Eksperci starali się wytłumaczyć porażkę Huberta Hurkacza. "Zabrakło skupienia"

Hubert Hurkacz wypadł za burtę Roland Garros po porażce w 1/8 finału z Casperem Ruudem. Spotkanie wzbudziło mnóstwo emocji, bowiem na reprezentanta Polski w ćwierćfinale paryskiego szlema czekamy od 42 lat. Co po meczu pisali eksperci?

Szymon Adamski
Szymon Adamski
Hubert Hurkacz PAP/EPA / MARTIN DIVISEK / Na zdjęciu: Hubert Hurkacz
W 1980 roku po raz ostatni tenisista z Polski grał w ćwierćfinale Roland Garros. Wojciech Fibak, bo to właśnie jego osiągnięcie, na tym etapie turnieju meldował się dwukrotnie, wcześniej jeszcze w 1977 roku. Teraz w jego ślady mógł pójść Hubert Hurkacz. Wrocławianin ekspresowo przeszedł przez trzy rundy, nie tracąc ani jednego seta. W 1/8 finału uległ jednak rozstawionemu z numerem "8" Casperowi Ruudowi.

23-latek z Oslo zapisał tym samym piękną kartę w historii rodzimego tenisa. Został pierwszym Norwegiem, który awansował do ćwierćfinału Wielkiego Szlema. Zwrócili na to uwagę dziennikarze pisma "Tennis Magazine".

Ruud w dwie i pół godziny wygrał 6:2, 6:3, 3:6, 6:3. Nadspodziewanie łatwo objął prowadzenie w 2-0 w setach. Hurkacz przez pierwszą część pojedynku był przygaszony. Aż czterokrotnie przełamał naszego reprezentanta, mimo że w trzech pierwszych rundach Hurkacz nie przegrał ani jednego gema serwisowego. Szybko się okazało, że w 1/8 finału poprzeczka będzie zawieszona znacznie wyżej.

"Szkoda przespanych dwóch pierwszych setów i przewagi z czwartego… ten mecz mógł się rozstrzygać w pięciu setach, ale zabrakło skupienia przy kilku piłkach" - napisał Adam Romer, redaktor naczelny magazynu "Tenisklub".

Od początku trzeciej partii obraz gry się zmienił. Hurkacz złapał wiatr w żagle i - co najważniejsze - wykorzystał już pierwszą nadarzającą się okazję na przełamanie. Wydawało się, że objęcie prowadzenia 4:2 w trzecim secie będzie momentem zwrotnym całego spotkania.

Tym bardziej, że Polak jest świetnie przygotowany do trudów rywalizacji. Fizycznie nie odstawał od rywala i wydawało się, że jeśli by zaszła taka potrzeba, to i w piątym secie byłby w stanie zagrać na najwyższym poziomie.

"Hubert Hurkacz wbiega na Rysy bez mrugnięcia okiem, więc z każdą minutą meczu przeciwko Ruudowi powinien rosnąć" - napisał Dawid Olejniczak, komentator Eurosportu i Polastu Sport.

Niestety radość nie trwała długo. Ostatnim momentem szczęścia było przełamanie na 2:1 w czwartym secie. Wówczas mocno zapachniało pięciosetówką. Norweg pozostał jednak solidny, natomiast Hurkacz wypuścił zaliczkę z rąk.

Polakowi przytrafiła się paskudna seria czterech przegranych gemów, która niemal przekreśliła jego szanse na awans do ćwierćfinału. Dzielnie walczył do końca, lecz przeciwnik nie miał większych kłopotów z postawieniem przysłowiowej kropki nad "i".

"Jestem rozczarowany po meczu Huberta Hurkacza, ale nie wynikiem, tylko tym co stało sie w czwartym secie. Miał momentum Hubert, a wypuścił prowadzenie. Wielka szkoda. Cały turniej na plus, ale tego meczu niezwykle szkoda" - napisał Hubert Błaszczyk, prowadzący program "Cały ten tenis" w Kanale Sportowym.

Wszystko wskazuje na to, że występem w Roland Garros Hubert Hurkacz zakończył tegoroczne starty na nawierzchni ziemnej. Teraz czekają go treningi na trawie, a następnie powrót do rywalizacji i m.in Wimbledon.

Ruud postara się natomiast wyśrubować w Paryżu rekord Norwegii w Wielkim Szlemie. W ćwierćfinale zagra ze Stefanosem Tsitsipasem z Grecji lub Holgerem Rune z Danii.

Zobacz też:
"Nieproszeni goście bez biletu". Rzadka sytuacja na meczu Hurkacza

ZOBACZ WIDEO Wiadomo, kiedy Mamed Chalidow wróci do oktagonu! "Chce się bić"


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×