PlusLiga. PGE Skra - Asseco Resovia. Czy bełchatowianie znów będą potrzebować "liścia" na pobudkę?

- Dostaliśmy mocnego "liścia" od Trefla i obudziliśmy się. Ale boli to, że wypuściliśmy "wygranego" trzeciego seta - mówi nam Michał Mieszko Gogol, trener PGE Skry Bełchatów, która w środę zmierzy się z Asseco Resovią Rzeszów.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
trener Michał Mieszko Gogol WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: trener Michał Mieszko Gogol
Bełchatowianie w weekend ulegli Treflowi Gdańsk 1:3 i zdecydowanie mają czego żałować. Przede wszystkim dlatego, że w trzecim secie przy stanie 1:1 prowadzili 23:20. Wszystko mieli w swoich rękach, a przegrali tę partię i cały mecz nie zdobywając nawet jednego punktu do tabeli.

- Można było tej nerwowej końcówki uniknąć. Szkoda, że nie przekuliśmy tego na naszą przewagę. Później dwa nie tyle błędy, co niedokładności z naszej strony i to doprowadziło do niepotrzebnych emocji. Mieliśmy swoje szanse, mieliśmy piłkę w górze. To był przełomowy moment w meczu. Niedostatecznie wywieramy presję na rywalu. Ale z drugiej strony Trefl wygrał zasłużenie - podkreślił Michał Gogol.

PGE Skra Bełchatów od dłuższego czasu miewa problem z wejściem w mecz zagrywką, także we własnej hali. Tak było również w starciu z ekipą z Trójmiasta. W całym spotkaniu gospodarze zepsuli aż 20 serwisów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tiki-taka Barcelony w... Arabii Saudyjskiej. Ręce same składają się do oklasków

- Ja nie upatrywałbym winy tylko w zagrywce. My w ogóle źle weszliśmy w mecz, jakbyśmy byli zaskoczeni, że po drugiej stronie jest Mariusz Wlazły. Ale dostaliśmy mocnego "liścia" i obudziliśmy się. Pewnie, że łatwiej byłoby rozpocząć mecz od 1:0 niż od 0:1. Bardziej jednak boli to, że wypuściliśmy wygranego seta. To spowodowało mentalne tąpnięcie. Nawet gdy w czwartym secie prowadziliśmy kilkoma punktami, energia nam uciekała - tłumaczy szkoleniowiec.

Innym zmartwieniem trenera bełchatowian jest wciąż kondycja zdrowotna zespołu. Wciąż Milan Katić i Bartosz Filipiak nie są w pełni zdrowi.

- Bartek Filipiak przed meczem z Treflem miał jeden trening w szóstkach. Milan Katić nie skakał na dwóch ostatnich treningach. Mieliśmy też kilka mikrourazów po meczu w Katowicach, które zgłaszali Grzegorz Łomacz, Mateusz Bieniek czy Norbert Huber. Generalnie cały czas są kłopoty przy takiej intensywności, ale to normalne - uważa Gogol.

W środę ósma w tabeli PlusLigi PGE Skra odrobi zaległości z 12. kolejki i zagra u siebie z dziewiątą Asseco Resovią Rzeszów. Co ciekawe, drużyna z Bełchatowa ma 26 punktów na koncie i 16 rozegranych meczów. Ekipa z Podkarpacia zaś zgromadziła 24 "oczka", ale ma jedno spotkanie rozegrane mniej. To może być istotne spotkanie w kontekście pozycji startowych do fazy play-off, w której oba zespoły chcą się znaleźć.

- W ogóle na to nie patrzymy. Ja wiem, że tym emocjonują się ludzie, ale my zwyczajnie nie mamy wyjścia, w każdym meczu mamy grać na maksa. Każde spotkanie jest dla nas jak mały finał i my musimy walczyć o pełną pulę. Pewnie, że im lepsza pozycja do play-offów tym lepiej, ale my patrzymy dość krótkofalowo - zakończył trener żółto-czarnych.

Początek starcia bełchatowsko-rzeszowskiego w Hali Energia w środę o 17:30. Relacja na żywo w WP SportoweFakty.

Zobacz też: PlusLiga. Piękny gest PGE Skry Bełchatów dla Mariusza Wlazłego. Jest legendą!

Kto wygra mecz w Bełchatowie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×