Choroba trapi mistrzów Polski. "To żadne alibi"

Pięciu zawodników Jastrzębskiego Węgla przed meczem półfinałowym Ligi Mistrzów musiało się zmagać z konsekwencjami wirusa - To żadne alibi - przyznał Benjamin Toniutti, który opowiedział WP także o nowym selekcjonerze kadry Francji.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Benjamin Toniutti WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Benjamin Toniutti
Pierwszy mecz półfinałowy Ligi Mistrzów nie poszedł po myśli siatkarzy Jastrzębskiego Węgla. Ekipa ze Śląska nie była w stanie nawiązać walki z Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle i przegrała 0:3. Obrońcy tytułu rozmontowali ich zagrywką oraz systemem blok-obrona. Jastrzębianie jednak musieli sobie radzić w bardzo trudnych warunkach.

Choroba trapi PlusLigę

Pierwszy na groźnego wirusa zachorował GKS Katowice. Później duże problemy zgłaszali zawodnicy Projektu Warszawa, a w końcu padło na Jastrzębski Węgiel. Pięciu zawodników mistrza Polski zmagało się z poważnymi skutkami i wysoką gorączką, w tym przynajmniej dwóch z podstawowego składu - Tomasz Fornal i Jakub Popiwczak. O ile ten pierwszy zaprezentował przyzwoitą siatkówkę, to jeden z najlepszych polskich libero zagrał poniżej swojego poziomu i nie dotrwał do końca.

- Każdy mecz jest inny. Po prostu zbili nas tak, jak w finale Pucharu Polski. Nie ma co się nad tym rozwodzić. Grali zdecydowanie lepiej od nas i po prostu zasłużyli na zwycięstwo. Byliśmy świadomi swoich problemów zdrowotnych, ale to żadne alibi. Musimy grać po prostu lepiej - ocenił rozgrywający Jastrzębskiego Węgla Benjamin Toniutti.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

- Było to ważne, nie możemy kłamać. We wtorek trenowaliśmy wraz z ośmioma chłopakami z Akademii Talentów, bo pięciu zawodników nie było w stanie trenować. To nie najlepszy sposób, by się przygotować do meczu. To nie jest jednak żadne alibi. Mamy dobrą ławkę, musimy znaleźć rozwiązanie - stwierdził Francuz.

Jastrzębianie na dystansie nie byli w stanie powalczyć ZAKSĄ w pierwszym meczu półfinałowym. To już trzecia z rzędu konfrontacja tych zespołów, która kończy się zwycięstwem podopiecznych Gheorghe Cretu 3:0. Bolesna dla drużyny ze Śląska była zwłaszcza porażka w finale Pucharu Polski.
- ZAKSA to topowa drużyna. To nie jest ich pierwszy rok na szczycie. Przygotowali się do tego spotkania bardzo dobrze, także fizycznie. Może dlatego przegrali kilka meczów w PlusLidze. My musimy być gotowi na ten rodzaj walki. W środę nie wykorzystywaliśmy swoich okazji, gdy mogliśmy przełamać rywala. Zdominowali nas jednak zagrywką i z tego powodu ciężko nam się grało - wyjaśnił siatkarz.

Nowy trener mistrzów olimpijskich

Bernardo Rezende poprowadził Francję tylko na jednym turnieju - mistrzostwach Europy, w których Trójkolorowi odpadli w 1/8 finału. Z powodów osobistych brazylijski szkoleniowiec musiał zrezygnować z posady selekcjonera. Głównym jego celem była obrona złota na igrzyskach w Paryżu.

- Zawsze, gdy w grę wchodzą problemy osobiste, ciężko jest podejmować decyzję. Trzeba ją w takim wypadku zaakceptować, a bardzo dobrze zaczęliśmy współpracę. Życzę mu wszystkiego najlepszego, bo dla niego to była jedna z najtrudniejszych decyzji w życiu - powiedział Toniutti.

Nowym selekcjonerem Trójkolorowych został Andrea Giani, który dotychczas pracował z reprezentacją Niemiec. Zdobył z nią srebro mistrzostw Europy w 2017 roku. Włoch był znakomitym siatkarzem, a w ostatnich trzech sezonach prowadzi Leo Shoes PerkinElmer Modena. Z klubem nie odniósł jednak większych sukcesów, a w tym sezonie naszpikowanej gwiazdami ekipie przydarzyło się kilka wpadek.

- Andrea Giani był jednym z głównych kandydatów już w zeszłym roku do objęcia kadry Francji. Bernardo ostatecznie wygrał. To tylko pokazuje, że Andrea bardzo chce z nami pracować. Jesteśmy z tego powodu bardzo szczęśliwi, że federacja tak szybko znalazła rozwiązanie - przyznał kapitan kadry Francji.

Cel się nie zmienił. - Chcemy zdobyć medal w Paryżu w domu. Musimy poznać się lepiej na początku lata i najpierw starać się o jak najlepszy rezultat w tegorocznych mistrzostwach świata - stwierdził rozgrywający.

Nie wszystko jeszcze stracone

Mimo bolesnej porażki, nie wszystko w Lidze Mistrzów jest jeszcze stracone dla zawodników Jastrzębskiego Węgla. Podopieczni Andrei Gardiniego muszą wznieść się na wyżyny i wygrać z ZAKSĄ 3:0 do 3:1 i do tego rozstrzygnąć na swoją korzyść złotego seta. Każdy inny wynik da awans kędzierzynianom.

Jednak wcześniej, bo w niedzielę, odbędzie się konfrontacja tych zespołów w lidze, która będzie miała kluczowe znaczenie dla wyłonienia zwycięzcy fazy zasadniczej. - Musimy się zresetować mentalnie i myśleć o następnych spotkaniach. Nawet nie o czwartkowym rewanżu, tylko o niedzielnym ligowym starciu z ZAKSĄ - zakończył Benjamin Toniutti.

Początek ligowego starcia między Jastrzębskim Węglem i Grupa Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle już w niedzielę, 3 kwietnia o 14:45. Z kolei w czwartek 7 kwietnia o 20:00 rozstrzygnie się, która z tych drużyn zagra w finale Ligi Mistrzów.

Czytaj więcej:
Z klubem wygrywa niemal wszystko, a i tak odejdzie? "Nie mam żadnych planów"
Poprowadził polską ekipę do arcyważnego zwycięstwa. "To nagroda dla całej drużyny"

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×