Stefan Kraft: Nie mogę teraz zdradzić przepisu na sukces

Barbara Toczek
Barbara Toczek

" (...) i wszystko zaczęło się kręcić"

W ostatnim sezonie Austriak nie musiał się już błąkać między Pucharem Kontynentalnym i Pucharem Świata. Zaufał mu Heinz Kuttin, a on znów wykorzystał szansę i rat za udzielony mu kredyt zaufania spłacać nie musiał. Już podczas inauguracji sezonu w Klingenthal, 3 miejscem w konkursie indywidualnym, uratował honor Austriaków. Jak podkreśla skoczek, współpraca na linii trener - zawodnik wciąż działa bez zarzutu. - Z Heinzem od samego początku bardzo dobrze się rozumieliśmy i dzięki jego instrukcjom i poleceniom mogę naprawdę wiele zdziałać. Odbyliśmy kilka rozmów i po prostu wszystko zaczęło się kręcić. Co skoczek najbardziej ceni sobie w nowym szkoleniowcu? - To, że nie sprawia, że skoki są skomplikowane, ale upraszcza wiele rzeczy - wyjaśnia krótko.
Stefan Kraft bardzo ceni sobie współpracę z Heinzem Kuttinem Stefan Kraft bardzo ceni sobie współpracę z Heinzem Kuttinem
W euforii na cztery skocznie

Dzięki Kraftowi Austriacy nie musieli opuszczać tronu zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni, na którym w dniu święta Trzech Króli wygodnie rozsiada się kolejny z ich reprezentantów. I choć w minionym sezonie wszystko wskazywało na to, że, najprawdopodobniej za sprawą Niemców, sześcioletnia hegemonia zostanie wreszcie przerwana, niemiecko-austriacki turniej nadal jest bardziej austriacki. Kraft o recepcie na powodzenie w "Wielkim Szlemie" nie chce jednak za dużo mówić. - Przepisu na sukces niestety nie mogę teraz zdradzić. Przykro mi (śmiech). Najważniejszy był idealny start w Oberstdorfie a potem to wszystko w pewien sposób potoczyło się już samo, m.in. dlatego, że wierzyłem w siebie i to dawało mi bardzo dużo sił. To znaczy, że Austriacy są zaprogramowani na turniejowe zwycięstwa? Odpowiedź znów enigmatyczna. - Tak się może wydawać (śmiech). Myślę, że bardzo dobrze wykorzystujemy fakt skakania "u siebie" i z wielką euforią wkraczamy do działania - tłumaczy świetne starty swoich rodaków Kraft. Choć nie raz udowodnił, że z presją radzi sobie świetnie, podczas finałowego konkursu nawet jemu trudno było o spokój i opanowanie. - Muszę zupełnie szczerze przyznać, że w Bischofshofen byłem bardzo zdenerwowany i bardzo pod wrażeniem tego, co zrobił Michi - chodzi mi o to, że potrafił tak zmniejszyć różnicę pomiędzy nami. Polegałem jednak na swoich skokach i udało się.

Nie rozpamiętywać, nie rozdrapywać

Niewiele brakowało, żeby na półce obok Złotego Orła, nagrody za triumf w TCS i medali wywalczonych podczas Mistrzostw Świata w Falun, stanęła Kryształowa Kula. Kraft długo walczył o nią z Severinem Freundem  i Peterem Prevcem, ale zepsute wiązanie w jednym z konkursów odebrało mu szansę na kontynuowanie pojedynku jak równy z równym. - Oczywiście to nie było dla mnie łatwe i było mi bardzo szkoda, ale nie chciałbym powiedzieć, że w przeciwnym razie wygrałbym także Kryształową Kulę. Severin i Peter na koniec sezonu byli nie do pobicia. Raz zawiodło wiązanie, z którym miałem problem, a którego bolec przy lądowaniu po pierwszej serii zupełnie się zepsuł. Ale już nie rozpamiętuję tego, co się stało! – zapewnia Kraft. Całkiem słusznie. LGP za pasem, a to przecież najlepsza okazja na przedzimową konfrontację z resztą świata. Kraft bez ogródek mówi o swoich zamierzeniach. - Moim celem jest oczywiście wysoka forma już na początku Letniej Grand Prix w Polsce, tak, żeby mieć dobre porównanie do innych drużyn. Spróbuję znów rozwinąć się, jeśli chodzi o skoki same w sobie, a także treningi siłowe. To jest na pierwszym planie.

Czy w kolejnym sezonie na pierwszym planie wśród Austriaków znów będzie Stefan Kraft, nie wiadomo, ale jeżeli tak się stanie, będzie jednym z najskromniejszych zawodników tego kraju, któremu w ostatnich latach przyszło pełnić rolę lidera: - Taką rolę przejmuje się oczywiście z wielką przyjemnością i chce się pokazać, że wszyscy bardzo dobrze pracujemy, i że to tylko kwestia czasu, nim każdy będzie mógł zaprezentować swój potencjał - przekonuje skoczek, dodając: - Chociaż w zasadzie muszę przyznać, że nigdy tak naprawdę nie widziałem się w roli lidera. Działamy zawsze razem i nie ma żadnej hierarchii. Kurtuazja, fałszywa skromność czy zdolność Kuttina do scalania drużyny?

Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy sezon 2015/2016 będzie należeć do Stefana Krafta?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×