Zaczęła jako giermek, skończyła z berłem. "Chciałyśmy być królem miasta"

Debiutując w Tauron Lidze wdarła się do składu ŁKS-u Commercecon Łódź w miejsce kontuzjowanej Ivany Colombo. Atakująca Łódzkich Wiewiór w derbach Łodzi otrzymała statuetkę MVP. - Miałam ciarki na całym ciele - mówi Weronika Sobiczewska.

Piotr Woźniak
Piotr Woźniak
Weronika Sobiczewska WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Weronika Sobiczewska
Losy niedzielnych derbów Łodzi rozstrzygnęły się dopiero tuż przed północą. Kibice ŁKS-u Commercecon Łódź oraz fani Grot Budowlanych Łódź nie zawiedli i przygotowali na okoliczność tego siatkarskiego święta kilka transparentów, nie szczędzili też gardeł.

- Na pewno było wyjątkowe spotkanie pod kątem oprawy i kibiców, bo nigdy nie zdarzyło mi się grać przy takiej publiczności, przy takim dopingu. Myślę, że żaden klub w Polsce nie ma takich kibiców jak my i trudno się na coś takiego psychicznie przygotować. Kiedy zaczęli śpiewać miałam ciarki na całym ciele i jest to bardzo fajne uczucie - mówiła po spotkaniu młoda atakująca Łódzkich Wiewiór, Weronika Sobiczewska.

Sobiczewska zdobyła w tym spotkaniu 18 punktów i odebrała po ostatnim gwizdku Wojciecha Maroszka nagrodę dla najbardziej wartościowej zawodniczki meczu. Kiedy jednak pojawiła się na boisku zmieniając Julitę Piasecką atmosfera była jednak dość nerwowa. "Budowlane" obroniły trzy piłki setowe i zdołały wyrównać stan spotkania na 1 do 1.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo i jego stara miłość

- Końcówka drugiego seta sprawiła, że mogłyśmy pluć sobie w brodę. Nie dokończyłyśmy tego, na co pracowałyśmy - przyznała popularna "Sobi". - Z tyłu głowy miałyśmy fakt, że są to derby i chciałyśmy być tym "królem" Łodzi. Mimo to był to mecz jak każdy inny. Rozmawiałam z dziewczynami i wiedziałyśmy, że kibice za każdym razem na mecz przygotowują coś specjalnego. Byłyśmy ciekawe, jaka niespodzianka czeka na nas tym razem - przyznała prawoskrzydłowa ŁKS-u Commercecon Łódź.

Nasza rozmówczyni ma za sobą udany sezon w I-ligowym WTS Solna Wieliczka. Czy mogła jednak spodziewać się otrzymania oferty od brązowego medalisty mistrzostw Polski?

-  Odpowiem jednym krótkim słowem: Nie. Zaskoczenie było, bo nie każdy może trafić w debiucie do takiego klubu. Różnic jest wiele, tak naprawdę dopiero na poziomie ekstraklasowym wszystko podporządkujemy meczom, to jest nasze całe życie - wyjaśniła urodzona w Łukowie siatkarka.

W latach 2015-2018 Sobiczewska była uczennicą SMS-u Szczyrk. Jak wspomina czas spędzony w swoistej "bańce" dla największych siatkarskich talentów?

- Czy to było łatwe życie? Raczej nie, ale wiedziałam na co się piszę. Trzeba coś poświęcić, by zapracować sobie na swoją wymarzoną przyszłość. Plan B oczywiście też miałam, po to studiuję - zdradziła 22-latka.

Zobacz również:
Grupa Azoty Chemik Police wyszedł z sytuacji kryzysowej. Jacek Nawrocki: Nie można zagrać "na stojąco" [WYWIAD]
Takiego startu oczekiwał zespół Malwiny Smarzek

Czy Weronika Sobiczewska pozostanie pierwszym wyborem trenera Maska do końca sezonu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×