkoszlemowy półfinał w singlu (Australian Open 2018). Przeszedł też do historii jako triumfator inauguracyjnej edycji Next Gen ATP Finals (w 2017 roku).

Nowy sztab i ogromna motywacja. Dominic Thiem wierzy, że wróci do czołówki

ZOBACZ WIDEO: Zrobiła to! Jechała rowerem nad przerażającymi przepaściami
Czy Hyeon Chung wróci do czołowej "100" rankingu ATP?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×