Polski klub ma nowego siatkarza. Uciekł z Rosji
Dmytro Paszycki po wybuchu wojny w Ukrainie zaprotestował i odszedł z Zenita Sankt Petersburg. Trafił do Polski, gdzie trenuje z Treflem Gdańsk i czeka na zgodę na grę.
Paszycki jeszcze przez kilka dni był zawodnikiem Zenita, jednak nie zamierzał mieszkać i grać w Rosji. Wyjechał do Estonii, a następnie trafił do Polski. Trefl traktuje go jak swojego zawodnika i liczy, że wkrótce będzie zgoda na to, by siatkarz mógł występować w polskiej lidze.
Estonia to ojczyzna jego żony, on sam urodził się w Kijowie, gdzie przebywali jego najbliżsi. Sam zawodnik w mediach społecznościowych przekazywał, że czas od początku wojny jest dla niego pełen bólu i bezsenności. A dodajmy, że reprezentant Ukrainy ma także rosyjskie obywatelstwo.
ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miastaTrefl Gdańsk porozumiał się z managerem zawodnika co do możliwości dokończenia sezonu przez Dimę w Polsce. Trefl ma bowiem prawo do transferu medycznego za kontuzjowanego Pablo Crera.
- Musiałem przerwać swój kontrakt, ponieważ nie mogłem już grać i przebywać w Rosji. Dziękuję klubowi oraz miastu Gdańsk za możliwość grania, a także za wszystko, co robicie dla obywateli Ukrainy - mówił Paszycki podczas specjalnej konferencji prasowej.
- Ostatnie dwa tygodnie są dla mnie niczym rollercoaster. Najpierw podjąłem decyzję o wyjeździe z Rosji, cały czas byłem w ogromnym strachu o rodzinę, która była w Kijowie, następnie pojawiła się propozycja z Gdańska. Gdy udało mi się ściągnąć najbliższych do Polski, zacząć treningi z Treflem, pojawiły się komplikacje z możliwością mojego transferu. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pozytywnie, ale to nie jest dla mnie łatwy czas - dodał siatkarz.
Paszycki jedzie z gdańską drużyną na najbliższe mecze ligowe. Dostał klubową koszulkę, by mógł czuć się częścią drużyny. Jego przyszłość w Treflu zależna była od Rosjan, którzy nie wyrazili zgody na rozwiązanie kontraktu.
- Sytuacja na ten moment wygląda w ten sposób, że niestety nie udało się dojść do polubownego rozwiązania kontraktu Dimy z rosyjskim klubem. Dima zerwał umowę z Petersburgiem, licząc się ze wszystkimi konsekwencjami, jakie ta decyzja za sobą niesie, ale by mógł wystąpić w innym kraju, potrzebna jest zgoda Rosyjskiej Federacji Piłki Siatkowej. Niestety rosyjski związek takiej zgody nie chce wydać, więc musi ingerować organ wyższy - powiedział prezes Trefla, Dariusz Gadomski.
- Dima jedzie do Iławy z drużyną, następnie do Lublina. Nosi koszulkę klubową, by już mógł poczuć się częścią drużyny #gdańskichlwów. Mamy nadzieję, że już jutro sytuacja rozwiąże się pozytywnie i Dima będzie mógł reprezentować @gdansk na boisku - mówił @GadomskiDariusz. pic.twitter.com/ZCtWJ2AV1P
— Trefl Gdańsk (@Trefl_Gdansk) March 15, 2022
Czytaj:
Nie ma złudzeń. Dobrze wie, co zrobi NATO wobec Rosji
Trener zaniepokojony zdrowiem rozgrywającego. "Boję się, że to odnowienie kontuzji"