PlusLiga. Trefl - PGE Skra: osłabieni gdańszczanie postraszyli faworyta. Bez trenera i lidera ciężko o zwycięstwo

Osłabiony Trefl Gdańsk nie sprostał w Ergo Arenie PGE Skrze Bełchatów. Drużyna znad morza musiała sobie radzić bez trenera Michała Winiarskiego, kapitana Mariusza Wlazłego oraz Moritza Reicherta. Efekt? Porażka po czterosetowym pojedynku.

Sebastian Zwiewka
Sebastian Zwiewka
siatkarze Trefla Gdańsk WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze Trefla Gdańsk
Mecze gdańszczan z bełchatowianami zawsze były siatkarskim świętem, ponieważ piękną trójmiejską Ergo Arenę odwiedziało ponad pięć tysięcy ludzi. Tym razem z powodu panującej pandemii spotkanie zostało rozegrane przy pustych trybunach. Sopot wciąż znajduje się w czerwonej strefie, zatem żaden kibic nie pojawił się w hali. Dodatkowym smaczkiem miał być występ legendy PGE Skry - Mariusza Wlazłego, który opuścił klub po 17 latach gry właśnie na rzecz Trefla.

Lider gdańskiej drużyny nie mógł jednak zagrać z powodu zakażenia koronawirusem. To samo toczyło się przyjmującego Moritza Reicherta oraz Michała Winiarskiego. Koronawirus odebrał miejscowym dwa wielkie atuty - trenera i kapitana, na których zawsze można liczyć. - Naprawdę jesteśmy w tym sezonie liderem, jeżeli chodzi o wszystkie nowości. Najpierw koronawirus dotknął niemal całą drużynę w trakcie okresu przygotowawczego, teraz z zakażeniem mierzy się większość tych osób, które nie były zakażone wcześniej - w tym ja - mówił przed meczem szkoleniowiec ekipy znad morza.

Wlazłego w wyjściowym składzie zgodnie z oczekiwaniami zastąpił Kewin Sasak. Po drugiej stronie siatki grał natomiast Bartosz Filipiak, który wypłynął na szerokie wody właśnie dzięki dobrej postawie z nadmorskim zespole. Dla 26-letniego atakującego był to pierwszy przyjazd do Ergo Areny po transferze do PGE Skry. Osłabieni gdańszczanie słabo rozpoczęli pierwszego seta (2:5). Przyjezdni to bezlitośnie wykorzystali i utrzymywali spokojną zaliczkę (15:11 dla bełchatowian). Zastępujący Winiarskiego Roberto Rotari próbował wybić gości z rytmu. Pomysł Włocha wypalił, bo po świetnym podwójnym bloku miejscowych zrobiły się już tylko dwa "oczka" straty (16:14 dla bełchatowian).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: błąd sędziego, a za moment potworny nokaut!

Siatkarze Trefla poszli za ciosem, wyprowadzili kilka skutecznych akcji, dzięki czemu wyszli na prowadzenie 21:19. W szeregi bełchatowian wkradły się nerwy. Gospodarze zachowali więcej zimnej krwi w końcówce, dlatego zwyciężyli w premierowej odsłonie 25:23. Nad morzem zatem zapachniało niespodzianką. Świetnie atakował przede wszystkim Sasak. Druga partia była bardzo wyrównana, drużyny grały punkt za punkt (8:8). Gdańszczanie nie pękali, a nawet wypracowali sobie dwupunktową przewagę (15:13). Nagle przytrafiły się im błędy, z czego chętnie skorzystali goście (16:15 dla PGE Skry).

W decydujący fragment seta siatkarze wchodzili z remisem na tablicy wyników. Ostatecznie partia zakończyła się triumfem bełchatowian 25:23. Absolutnym bohaterem okazał się Filipiak, który zdobył dwa punkty bezpośrednio z zagrywki oraz popisał się dwoma doskonałymi atakami. Obok atakującego bardzo dużo "oczek" dorzucał środkowy Norbert Huber.

Mocne wejście w trzecią partię miał Milad Ebadipour. Irańczyk sprawił miejscowym mnóstwo problemów serwisem (3:0 dla gości). Zawodnicy prowadzeni w środowy wieczór przez trenera Rotariego mozolnie odrabiali stratę, a co najważniejsze - w końcu ja odrobili i był remis (14:14). Kilka ciekawych akcji zaprezentował Karol Kłos. Gdy zdobył punkt bezpośrednio z zagrywki, to zrobiło się 17:14 dla podpiecznych Michała Gogola. Przewaga przyjednych rosła (22:16). PGE Skra rozstrzygnęła seta na swoją korzyść (25:20) i była bliżej wygranej w całym meczu.

Gdańszczanom w czwartej odsłonie najprawdopodobniej zabrakło sił. Wyraźnie odstawali od rozpędzonych bełchatowian (5:10). Następnie ustabilizowali grę, jednak nie byli w stanie odwrócić losów rywalizacji. Goście nabierali wody w żagle i w pewnym momencie stało się jasne, że mecz zbliża się ku końcowi (19:11 dla bełchatowian). Skończyło się na 25:15 i wygranej przyjezdnych 3:1. Statuetkę dla najlepszego zawodnika meczu otrzymał Milan Katić.

PlusLiga, 7. kolejka:

Trefl Gdańsk - PGE Skra Bełchatów 1:3 (25:23, 23:25, 20:25, 15:25)

Trefl Gdańsk: Kozub, Janikowski, Urbanowicz, Sasak, Mika, Mordyk, Olenderek (libero).

PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Ebadipour, Huber, Filipiak, Katić, Kłos, Piechocki (libero) oraz Petković.

MVP: Milan Katić (PGE Skra Bełchatów).

Zobacz takżePlusLiga. Ireneusz Mazur komplementuje drużynę z Zawiercia. "Mają potencjał na walkę o czołowe miejsca"
Zobacz takżePlusLiga. Koronawirus w Zawierciu. Krzysztof Andrzejewski z pozytywnym wynikiem testu

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy spodziewałeś/aś się, że PGE Skra wygra za trzy punkty?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×