Nikola Grbić o zastępstwie za Zatorskiego. "Czynnik mentalny był decydujący”

Wciąż nie wiadomo czy Paweł Zatorski będzie mógł wystąpić w finale PlusLigi. - Plan jest taki, żeby najpóźniej we wtorek wrócił do pracy indywidualnej. Nie będziemy jednak go wpuszczać na boisko na siłę - powiedział trener ZAKSY Nikola Grbić.

Arkadiusz Dudziak
Arkadiusz Dudziak
Nikola Grbić WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Nikola Grbić
Zawodnicy Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle po wybornej fazie zasadniczej mogli odpaść z walki o mistrzostwo już w półfinale. Wygrali wprawdzie pierwszy mecz z PGE Skrą Bełchatów, jednak w rewanżu nie mógł wystąpić filar zespołu, Paweł Zatorski. Bełchatowianie to wykorzystali, wygrali u siebie i o wszystkim zadecydowało trzecie starcie.

W nim zastępujący Zatorskiego Adrian Staszewski spisał się znakomicie, a jego drużyna wygrała bez straty seta. Trener kędzierzynian Nikola Grbić w rozmowie z WP SportoweFakty opowiada o trudnym ostatnim tygodniu, o powrocie Zatorskiego, o tym, dlaczego postawił na Staszewskiego, a także o rozpoczynającym się już w środę o 20:30 finale PlusLigi z Jastrzębskim Węglem.

Arkadiusz Dudziak, WP SportoweFakty: Jaka atmosfera panowała w drużynie przed niedzielnym meczem?

Nikola Grbić, trener Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Byliśmy świadomi trudności zadania, tego że w Bełchatowie rywale zaprezentowali się bardzo dobrze, a także tego, że czeka nas bardzo trudny mecz. Już o tym wspominałem wcześniej, ale po raz kolejny ci zawodnicy pokazali, że grają najlepiej w tych momentach, gdzie to jest najbardziej potrzebne.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wakacje gwiazdy reprezentacji Polski. Widoki zapierają dech w piersiach

W niedzielę zagrywaliście zdecydowanie lepiej od rywali. Wprawdzie to Skra zanotowała więcej asów, ale wy popełniliście ponad dwa razy mniej błędów.

Jeśli gra się przeciwko ekipie, która ma dobre przyjęcie i świetny atak, to trzeba ryzykować w polu serwisowym. PGE Skra musiała to zrobić, żeby albo nas odrzucić od siatki, albo zdobyć punkt. Tego dokonali w Bełchatowie, zwłaszcza w pierwszym oraz w trzecim secie, które przegraliśmy właśnie przez ten element.

Jednakże jeśli stawia się wszystko na jedną kartę, może się zdarzyć tak, jak w niedzielę, że ci nie wychodzi i popełniasz mnóstwo błędów. Dlatego my nigdy nie stawiamy na jeden element. Siatkówka to sport, w którym trzeba się dobrze obronić, zaatakować, a nie tylko serwować. Powiedzenie "kto zagrywa ten wygrywa" nie jest prawdą. To może tylko pomóc w wygranej, ale pozostałe rzeczy też muszą działać dobrze.

My przez cały rok nad każdym elementem pracowaliśmy, żeby być ekipą kompletną. Nigdy nie wiesz w jaki sposób zdobędziesz break point: asem, blokiem, obroną, kontrą. Można wygrać akcję w każdy sposób. Nasz styl gry jest taki, że my jesteśmy obecni w każdym elemencie, na każdej pozycji. To nam pomaga w takich sytuacjach, że jeśli nie działa nam serwis w którymś meczu, to możemy zrekompensować to w inny sposób.

A jak ocenia trener grę Adriana Staszewskiego, który zastępował Pawła Zatorskiego na pozycji libero?

Ja jestem nawet więcej niż zadowolony. W środowym meczu przyjmował najmniej, Śliwka miał 34 przyjęcia, Semeniuk 29, a on tylko 18. Ich taktyka była taka, żeby serwować na naszych przyjmujących. Zdecydowali się na to, bo Staszewski to bardzo dobry gracz w odbiorze zagrywki. Nie jest jednak tak łatwo wejść w buty libero, kiedy jesteś przyjmującym i nigdy wcześniej nie miało się okazji wystąpić na nowej pozycji. Zwłaszcza, że to jest półfinał fazy play-off.

Jestem szczęśliwy z jego poziomu gry, jak się zachowywał, wytrzymał ciśnienie. To w dużej mierze dzięki jego spokojowi w niedzielę wygraliśmy i awansowaliśmy do finału.

A dlaczego zdecydował się trener postawić na niego, a nie na drugiego nominalnego libero, Korneliusza Banacha?

Staszewski daje mi zdecydowanie większą stabilność w przyjęciu. Rozmawialiśmy o tym w naszych szeregach. Spróbowałem w Bełchatowie gry na dwóch libero, żeby Staszewski skupił się na przyjęciu, a Banach na obronie. Jednak widziałem, że Banach był troszkę zdenerwowany i w kilku sytuacjach, w których mógł zareagować lepiej, tego nie zrobił. Dlatego też zdecydowałem się na to, żeby Staszewski występował na pozycji libero cały czas. To właśnie czynnik mentalny był decydujący, a nie same umiejętności techniczne.

A jak wygląda sytuacja z Pawłem Zatorskim?

Z każdym dniem czuje się coraz lepiej. Plan jest taki, żeby najpóźniej we wtorek wrócił do pracy indywidualnej. Nie będziemy jednak go wpuszczać na boisko na siłę, dopóki nie będziemy pewni, że może się włączyć do gry na pełnych obrotach. Niech trenuje indywidualnie. Jeśli nie będzie w stanie zagrać w pierwszym meczu, to sądzę, że w drugim już będziemy go w stanie wykorzystać.

A bardziej prawdopodobne jest, że w środę zagra czy będzie poza składem?

Śledzimy sytuację, która zmienia się z dnia na dzień. Dla nas zdrowie gracza jest najważniejsze. Ja już się przygotowałem na to, że Zatorski nie zagra w środę. Jeśli będzie mógł to dobrze, ale jeśli nie, to przecież zdołaliśmy awansować do finału bez niego. Zobaczymy, co Bóg da.

W finale zagracie z Jastrzębskim Węglem. W przekroju całego sezonu nie jest to żadna niespodzianka.

Tak, te dwie drużyny pokazały najwięcej w tym roku. To sprawiedliwy finał, w Pucharze Polski sytuacja była taka sama. Jastrzębski Węgiel ma za sobą bardzo dobre rozgrywki. Nie mieli niestety szczęścia z koronawirusem, ponieważ nie mogli wziąć udziału w obu turniejach Ligi Mistrzów z powodu choroby.

Wylosowali wprawdzie ciężką grupę, pytanie czy by awansowali do ćwierćfinału. Jednak nie ma co tworzyć jakichś alternatywnych scenariuszy. Trzeba się pogodzić z takimi rzeczami. Jastrzębski Węgiel ma znakomitych zawodników. Mają wszystkie karty w swoich rękach, żeby zdobyć mistrzostwo Polski. Jeśli gra się tylko do dwóch zwycięstw, to tak naprawdę wszystko może się zdarzyć. Jeśli gra się do trzech, to jest trochę inaczej. Wtedy istnieje trochę większe pole manewru, żeby się uratować.

Andrea Anastasi wskazywał na to, że pod ręką Gardiniego Al Hachdadi znacznie się rozwinął. Cała drużyna zresztą w fazie play-off prezentuje się znakomicie. Na ile może to być zasługa trenera, który przyszedł do drużyny w środku sezonu?

Jeśli chodzi o Al Hachdadiego to on przez rok występował w Vibo Valentii i został najlepiej punktującym zawodnikiem całych rozgrywek. W finale Pucharu Polski był jedynym graczem Jastrzębskiego Węgla, który grał na dobrym poziomie. Oczekuję, że zaprezentuje swoją najlepszą siatkówkę.

Trudno mi powiedzieć czy Gardini miał przełożenie na jego występy. Kiedy pracuje się dwa miesiące to rzadko ma się tak duży wpływ na gracza. Mówię to w kontekście, że trzeba codziennie przez długi czas pracować z zawodnikiem, żeby przenieść swoją filozofię gry, żeby siatkarz prezentował to, czego oczekujesz od niego, jako trener. Jastrzębianie to przecież nie tylko Al Hachdadi, to kompletna drużyna. Niektórzy mogą powiedzieć, że w finale Pucharu Polski nie mieli Fornala, więc dlatego tak łatwo wygraliśmy. Fornal jest jednak zdrowy, a my nie mamy Zatorskiego, więc zobaczymy jak rozwinie się sytuacja na boisku.

Czytaj więcej:
PlusLiga. Trener PGE Skry: Nasze oczekiwania zostały brutalnie zweryfikowane
PlusLiga. Adrian Staszewski wywiązał się z trudnego zadnia. "Atmosfera jaką mamy na boisku pomaga"

Która z drużyn zdobędzie w tym sezonie mistrzostwo Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×